Nerwica - gdy l�k przejmuje kontrol� nad �yciem

W�druje po zakamarkach umys�u, psychiki, cia�a. Odcina od do�wiadczania tego, co jest. L�k. Czasem masz wra�enie, �e, odbiera ci ciebie samego. Bo pod jego wp�ywem sob� z pewno�ci� nie jeste�. My�lisz: to nie to �ycie, kt�rym chcia�em �y�.

Czy będzie mnie stać na spłacanie kredytu, czy nie stracę pracy, zdrowia, czy będę bezpieczny, kochany. Bo co, jeśli nie. Jeśli życie pewnego razu rozsypie się jak domek z kart? Każdy czasem martwi się, co przyniesie kolejny dzień. Gdy jednak lęk towarzyszy ci stale, powoduje wyczerpanie, warto się przyjrzeć, co się pod tym kryje.

"Zakłada się, że nawet jedna piąta populacji, czyli około 20 proc. dorosłych w toku swojego życia doświadcza zaburzeń nerwicowych" - podkreśla dr Katarzyna Iwanicka, psychoterapeutka z Centrum Psychoterapii Ben Med. w Warszawie.

Czy ja wariuję? Nerwica to nie choroba psychiczna

Termin "nerwica" (ang. neurosis) przyjął się w XVIII wieku. Dawniej funkcjonowały też inne nazwy, m. in. nerwospazmy, ogólna nadczułość, cerebropatia sercowo - mózgowa. Już samo ich brzmienie może przyprawić o dreszcze, budzić przestrach, że pod nimi kryje się najprawdziwsze szaleństwo. Z drugiej strony, w języku potocznym nerwowość stała się pojęciem wytrychem. Można ją przypiąć niemal każdemu Kowalskiemu. Często nietrafnie. "Jestem znerwicowany", "mam zszargane nerwy"- mówimy, rozumiejąc przez to tak przeciążenie, stres, trudny okres, jak i poirytowanie czy brak koncentracji. Jak jest naprawdę?

"W klasycznym podziale rozróżnia się nerwice i psychozy. W zaburzeniach nerwicowych osoba zachowuje kontakt z rzeczywistością, w psychozach ją zniekształca" - podkreśla dr Karolina Korzętkowska, psycholog kliniczny z Centrum Psychoterapii Ben Med. Co to oznacza? "Ludzie dotknięci nerwicą zauważają, że dzieje się z nimi coś niepokojącego, że różnią się od innych. Często przychodzą do terapeuty i mówią "ja chyba wariuję", "coś ze mną nie tak"- mówi dr Iwanicka. Wbrew pozorom, taki krytycyzm to dobry znak. Dlaczego? "Osoby cierpiące na choroby psychiczne z reguły nie zauważają w swoim zachowaniu nic podejrzanego. Niezależnie od objawów, myślą: "Tak po prostu mam. Wszystko jest w porządku" - wyjaśnia. "Warto podkreślić, że nerwica to nie choroba psychiczna, tylko zaburzenie, które się leczy. Dla wielu osób taka wiadomość jest bardzo odbarczająca, zdejmuje ciężar" - dodaje. Czym charakteryzuje się nadmiarowy lęk, który doskwiera osobom cierpiącym z powodu nerwicy? Jak go odróżnić od tymczasowych zmartwień?

Adekwatny strach vs. nieadekwatne lęki

"Osoby z nerwicą snują katastroficzne wizje, że coś się źle potoczy, zamartwiają się, że coś stanie się im albo ich bliskim, często bez realnych podstaw" - opowiada dr Karolina Korzętkowska. "Warto zadać sobie pytanie, czy to, że się boję, jest adekwatne, czy ma podłoże w realiach. Jest różnica, czy np. miałam serię przypadkowych kontaktów seksualnych i boję się, że zaraziłam się wirusem HIV. Czy też mam stałego partnera, nic się nie stało, co mogłoby być drogą zakażenia i mimo to zamartwiam się, że mogę być zarażona. W zaburzeniach lękowych osoby się po prostu zamartwiają, często nie konfrontując swoich lęków z rzeczywistością" - tłumaczy dr Iwanicka.

W psychologii różnicuje się lęk i strach. Strach jest rozumiany jako szybko przemijająca, uwarunkowana sytuacyjnie emocja. Pojawia się np. na widok osoby z bronią w ręku, groźnego psa puszczonego luzem czy na dźwięk nagłego huku w pobliżu. Ma nas ostrzegać, dawać dodatkowe zasilanie do poradzenia sobie z potencjalnym zagrożeniem. Pod jego wpływem organizm automatycznie pompuje krew do mięśni, wydziela noradrenalinę i kortyzol, rozgrzewając nas do pracy na wysokich obrotach. Gdy znika stresor, strach przemija. Lęk, w odróżnieniu od strachu nie musi być ściśle powiązany z tym, co dzieje się w świecie zewnętrznym, a raczej z tym, co się dzieje w świecie wewnętrznym. Zamiast mobilizować i dodawać sił, odbiera je.

Lęk i kontrola w centrum świata

"U osób z zaburzeniami lękowymi martwienie się jest w centrum świata" - podkreśla dr Korzętkowska. "Załóżmy, że matka wychodzi z dzieckiem na plac zabaw, ale zamiast cieszyć się kontaktem z nim, koncentruje się jedynie na tym, czy dziecku nic się nie stanie, kontroluje je, patrzy, gdzie weszło, co robi. Zachowanie bezpieczeństwa jest jej głównym punktem zainteresowania. To bardzo charakterystyczne, że zaburzenia lękowe pojawiają się u osób, które mają dużą potrzebę kontroli" - zwraca uwagę psychoterapeutka. Starając się skontrolować wszystko, chcemy obniżyć lęk. Tyle że to ślepa uliczka. U jej podstaw leży iluzja, że cały świat można skontrolować, jeśli włoży się w to wystarczająco dużo wysiłku.

"Warto zadać sobie pytanie, jak znosimy utratę kontroli" - dodaje dr Iwanicka. "Dajmy na to, czy przykładowa matka dopuszcza ojca do opieki nad dzieckiem. Czy jeśli już nawet na to pozwala, to i tak siedzi przy oknie i dogląda, czy doszli na placyk, co robią, czy dziecku nie jest za gorąco, instruuje przez telefon, że trzeba mu zdjąć kurtkę. Jeśli tak jest, to oznacza, że dzieje się coś niepokojącego" - podkreśla.

Zobacz wideo

Aby mówić o zaburzeniu, dany stan musi także powodować cierpienie, dyskomfort oraz utrzymywać się stale przez jakiś czas, np. przy nerwicy natręctw co najmniej 2 tygodnie. Nie chodzi tu o 15 minut chandry, tylko sytuację, gdy obawy występują przez znaczną część dni, uniemożliwiają wykonywanie innych czynności. Pochłaniają mnóstwo energii. Taka osoba nie ma już ochoty na spotkania ze znajomymi, rozrywki, seks. Obawy dezorganizują funkcjonowanie. Np. przy zaburzeniach obsesyjno - kompulsyjnych, zwanych też nerwicą natręctw boję się, że czymś się zarażę, więc myję ręce za każdym razem, gdy dotknę czegoś niesterylnego. Spóźniam się do pracy, bo zanim wyjdę biorę prysznic kilka razy, nie mogę się na niczym skupić, cierpią moje relacje z innymi, bo obsesyjnie myślę o zarazkach.

Nerwica nie jedno ma imię

Istnieje cały worek zaburzeń nerwicowych, które dają różne objawy. W klasyfikacji zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania ICD 10 w ich poczet poza wspomnianą powyżej nerwicą natręctw, zalicza się zespół lęku uogólnionego (poczucie stałego niepokoju i drażliwości), fobie (strach przed konkretnymi obiektami czy sytuacjami), napady paniki, tzw. nerwicę wegetatywną (gdy powodem dolegliwości ciała jest problem psychiczny), zaburzenia adaptacyjne (gdy nie możemy się przystosować do zmian czy środowiska). A nawet dawniej utożsamiane z histerią dysocjacje i konwersje z objawami w postaci choćby poczucia chwilowej utraty świadomości, odrealnienia czy niekontrolowanych odruchów.

Nerwica ingeruje nie tylko w zachowanie. Daje objawy odczuwane na poziomie fizjologii i umysłu. Jakie? "Prof. Antoni Kępiński (psychiatra, autor książek z zakresu psychologii, zm. 1972 r. - przyp. red.) porównywał stan typowy dla nerwicy do dwóch doświadczeń znanych większości ludzi. Z jednej strony, do stanu po nadmiernym spożyciu alkoholu wraz z charakterystycznym dla niego rozdrażnieniem, brakiem koncentracji i niepokojem. Z drugiej strony, do lęku przedegzaminacyjnego, gdy trzęsą nam się ręce, towarzyszy nam gonitwa myśli" - mówi dr Iwanicka. Tylko wyobraźmy sobie, że ten "stres egzaminacyjny" czy "zespół dnia następnego" nie mija, a towarzyszy nam na co dzień przy zwykłych czynnościach.

Przyczyny nerwicy: od wrodzonej podatności po krytycznych rodziców

"U źródeł nerwicy leży zazwyczaj szereg różnych przyczyn, poczynając od tych genetycznych: temperamentu, większej wrażliwości układy nerwowego na bodźce" - mówi Iwanicka. Niektórzy mają bardziej podatne biologicznie podłoże pod nerwicę, bardziej reagują na stresory. "Wpływ mają również predyspozycje rodzinne. Lękowi rodzice najczęściej wychowują lękowe dziecko" - zaznacza dr Iwanicka. Dlaczego?"Zazwyczaj przekazują swoim dzieciom oparty na lęku wzorzec doświadczania świata. Czyli np. przekonanie, że świat jest wrogi, niebezpieczny, że nie należy ufać ludziom. To jest postawa, której dziecko uczy przez naśladowanie dorosłych" - podkreśla dr Korzętkowska. Nie tylko poprzez to, co rodzic przekazuje dziecku, ale także poprzez to, jak sam się zachowuje.

"Podłożem pod wykształcenie się nerwicy może być bardzo restrykcyjne wychowanie, perfekcjonizm w domu rodzinnym, krytycyzm, rodzice zorientowani na zadania i osiągnięcia" - mówi psychoterapeutka. "Albo budowanie nadmiernej zależności przez rodziców, brak przyzwolenia na samodzielność" - tłumaczy. Dziecko dostaje wtedy przekaz, że samo nie da rady. Nie może przetestować swoich realnych umiejętności.

"Liczy się też to, na ile jako dzieci dostajemy wsparcie w rozumieniu swoich emocji. Mały człowiek uczy się rozpoznawania i nazywania swoich emocji od rodziców. Czuje, że coś się z nim dzieje, ale nie zawsze wie co. Potrzebuje dorosłego, który odzwierciedli różne stany" - mówi dr Iwanicka. Jeśli nie nauczy się identyfikować swoich emocji, często nie będzie tego potrafić później jako dorosły. "A to często idzie w parze z dolegliwościami natury psychosomatycznej" - zauważa dr Korzętkowska. Pojawia się, dajmy na to, nerwica wegetatywna. Osoba czuje kłucie serca, drętwienie kończyn, zawroty głowy czy inne fizjologiczne objawy, ale żadne z licznych badań nie wykazuje przyczyny ze strony ciała. Lekarze odsyłają do psychologa. "Osoba nie doświadcza lęku, tylko sam objaw z ciała. Zadaje sobie pytanie "gdzie ten lęk, skoro ja go nie czuję?". On jest na jakimś poziomie, do którego ona nie ma dostępu. Nie kontaktuje się z nim na poziomie emocji. Lęk wędruje po ciele" - tłumaczy dr Iwanicka. "Części osób łatwiej odczuwać ból brzucha czy serca niż doświadczyć trudnych emocji, np. gniewu. Trudno jej wyrazić złość na bliskich. Łatwiej jej w momentach konfliktowych dostawać ataku migreny" - mówi. (Czytaj więcej: Złość - o czym mówi i jak ją rozładować? ).

"Im mniej uświadamiamy sobie własne emocje, tym więcej lęku przeżywamy. Gdy zaczynamy kontaktować się z szerszą gamą swoich uczuć, lęk maleje" - wyjaśnia dr Korzętkowska. Lęk to niejako cena, jaką płacimy za brak przyzwolenia na doświadczanie autentycznego siebie. Najczęściej kryją się pod nim blokowane uczucia, których z jakiś względów osoba nie jest w stanie w sobie pomieścić. Jakie? "Freud mawiał, że widoczny symptom jest częścią wzoru matematycznego, który terapeuta z pacjentem muszą rozwiązać, aby dotrzeć do tego, co kryje pod niewiadomą. W klasycznym rozumieniu do jakiegoś urazowego, często wczesnodziecięcego doświadczenia" - wyjaśnia dr Iwanicka. Dotarcie do prawdziwego źródła lęku może być czymś, czego dana osoba w pewnym sensie unika. "Na terapii często dociera do obszarów, z którymi czasami przez całe życie nie chciała się konfrontować" - mówi.

(Nadmiernie) wyczuleni na zagrożenia

"Ryzyko doświadczenia zaburzeń lękowych dodatkowo wzrasta, jeśli osoba doświadczyła traumatycznych wydarzeń w dzieciństwie, np. utraty rodziców, przemocy międzyrówieśniczej, nadużyć seksualnych czy kryzysu okołorozwodowego w rodzinie" - wylicza dr Iwanicka. "Osoby, których bezpieczeństwo zostało kiedyś realnie zagrożone, doświadczyły jakiejś krzywdy, dużo szybciej dostrzegają potencjalne zagrożenia i próbują sie przed nimi ochronić" - zauważa dr Korzętkowska. Szkopuł w tym, że często dostrzegają je nawet tam, gdzie ich nie ma. Bo albo już przestały istnieć, albo są mniejsze niż niegdyś, albo wciąż występują, ale oni mają większe zasoby, żeby sobie z nimi poradzić. Na przykład: nie są już bezbronnymi dziećmi, mogą samostanowić o sobie, w trakcie życia nabyli umiejętności, których kiedyś nie mieli, umieją poprosić o wsparcie innych.

"Mechanizmem spustowym może być jakaś trudna sytuacja w życiu dorosłym, która przekracza nasze zdolności radzenia sobie. Często jednak aktywizuje ona coś wcześniejszego" - dodaje dr Iwanicka. "Coś, co się dzieje w dorosłym życiu może uruchomić stary program, np. sprostanie ocenie, oczekiwaniom" - mówi dr Korzętkowska. "Narastaniu lęku sprzyjają wszelkie zmiany, nieprzewidywalności, momenty, kiedy trzeba podjąć trudną decyzję przy dużej ambiwalencji, przełomy w życiu. Choćby nawet wchodzenie w dorosłość, kiedy z jednej strony człowiek chce autonomii, a z drugiej się jej boi" - zauważa.

Negatywne konsekwencje lęku: unikanie i wycofywanie się

"Warto szybko reagować, gdy lęk zaczyna utrudniać nam funkcjonowanie, żeby negatywne nastawienie się nie utrwalało" - przestrzega dr Korzętkowska. Z lękiem jest trochę jak z chwastami: gdy porosną cały ogródek, trudniej je wyplewić niż gdy każdorazowo wyrywasz pojedyncze sztuki. Lęk pozostawiony sam sobie zaczyna przejmować ster. "Osoba, która doświadcza lęku w atakach paniki, robi wszystko, by on się nie pojawił. Unika określonych sytuacji albo jeśli w nie wchodzi, to zaraz się wycofuje, bo jest przekonana, że lęk będzie rósł w nieskończoność. Że w końcu od niego zwariuje, umrze, dostanie zawału serca. Nie wytrzymuje do tego momentu, kiedy lęk zaczyna opadać. A on w końcu zawsze opada" - podkreśla dr Korzętkowska. "W terapii poznawczo-behawioralnej prosi się pacjentów, żeby sprawdzili, czy rzeczywiście ich lęk rośnie w nieskończoność. Aby mogli się przekonać na własnej skórze, że nie" - dodaje.

Osoby z nerwicą często ukrywają swój stan. "Przestają się spotykać z ludźmi, bo wydaje im się, że wszyscy widzą, że coś z nimi nie tak. Czują się nieadekwatni i tego się wstydzą" - mówi. Wykluczają się z życia, bo nie chcą się narazić na bycie wykluczonym przez innych. "Poza tym ograniczają swoje funkcjonowanie, np. wybierają się tylko tam, gdzie mogą dojść na piechotę, bo obawiają się wejść do autobusu czy samochodu itd." - dodaje Iwanicka. Po jakimś czasie może okazać się, że taka osoba w ogóle przestaje wychodzić z domu.

Leczenie: psychoterapia czy farmakoterapia? Nerwica to nie grypa

"Nerwica to choroba przewlekła. Nie jak grypa, że dzisiaj ją mam, a za tydzień już nie. Jeżeli od 10 lat mam nasilone objawy nerwicowe, to też jakiś czas musi minąć, żebym sobie z tym poradzić. Trudno wtedy w pół roku całkowicie przemeblować siebie" - tłumaczy dr Iwanicka. Chociaż wiele zależy od rodzaju zaburzenia. "Przy fobii izolowanej zazwyczaj wystarczy już 12 - 15 sesji" - mówi.

"W zaburzeniach lękowych terapią z wyboru (dedykowaną - przyp. red.) jest terapia poznawczo-behawioralna" - mówi dr Korzętkowska. Z drugiej strony, nurt psychoterapii najlepiej dobrać do indywidualnych potrzeb - zaznaczają psychoterapeutki (Czytaj więcej: Podejścia w psychoterapii - jak wybrać i czego się spodziewać? ). "Celem psychoterapii w nerwicy jest nie tylko doraźne pozbycie się dokuczliwych objawów, ale tez świadomość ich podłoża, lepsze rozumienie siebie i wynikająca stąd możliwość zmiany swojego przeżywania i zachowania" - zauważa.

"Warto przestrzec, żeby nie polegać tylko na farmakoterapii. Włączenie farmakoterapii może być wspomagające, jeśli objawy są silne i bardzo dezorganizują zachowanie. Leki mają na celu wtedy trochę zdjąć z człowieka uciążliwe objawy, przynieść ulgę, by łatwiej było mi przyglądać się różnym aspektom mojego funkcjonowania z terapeutą. Jednak jeśli zostanę tylko przy lekach, to trochę jakbym brał lek przeciwbólowy, a nie patrzył, ani na to co mnie boli, ani tak naprawdę dlaczego" - wyjaśnia dr Iwanicka. Farmakoterapia nie usuwa przyczyn nerwicy. Leki mogą także doraźnie przynieść ulgę w przypadku, gdy lęk jest sytuacyjny, bez głębszego podłoża np. w obliczu nagłej śmierci bliskiego czy wypadku. W przypadku dłuższego leczenia lekami uspokajającymi, koniecznie trzeba zważać również na ryzyko pojawienia się uzależnienia - dotyczy to zwłaszcza benzodiazepin.

"Nawet jeśli mamy predyspozycje do reagowania lękiem, możemy się nauczyć, jak sobie lepiej z nim radzić, np. ucząc się relaksacji, uprawiając sport, znajdując takie czynności, które pomogą obniżyć napięcie" - radzi dr Korzętkowska. Możemy polubić swój lęk i zacząć traktować go jako sprzymierzeńca, a nie wroga.

dr n. med. Katarzyna Iwanicka : psychoterapeuta, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień. Pracuje w Centrum Psychoterapii BEN MED.

dr n. med. Karolina Korzętkowska : psycholog kliniczny. Pracuje w Centrum Psychoterapii BEN MED. oraz w Klinice Psychiatrii w Mazowieckim Specjalistycznym Centrum Zdrowia im. prof. Jana Mazurkiewicza w Pruszkowie i Poradni Zdrowia Psychicznego Warszawa - Białołęka.

Autorka artykułu Małgorzata Skorupa - psycholog, psychoterapeutka, redaktorka serwisu Zdrowie.gazeta.pl, konsultantka Telefonu Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym przy Instytucie Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego w Warszawie. Autorka wielu publikacji z zakresu psychologii i rozwoju osobistego.

Czytaj także:

Nerwica wegetatywna - lęk wędrujący po ciele

Nerwica natręctw - na kołowrotku obsesji i kompulsji

Lęk - jak sobie z nim radzić?

Depresja - czy to już depresja czy po prostu gorszy nastrój?

Depresja w czasach kultu sukcesu. Pozwól sobie na smutek, nie ma drogi na skróty

Zaburzenia maniakalno - depresyjne - życie na emocjonalnej huśtawce

Zaburzenia adaptacyjne - gdy trudno się przystosować do zmieniającego się świata

Poczucie winy - kiedyś zrobiłem coś, czego dziś bym nie zrobił

Wi�cej o: