Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zaskroniec. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zaskroniec. Pokaż wszystkie posty

30 kwietnia 2016

Spotkanie w mszystym kolorze




Leżałem sobie właśnie w leśnym uroczysku na dowolnie wybranym boku i wygrzewałem się w promieniach wiosennego słońca, gdy usłyszałem cichy szelest. Jakby coś delikatnie potrącało uschnięte, zeszłoroczne liście.

- Mysz, jakiś ptak? - pomyślałem - żerujące wśród opadłych liści drozdy czasem podobnie szeleszczą.

Znowu szelest...

- Ale drozdy robią to bardziej rytmicznie. Takie chyc, chyc szur...   chyc chyc szur... czyli kilka podskoków i rozgarnięcie dziobem ściółki. A to jest absolutnie nierytmiczne, jakby coś powoli wędrowało i czasem tylko zawadziło o jakiś liść... - analizowałem dalej dźwięk.

- Mysz? Też nie. Małe mysie łapki szeleściłyby jeszcze inaczej.

Przekręciłem się ostrożnie na brzuch, odruchowo sięgając po aparat...

I...

Znalazłem się oko w oko z pięknym zaskrońcem. Wpełzał właśnie na zieloną, swą wiosenną zielonością, kępę pobliskiego mchu. Pewnie miał ochotę wygrzewać się w tej samej plamie słońca co ja. O tej porze roku ciepło to może być towar deficytowy.


Powoli podniosłem aparat do oka i wycelowałem w stronę węża. Szczęśliwie miałem założony odpowiedni obiektyw. 

Ten zatrzymał się zaskoczony moją obecnością a potem lekko się wycofał. 

Chowając się za mchem wystawił kilkukrotnie język...

... by wybadać co stanęło mu na drodze.

Widać inspekcja przebiegła niezbyt pomyślnie, bo po kilku sekundach schował się za mszystą zielenią, zawrócił bez pośpiechu i oddalił się w sobie tylko wiadomym kierunku... 


Po co wąż wystawia język? Wcale nie po to by straszyć, syczeć czy pluć jadem... jak często opowiadają mi ludzie na różnych pokazach, gdy takie pytanie zdaję. Robi to po to by... wąchać. Po każdych kilku machnięciach wsuwa go z powrotem do pyszczka i przykłada do znajdującego się w podniebieniu narządu przylemieszowego. Na dodatek, ponieważ język jest rozdwojony a narząd podwójny to węże mogą wyczuć kierunek! Będą doskonale wiedziały czy smakowita myszka jest po ich prawej czy lewej stronie.

Do niedawna wydawało się, że ludzie pozbawieni są tej umiejętności, gdyż nasze nozdrza umieszczone są zbyt blisko siebie. A tymczasem jakiś szalony naukowiec i niedowiarek, postanowił to sprawdzić. Zasłaniał ludziom oczy i prosił, by wytropili pozostawiony na trawie ślad zapachowy. Bodajże użyto zapachu czekolady. I nagle się okazało, że około 2/3 badanych potrafiło sobie z tym problemem poradzić. Na dodatek można było ową umiejętność wyćwiczyć - trening zwiększał skuteczność! Ale nie to było w eksperymencie najciekawsze. Badacza zaskoczyło to, że po zatkaniu jednej dziurki od nosa nikt z uczestników nie mógł już tego dokonać! Błądził i kręcił się dookoła zdezorientowany! Wygląda, że choć nie zdajemy sobie z tego sprawy to węszymy w stereo a nie mono.

Jak ważny jest dla nas węch świadczy też to, że około 80% doznań smakowych odbieramy przez nos. Możemy się o tym przekonać choćby w czasie kataru. Wystarczy, ze mamy zatkany nos, by jedzenie wydawało się być bez smaku.

No dobrze, wystarczy. Idę wywąchać gdzie rodzina schowała deser po obiedzie...





23 października 2012

Gadzina pływa...



Zaskrońce uwielbiają wodę. Świetnie pływają a nawet nurkują. Do tego stopnia, iż nawet potrafią polować na ryby. Nie znaczy to, że zaskrońców nie znajdziemy daleko od wody. Spotkałem kiedyś jednego  w Pieninach przy szlaku na Trzy Korony. Nie dość, że do najbliższego strumienia miał kilka kilometrów, to jeszcze siedział sobie na małym świerku tuż przy drodze i obserwował wędrujących turystów! Zdradził go szelest. Akurat kiedy przechodziłem postanowił zmienić gałąź. Inaczej minąłbym go o pół metra, nieświadom jego obecności.







 








11 września 2012

Hipnotyzer...





Niedawno w lesie natknąłem się na OCZY... Były sobie we mchu na skraju drogi i się gapiły... i nie dość, że się gapiły to... jeszcze pokazywały mi czasem język. Coraz bezczelniejsze są te leśne stwory...


Heeeeej... 

< bluuup...>

... co się tak gapisz człowieczku? 




20 grudnia 2011

Idę sobie fotografować wrzosy...


... i wszystko odbyło się jak w starym dowcipie o telewizji:

"oglądam sobie spokojnie z rodzinką reklamy,
a tu nagle film !!!"

Ułożyłem się wygodnie na ziemi, grzany sierpniowym słońcem. Tak tak... W moich okolicach od lat wrzosy we wrześniu to już przekwitają. Trzeba je fotografować w sierpniu.  Szukam jakiegoś fajnego kadru.  I słyszę tuż obok ucha szelest... obracam się lekko a tu ktoś się na mnie gapi... i macha jęzorem.







09 sierpnia 2011

Historia jednego zaskrońca...


Jakieś luźne skojarzenie przy obrabianiu zdjęć przypominało mi niedawną historię. Kilka lat temu, kiedy zrobiłem to zdjęcie powędrowałem z nim do kilu organizacji... firm... zajmujących się, co tu dużo mówić, ochroną przyrody. Nie będę pisał jakich, no bo i po co? Namawiałem ich wykorzystanie zdjęcia do jednoplanszowego kalendarza. Mniej więcej z tekstem: "zabierz widły - jestem pod ochroną" I co? okazało się to nie do zrealizowania! Tłumaczenia były przeróżne ale sprowadzały się do tego że węże są ohydne, wstrętne i taki kalendarz nie będzie się nikomu podobał. Miałem na końcu języka stwierdzenie, że może w takim razie przyniosę zdjęcie pluszowego misia  ale jakoś udało się mi powstrzymać...