Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bug. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bug. Pokaż wszystkie posty

13 grudnia 2013

Na brzegu rzeki Bug usiadłem i myślałem...



A droga wiedzie w przód i w przód, 
Choć się zaczęła tuż za progiem - 
I w dal przede mną mknie na wschód, 
A ja wciąż za nią - tak jak mogę...
Znużone stopy depczą szlak - 
Aż w szerszą się rozpłynie drogę ,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł...
A potem dokąd? - rzec nie mogę.

           J.R.R. Tolkien "Władca pierścieni"



Jeśli chcesz zbudować statek, nie gromadź ludzi, by zbierali drewno i rozdzielali obowiązki ale wzbudź w nich tęsknotę za rozległym i niekończącym się morzem.

         Antoine Marie Jean-Baptiste Roger de Saint-Exupery





Usiadłem na brzegu, zapatrzyłem się w dal i zamyśliłem. W wodzie odbijały się drzewa. I nagle dostrzegłem w toni wodnej drogę i bramę... portal do innego świata... raz się otwierał raz przymykał... falował w nieskończonej zieloności. Trwał....














05 lipca 2013

Kto rano wstaje temu Bug daje... (3)




Nadbrzeżne lasy łęgowe to najbogatsze siedlisko leśne w Europie. Taki nasz odpowiednik lasów tropikalnych. Można w nich spotkać około 40 % gnieżdżących się u nas ptaków. Do tego ogromne rzesze owadów, całe tłumy ginących coraz bardziej żab (szacuje się, ze w ciągu ostatnich lat wyginęło około 80% żab). Na dodatek wszystko to występuje w największych możliwych zagęszczeniach.
Niestety jest to również jedno z najbardziej zagrożonych europejskich siedlisk. Niegdyś rosły na regularnie zalewanych dolinach rzecznych. Dziś zajmują zaledwie drobny ułamek pierwotnej powierzchni. Uczeni szacują, ze nie jest to nawet 1%! Niewiele brakuje aby lasy łęgowe w ogóle zniknęły z map. Wycinki i regulacja rzek zrobiły swoje. W Polsce można można je spotkać wyłącznie przy nieuregulowanych odcinkach rzek - głównie Wisły i Bugu. I najczęściej zarasta je inwazyjny klon jesionolistny.

Nadbużańskie lasy łęgowe były jednym z najładniejszych jakie widziałem. Przebijały nawet (niestety) nadwiślańskie. Do tego były tak splątane, niedostępne i zapokrzywione, że nawet najtwardsi z wędkarzy tam nie docierali. Czasami czułem się jakbym odkrywał nieznane lądy. Albo był pierwszym człowiekiem w tym miejscu od lat.
Wypracowałem też patent na poruszanie się o świcie przez łęgowe chaszcze. Zakładałem wodery lub wręcz spodniobuty, by rosa nie zmoczyła mnie całkowicie. I przy okazji miałem dobrą ochronę przeciwpokrzywową. Zwykłe kalosze nie zdawały egzaminu. Większość mokrych od rosy roślin, sięgała mi co najmniej do pasa. Po kilkunastu minutach nie dość, że byłem cały mokry, to ściekająca po spodniach woda spływała radośnie do kaloszy...

Inne zdjęcia z uroczyska Trojan:

Kto rano wstaje temu Bug daje

Kto rano wstaje temu Bug daje (2)














03 lipca 2013

Kto rano wstaje temu Bug daje... (2)






Nadbrzeżna trawa, zwisając, potrąca
O swe odbicie zsiwiałą kończyną,
Do której ślimak, pęczniejąc z gorąca, 
Przysklepił muszlę swym ciałem i śliną.

W przerzutnym pląsie, znikliwsza od strzały
Płotka się czasem zasrebrzy na mgnienie
Pod wodą - spojrzyj - prześwieca piach biały
I mchem ruchliwym brodate kamienie.

                  Bolesław Leśmian, ze zbioru "Łąka"




Nadbużańskie uroczysko Trojan jest jednym z moich ulubionych miejsc. Ile razy jestem w parku krajobrazowym "Podlaski Przełom Bugu" staram się tam zajrzeć choć na chwilę.

Inne zdjęcia z Trojana:






Poranek był bardzo mglisty...

...wręcz sprawiał wrażenie, ...

... że słońce nie wyjrzy zza chmurnego nieba.

I wtedy pojawił się pierwszy promień.


A potem... 

było... 

...już tylko...

... lepiej.






30 października 2012

Kto rano wstaje temu Bug daje...



W porannej mgle i ciszy śpią bory stuletnie,
Pełne mrocznych tajemnic. W pośrodku polana
Traw zielenią pokryta i słońcem zalana,
Na niej złote dziewanny zakwitają świetnie.

                                            Lucjan Rydel

















09 stycznia 2012

Podlaski Przełom Bugu



Jesienią miałem przyjemność gościć na trzydniowych Międzynarodowych Warsztatach Fotograficznych w Janowie Podlaskim. Mieszkaliśmy tradycyjnie u Pani Basi Orłoś w janowskiej stadninie. Od lat w tym miejscu organizowane są plenery, warsztaty i inne  fotograficzne spotkania. I gościłem tam nie jeden raz...
Trzy dni to nie dużo... ale jeden świt się udał wybornie. Choć wyjeżdżając w ciemnościach jeszcze, nie wiedziałem w którą stronę pogoda się... ustabilizuje. Podjechałem nad zaprzyjaźnione  ze mną zakole Bugu. Wiedziałem, że o tej porze roku, w tym właśnie miejscu, słońce wzejdzie z dobrej strony i oświetli to, czego latem nie miałem jak sfotografować. Tym razem Matka Natura mi sprzyjała. Razem ze słońcem podniosły się delikatne mgły. Potem wszystko rozbłysło żółciami i czerwieniami. Ostatnia jesień była wyjątkowo barwna i długa. Gdyby ktoś mi powiedział, że na początku listopada będę fotografował kolorowe liście na drzewach, to bym się chyba postukał w czoło.
W trakcie zostałem jeszcze regulaminowo skontrolowany przez straż graniczną. Wszak facet buszujący o świcie w krzakach i mgle, wygląda co najmniej dziwnie. A drzewa za wodą to już Biała Ruś.
W kolejnych dniach pogoda się trochę zepsuła, więc mogłem z czystym sumieniem podziwiać jak Roman Kravchenko robi zdjęcia w technice mokrego kolodionu. Jest jednym z około setki osób, na świecie które potrafią takie zdjęcie robić. Coś absolutnie niesamowitego. W czasach, kiedy zdjęcie składa się  z milionów szybko migających bajtów, zapominamy zapominamy ile jest w fotografii magii...







Tuż po wschodzie słońca wszystko pokrywał jeszcze "siwy mróz" 




Te dziwne kształty wierzb powstały przed laty. Którejś zimy w czasie powodzi płynąca kra połamała młode jeszcze wtedy drzewa. Pozrastały się w takie dziwny sposób... 




Fotografując tę brzozę wzbudziłem sensację w pobliskim domostwie.  Cała rodzina wyszła  oglądać  jak facet  leży na ziemi i turla się to w prawo to w lewo... ale podejść się bali. Obserwowali z daleka :)



25 września 2011

Bug gdzieś tam o świcie...


Dalej dojść się już nie dało... przede mną trochę wody w Bugu i... "Biała Ruś". Chmury gnały tego dnia jak szalone, kolorystyka zmieniała się co chwilę. W końcu zmieniła się na jednolicie szarą i deszczową... Ale przynajmniej komary przestały gryźć!