Pokazywanie postów oznaczonych etykietą buczyna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą buczyna. Pokaż wszystkie posty

08 listopada 2012

Bieszczady - z głową w chmurach



Górska pogoda bywa kapryśna i nieprzewidywalna. Nigdy do końca nie wiadomo, co nas czeka za chwilę. Możemy zacząć wchodzić na górę przy pięknej pogodzie a skończyć w deszczu. Chmury mogą niespodziewanie najść i zakotwiczyć na szczycie albo... rozejść się i ukazać piękne widoki dookoła.
Tym razem postanowiłem wdrapać się na Połoninę Caryńską gdy jej szczyt tonął w chmurach. Do mniej więcej połowy drogi było pochmurno ale przejrzyście. Potem wszedłem w... białą "prawie" nicość. Wilgoć była taka, że co kilka zdjęć musiałem czyścić zaparowany obiektyw.
Na sam szczyt nie dotarłem. Poza granicą lasu widoczność była statystycznie nieistotna i wiał tak silny wiatr, że przewracał śmiałków, którzy zdecydowali się wyjść na połoninę. Szybko wracali i chowali się pod osłoną drzew. Ja też zawróciłem, szukając tematów do zdjęć w buczynie. Podobno tego dnia wiatr na szczytach osiągał w porywach 100 kilometrów na godzinę.











12 sierpnia 2011

Bieszczady - Buczyny pod Tarnicą....


 Wspinaczkę na Tarnicę przerwała gwałtowna burza i gradobicie. Grad wielkości fasolek walił po uszach   prawie jakby Matka Natura chciała wszystkich ukamienować. Szlakiem zaczęły płynąć strugi wody. Normalnie strumienie wody po kostki!  Jakiekolwiek chowanie się przed deszczem straciło sens, bo po kilku chwilach mokry byłem do... no do końca!
Jak już się rozpadało, to tradycyjnie nie skończyło do wieczora. Krótką chwilę mniejszego deszczu wykorzystałem na sfotografowanie starych buków, które mokre nabrały nowego życia i kolorów.
Potem pozostało tylko ostrożne zejście do Wołosatego.  Chwila nieuwagi na mokrej glinie mogło zaowocować  turlaniem, jeśli nie radosnym zjazdem błotnistą i kamienistą zjeżdżalnią.
Ale przynajmniej człowiek wiedział, że żyje :)
















03 lipca 2011

Deszczowe lasy na Wolinie...


Ile można leżeć w czasie deszczu w niewielkim namiocie? Dzień? Dwa? Drugiego dnia. kiedy przeczytaliśmy wszystkie książki i gazety, zdesperowani wyruszyliśmy obejrzeć mokre wolińskie buczyny. Deszcz nadał im nowego blasku. Po godzinie przestało mi nawet przeszkadzać, że byłem coraz bardziej mokry i woda przecierała sobie drogi w najbardziej newralgiczne miejsca. Tylko co chwilę musiałem czyścić z kropli filtr na obiektywie, co wkrótce zużyło cały zapas chusteczek..
Szczęśliwie, następnego dnia się już rozpogodziło i mogliśmy dosuszyć siebie, sprzęt; ubrania i namiot...