Królestwo Mostu Danielle L. Jensen 7,8
![Królestwo Mostu](https://cdn.statically.io/img/s.lubimyczytac.pl/upload/books/4906000/4906197/1106373-352x500.jpg)
ocenił(a) na 94 godz. temu Lara jest jedną z wielu córek króla Maridriny, które od lat są szkolone, by uwieść i zabić władcę skonfliktowanej Ithicany. Lara zostaje wybrana na żonę i trafia na dwór młodego króla Arena, którego postrzega jako potwora zagrażającego jej pobratymcom. Ze zdumieniem zauważa jednak, że jest on łagodnym i honorowym człowiekiem, a w Ithicanie to jej lud ma opinię tyranów.
Mimo że ostatnimi czasy odchodzę od fantastyki bardziej romantycznej czy młodzieżowej, a zakończenie innej serii Danielle L. Jensen średnio mi się podobało, to z jakiegoś powodu miałam przeczucie, że ,,Królestwo mostu” będzie świetną rozrywką. I tak się stało. Wiadomo – to nie jest nic ambitnego ani głębokiego, mamy tu proste schematy, ale czyta się rewelacyjnie. Styl autorki bardzo uprzyjemnia czytanie, a fabuła wciąga i angażuje. Mimo że od pierwszych stron wiemy, że ojcu Lary nie ma co ufać, to sposób wychowania bohaterki, jej rozterki i przemyślenia, sprawiają, że wierzymy w jej pojmowanie sprawiedliwości i słuszności. Podobał mi się motyw morza i mostu oraz kontrast między królestwami i to, jak Lara ze zdziwieniem odnajdywała się w Ithicanie. Mimo że jest to proste i schematyczne, do mnie obraz tych dwóch ludów podzielonych przez dawne utarczki, i to że obie strony nie mogą wyjść poza dawne zbrodnie i traumy, do mnie trafiło.
W ostatnim czasie mam problem z wątkami miłosnymi, które zawsze były dla mnie najmocniejszym punktem każdej historii, a teraz częściej mnie nudzą i irytują. Szczególnie te oparte na dzikich porywach serca i odrzucaniu rzeczywistości, gdzie mam ochotę zacytować tekst z pewnej polskiej komedii: ,,Miłość dobra jest w piosenkach, w życiu kończy się na alimentach”. I chwilami było mi przykro, że może już nigdy nie pokocham żadnej pary, że nie będę przeżywać każdej ich interakcji… Tymczasem Danielle L. Jensen to sprawiła. Od początku byłam zafascynowana relacją Lary i Arena, tą chemią i przyciąganiem, które były między nimi, ale potrzebowały podparcia. Mimo że nie lubię enemies to lovers czy motywu zakazanej miłości, tu byłam zachwycona. Może dlatego, że bohaterowie nie sprowadzają się do romansu, nadal mają inne cele i wartości i to jest właśnie ciekawe – obserwować, jak godzą to w sobie i muszą dokonywać znaczących wyborów? Poza tym Lara i Aren są ciekawymi, pełnoprawnymi postaciami także poza wątkiem romantycznym. Ona jest charakterna, silna i odważna, z jednej strony była wychowywana na kogoś więcej niż żonę i matkę, z drugiej musi udawać, że jest inaczej. Patrząc na jej dzieciństwo, chciałabym nawet więcej brutalności i chłodu, ale rozumiem, że to ma być młodzieżówka. Natomiast Aren kupił mnie swoją szlachetnością, honorem i troską o innych, przy czym nie jest to postać wyidealizowana – wyraźnie widać, że jego postępowanie ma swoją cenę.
Naprawdę świetnie spędziłam czas z tą książką i przypomniała mi ona czasy, gdy byłam nastolatką i miałam mnóstwo ekscytacji z czytania takich powieści, które odbierałam bardziej emocjami niż rozumem i analizą. Mam nadzieję, że tym razem nie będzie tendencji spadkowej i kolejne tomy też mnie urzekną.
,, Łatwiej wbić nóż w plecy demonowi.”