Najnowsze artykuły
- ArtykułyKraj więdnącej wiśni – „Miecz Kaigenu” M.L. WangBartek Czartoryski9
- Artykuły[QUIZ] Rozpoznaj książkę po pierwszych zdaniach. Tylko dla ekspertówKonrad Wrzesiński31
- ArtykułyImponujący sukces Jakuba Żulczyka. „Nigdy nie myślałem, że to się tak potoczy”Konrad Wrzesiński31
- Artykuły„Genialna przyjaciółka” i „Hrabia Monte Christo” powracają, a w „Konklawe” zobaczymy PolakaAnna Sierant8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Raimund Schulz
1
7,4/10
Pisze książki: historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,4/10średnia ocena książek autora
32 przeczytało książki autora
117 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Łowcy przygód w dalekich krainach. Wielkie pionierskie podróże i wiedza antyku o świecie
Raimund Schulz
7,4 z 25 ocen
150 czytelników 7 opinii
2020
Najnowsze opinie o książkach autora
Łowcy przygód w dalekich krainach. Wielkie pionierskie podróże i wiedza antyku o świecie Raimund Schulz
7,4
Przeciętna książka zarówno od strony merytorycznej jak i stylistycznej. Autor pisząc tą książkę opierał się gł. a w zasadzie jedynie na przekazach pisanych gł. starożytnych Greków i nie podjął większego wysiłku sięgnięcia do innych materiałów, czy innych dziedzin nauki, które przez ostatnie dziesięciolecia poczyniły postępy w kwestii dostępu do nowych źródeł nt. historii starożytności.
Tak więc, w tej książce nie ma w zasadzie niczego odkrywczego, a autor swoimi wywodami stara się nakreślić Świat starożytny młodym pokoleniom, uzmysławiając im oczywiste oczywistości, że tamten Świat nie można oceniać przez dzisiejsze doświadczenia i dzisiejsze standardy.
Jest parę ciekawostek dot. przenikania się kultur świata Greckiego i Półwyspu Indyjskiego po podbojach Aleksandra, czy szerokich kontaktów handlowych Greków z Ptolemejskiej Aleksandrii.
Jak dla mnie zabrakło właśnie pociągnięcia kwestii jak te przenikanie kultur po podbojach Aleksandra, przyczyniło się do wymiany poglądów, idei, przy okazji "odkryć geograficznych" i wymiany handlowej, bo z tego co widać to ówczesny Świat wcale nie był odwrócony do siebie plecami niczym wyspy na morzu, a czerpał i inspirował się wzajemnie na wielkich obszarach od Europy, przez Afrykę po dwie trzecie Azji aż do Chin. W tym kontekście Świat przed Chrystusem wcale nie był taki naiwny jak nam się wydaje a prądy umysłowe wpływały twórczo na powstawanie podobnych idei w różnych zakątkach tego Świata.
Zabrakło w tej książkę większego akcentu na innych żeglarzy niż Greccy. O Kartagińczykach autor piszę przez kalkę źródeł Gerckich, co mocno wypacza ocenę ich wypraw w "nieznane" i powoduje snucie domysłów, co pozostawia pewien niedosyt wiedzy, podobnie jest w kwestii żeglarzy ze wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego (Fenicja, Palestyna, ówczesny Liban i Syria).
Natomiast jak zawsze lepiej przeczytać książkę i z czymś się nie zgadzać, a mieć jednak jakąś szersza wiedzę na omawiane zagadnienie i w tym kontekście warto przeczytać ta pozycje zwłaszcza jeśli jest to wstęp do Świata Starożytnego, bo autor opiera się w zasadzie tylko na sprawdzonych klasykach dokumentów Antycznych.
Łowcy przygód w dalekich krainach. Wielkie pionierskie podróże i wiedza antyku o świecie Raimund Schulz
7,4
Gruby tomik Schulza również może być dobrym wprowadzeniem w świat antyku. Mamy tutaj pobieżny przegląd dziejów (pod kątem odkryć geograficznych, opowieści o dalekich lądach i handlu) od mniej więcej 3 tysiąclecia p.n.e. aż do upadku Rzymu. Jeżeli byliście gotowi na jakieś relacje, w których moglibyście poczuć powiew morskiej bryzy na twarzy lub poczytać o szczegółach pionierskich prób przedzierania się przez pustynie, góry czy inną głuszę to niestety tego w książce nie znajdziecie. Jednakże autor raczy nas wieloma ciekawymi kwestiami i spostrzeżeniami (wbrew pewnym utartym stereotypom, które często siedzą głębiej w naszych głowach i nie zawsze jesteśmy w stanie je wyrzucić mimo, że czytamy o tym w książkach). Książka jest bardzo bogata w szczegóły i drobiazgi, bardzo trudno wszystko spamiętać. Przybliżę więc kilka kwestii, które odnotowałem za autorem.
Autor na wstępie rozprawia się z mitem, że okręty i statki w antyku pływały tylko wzdłuż wybrzeża. Podróż na pełnym morzu była często szybsza i bezpieczniejsza, ale warunki na morzu śródziemnym (bezpieczne wiatry) skłaniały do żeglugi przybrzeżnej i były bardziej opłacalne dla kupców, którzy zawijali do kolejnych portów czy dla okrętów wojskowych, których załogi wolały często uzupełniać zapasy żywieniowe).
Ciekawe są rozdziały dotyczące rozwoju handlu sprzed 1177 p.n.e. między innymi o pałacowych centrach handlu Krety i Ugarit oraz ich upadku, do którego wg autora przyczyniła się m.in. rosnąca grupa najemników żołnierzy z (dzikiego) zachodu, którzy tak posmakowali w bogactwach pałacowych, że postanowili je przejąć. Toż to żywcem przypomina ekspansję Normanów mniej więcej 2 tysiące lat później.
Cała późniejsza ekspansja grecka w zachodniej części basenu śródziemnomorskiego przedstawiona jest nie tylko jako ekspansja handlowa ale również jako ekspansja żołnierzy najemników, którzy brali sobie za żony mieszkanki portów (w ubarwionych opowieściach kupców i pisarzy były to miejscowe księżniczki).
Interesujące są rozdziały, w których autor doszukuje się prawdy w Odysei i innych tego rodzaju dziełach literackich. Ukazuje czytelnikom, że autorzy greccy przedstawiali tam wiele prawdziwych lądów, tylko konwencją było umieszczanie tam również fikcyjnych miejsc i stworów między innymi dla zaciekawienia publiki (psiogłowcy, troglodyci, cyklopi, ludożercy). W rozdziałach o grekach można też oczywiście poczytać o rosnącej potrzebie systematyzowania wiedzy odkrytej przez kupców (filozofia, astronomia).
Bardzo ciekawie są opisane dążenia różnych ludów do opłynięcia Afryki. Chociażby wyprawy Persów i Kartagińczyków szukających przejścia od zachodu, a poprzez opłynięcie dotarcia do źródeł Nilu (Nil wg teorii jak zrozumiałem miał zaczynać się i kończyć w morzu, w różnych okresach, różni odkrywcy poszukiwali tych źródeł gdzie indziej). Ku rozpaczy niedoszłych odkrywców Afryka nie chciała być z kształtu jakimś dyskiem czy elipsą (więc i ziemia była większa niż sobie zakładali). Jest co nieco o wyprawach po metale i bursztyn na morze północne i bałtyckie. Jak podkreśla autor, wyprawy odkrywcze zawsze miały jakiś podtekst gospodarczy i były poszukiwaniem alternatywnej, szybszej drogi do luksusowych, strategicznych wyrobów. W pierwszych wiekach naszej ery były już warunki (wiedza, doświadczenie) do rejsu do Ameryki, ale dobra sytuacja na szlakach znanych powodowały, że nie było ekonomicznego impulsu do takiej wyprawy.
W kolejnych rozdziałach autor przekonuje jak za sukcesami militarnymi Cezara, wodzów rzymskich i Aleksandra Wielkiego stało wiele powodów ekonomicznych, ale również chęci prześcignięcia poprzednich pokoleń w wiedzy o świecie.
Autor wywiązuje się (moim zdaniem lepiej niż Frankopan) z opisu szlaku jedwabnego. Jest nieco informacji o Chinach, Indiach i zasięgu odkryć geograficznych Rzymu i Chin (Indie, Cejlon). Koniec końców jednak autor skupia się na wiedzy Europejczyków o świecie, a tylko odrobinę na chińskiej ekspansji.
W zakończeniu autor obala inne mity, tym razem dotyczące średniowiecza. Przytacza dziesiątki prac średniowiecznych ludzi kościoła, filozofów i myślicieli, którzy jednak przechowali (i przekazali na północ) nieco wiedzy (kulistość ziemi, relacje o dalekich krajach, w tym również nieprawdy – mity stworzone przez starożytnych o rzekomych psiogłowcach, cyklopach, gryfach itp. których potem podobizny tak zaroiły różne średniowieczne manuskrypty). Autor podkreśla też mobilność ludzi średniowiecza (skandynawia – Compostela, podróże do ziemi świętej) wcale nie mniejszej niż ludzi antyku.
Myślę, że książka zawiera tyle faktów, spostrzeżeń i ciekawostek (trudnych do spamiętania),że dziesięciu kolejnych czytelników wypisałoby zupełne inne uwagi po lekturze.
Jeszcze kilka cytatów.
Pierwszy dla pragnących się wyciszyć i szukających spokoju ducha (biorących za przykład buddystów) o I i II w.n.e.
„Siłą napędową zamorskiego handlu znów był buddyzm. Już we wczesnym okresie większość zwolenników Buddy stanowili kupcy, którzy korzystali z kwater w klasztorach i w zamian składali darowizny, buddyjska literatura wychwalała bogatego kupca, który wspierał wspólnotę…rozpowszechniło się wyobrażenie, że można zbliżyć się do celu nieśmiertelnej egzystencji w raju przez bogate dary.. między innymi złoto, srebro, perły, kamienie szlachetne i koral, wielu wiernych ofiarowywało perły, wyroby szklane, korale, jedwab i lapis lazuli. Ponieważ wiele z tych produktów luksusowych można było pozyskać tylko na dalekim zachodzie (Rzym) i dalekim wschodzie (Chiny),zmiany kursu religijnego oraz rozwój sieci klasztorów buddyjskich dodatkowo stymulowały zamorski handel. Wiele klasztorów uczestniczyło w handlu, służyło jako agencje finansowe i bezpieczne miejsca do prowadzenia interesów i wymiany dóbr z dalekich krain.”
Celne spostrzeżenie o cywilizacjach i imperiach
„Jednak także Pliniusz jest zbyt rozsądnym realistą, żeby mógł nie wiedzieć o zagrożeniach dla cesarskiego porządku świata. Te widzi przede wszystkim w uwodzicielskim nasyceniu… według Pliniusza stało ono na przeszkodzie poszerzaniu wiedzy i skłaniało do leniwej konsumpcji: istniało zagrożenie, że pragnienie nowości i wiedzy zostanie zastąpione przez materialne pożądanie luksusowych dóbr i finansowych zysków.”
O turystyce dawnej i ubarwianiu opowieści – takie zwierciadło, w którym i my współcześni możemy się przejrzeć:
„Spójrz na wielki pokój – pisał Arrian – jaki sprawił cesarz, nie ma już wojen, bitew, rabunków w wielkim styli i piratów. Podróżowanie nabywa cech turystyki, zamiłowanie do włóczęgi staje się sposobem spędzenia czasu przez arystokratów. W społeczeństwie, które zostało uwolnione od wojny, zagrożeń i wielkich cierpień, rozwija się szczególne zapotrzebowanie na egzotyczne przygody, podobnie dzisiaj ludzie, siedząc w fotelu lub przy konsoli, chętnie zanurzają się w opowieści przygodowe lub horrory – mając pewność że w każdej chwili mogą wyjść z wirtualnego świata i uciec przed zagrożeniem. Podobną ochotę na niepewność w czasach bezpieczeństwa mogło odczuwać wielu ludzi z okresu cesarstwa – Morze Czerwone albo Ocean Indyjski było szczególnie lubiane jako miejsce akcji … na statkach pływały oddziały łuczników, ponieważ rozbójnicy morscy napastują statki. Klaudiusz Elian opisał w swoim dziele „O właściwościach zwierząt” potwory morskie, które już dawno zniknęły z Morza Śródziemnego – czyhały na podróżnych w Morzu Czerwonym i Oceanie Indyjskim. Tego rodzaju historie jak z horroru wiązały się z emocjonującą atmosferą miast portowych – tutaj podczas igrzysk pokazywano egzotyczne zwierzęta. Tutaj widywało się wizerunki tajemniczych, bajkowych ludów i tutaj żyła wielobarwna społeczność żeglarzy, niewolników, handlarzy i prostytutek, którzy przywozili ze sobą posmak dalekich krain i przygody.