Strychnica
![Okładka książki Strychnica](https://cdn.statically.io/img/s.lubimyczytac.pl/upload/books/5104000/5104836/1130896-170x243.jpg)
- Kategoria:
- horror
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Mięta
- Data wydania:
- 2024-02-28
- Data 1. wyd. pol.:
- 2024-02-28
- Liczba stron:
- 512
- Czas czytania
- 8 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788367690911
- Tagi:
- urban fantasy dark fantasy horror
Pewne rzeczy stają się oczywiste dopiero po fakcie
Do zabytkowej placówki opiekuńczej w Irlandii przybywają kolejni wolontariusze z całej Europy. Wśród nich znajduje się Bartek, lękliwy emigrant z podpoznańskiej wsi.
Młodzi ludzie szybko zaprzyjaźniają się z niepełnosprawnymi intelektualnie rezydentami ośrodka: Johnem, Fioną i Michaelem. Dbają o siebie nawzajem podczas krótkich jesiennych dni i coraz dłuższych nocy. Gotują, sprzątają, wydają podopiecznym leki.
Jednak dziwne to miejsce – pośrodku niczego, o wielu drzwiach, z żelastwem w ścianach i tajemniczymi symbolami na tynkach, z zakazem wnoszenia do środka czerwonych przedmiotów. Z czasem zaczynają wychodzić na jaw niepokojące fakty z przeszłości zarówno mieszkańców placówki, jak i nowo przybyłych stażystów.
Strychnica pomaga spojrzeć na świat oczami bohaterów dalekich od powszechnie przyjętych literackich wzorców. Ta wciągająca już od pierwszych stron powieść to historia o odwadze, poświęceniu i wkraczaniu w dorosłość, opowiedziana w stylu, który na długo pozostanie w pamięci.
I tylko tutaj dowiecie się, jak połączyć piwnicę ze strychem!
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Wyróżniona opinia
Strychnica
Marek Zychla po genialnej i rozbrajającej wręcz “Bezmiłości” stworzył kolejną, przesiąkniętą emocjami i jego własnymi doświadczeniami historię. “Strychnica,” choć nie tak przytłaczająca w kwestii emocji czy też trudna w interpretacji jak jej poprzedniczka wciąż zaskakuje i wzrusza czytelnika, obrazując problemy oraz wydarzenia jakich doświadczył autor pracując w jednym z ośrodków opieki nad osobami specjalnej troski w Irlandii. Nie byłoby jednak w tej książce całego Marka Zychli, gdyby nie doprawił czymś zaskakującym swej powieści a tym razem mogę wam obiecać – bardzo namieszał! Książka bowiem zawiera w sobie elementy dark fantasy, nutkę grozy, czarny humor i bardzo wiele wzruszających, pięknych momentów. Irlandzka placówka opiekuńcza w której mają miejsce niesamowite wydarzenia ze “Strychnicy” to miejsce niebezpieczne, w którym irlandzki folklor i jego demony budzą się do życia a zarazem przystań, gdzie tworzą się piękne wspomnienia i przyjaźnie. Tak samo jak łączy się strych z piwnicą w samym tytule, tak sama opowieść zawiera w sobie wiele najróżniejszych motywów i problematykę zawiłych wątków, które na pierwszy rzut mogą nie pasować do siebie niczym dół i góra. Finalnie jednak, wszystko tworzy zgrabną całość fundującą czytelnikowi świetną rozrywkę, poruszając również wiele ważnych a wręcz życiowych tematów. Na samym początku moich wynurzeń skupmy się na grozie. Czytelnik sięgając po książkę z tak genialną okładką to jej w głównej mierze oczekuje. O to nie musicie się obawiać – Strychnica potrafi wystraszyć, zależy to jednak oczywiście od waszego poziomu wytrzymałości. Mnie osobiście nie przestraszyła – nie musiała, czytałam ją i tak z zapartym tchem bo różnorodność wątków działała na moją uwagę magnetyzująco. Ta książka to prawdziwa uczta dla wielbicieli mitologii i wierzeń a nawet baśni. Ci, którzy lubią wątki dark fantasy również znajdą w niej swoją komfortową przystań (o ile o horrorze można tak oczywiście powiedzieć). Wydarzenia odbywające się bowiem w placówce są tak niesamowite i szalone, a akcja tak bardzo dynamiczna i intensywna, że ciężko choć na chwilę stracić skupienie. Autor straszy nas jednak nie tylko tym co ma miejsce “tu i teraz,” lecz bawi się z czytelnikiem osadzając niektóre wydarzenia gdzieś pomiędzy jawą i snem, racjonalnością i zupełnym obłędem. A wszystko to łączy się ze sobą w tytułowej strychnicy właśnie, która jest bardziej przerażająca niż niejedno monstrum przez to co robi z człowiekiem i jak go zmienia. “Strychnica” to jednak nie tylko groza czy fantastyka, podszyta świetnym humorem autora. Książka zapewni odbiorcy cały wachlarz różnorakich emocji – dreszczyk, wzruszenie, smutek, ironiczne parsknięcie oraz rozlewające się poczucie ciepła na serduchu. Jak to możliwe? Skupmy się na chwilę na fabule i bohaterach stworzonych przez Marka a tego się dowiecie. Do ośrodka opieki nad osobami specjalnej troski zarządzanego przez lekarkę Amy przyjeżdża trójka wolontariuszy z zagranicy. Bartosz, Nino i Samantha to osoby zupełnie od siebie różne, dodatkowo pochodzące z innych zakątków Europy. Autor w prześmiewczy sposób przedstawia nam głównych bohaterów przy pomocy stereotypów – ot, Polak jest najbardziej pracowity i przez to najmocniej wykorzystywany, Francuz to bezczelny kobieciarz a Niemka zdaje się nie posiadać w sobie zbyt wielu pokładów empatii i emocji. Czarny humor autora jest tutaj tak oczywisty, że ciężko go nie zauważyć i samemu nie zaśmiać się pod nosem kilka razy – zwłaszcza przy opisach tego jak traktowany jest nasz rodak na obczyźnie: “Właśnie zauważył, że wpisano mu na przyszły tydzień sześćdziesiąt dwie godziny dyżurów, na sam przecież początek rocznego stażu za średnie pieniądze i wyżywienie (…) Pozostałą dwójkę wolontariuszy najwidoczniej oszczędzano.” W momencie jednak gdy autor zaczyna zgłębiać ich osobiste historie, które noszą w sobie znamiona traum i smutku zaczyna się robić poważnie. Bartosz, Nino i Samantha nie trafili bowiem do ośrodka przypadkowo, a ich powierzchowne różnice nie są istotne gdy porównamy ich dzieciństwo i młodość. Wszyscy bowiem zmagali się bądź wciąż zmagają z jakąś przypadłością czyniącą ich “innymi,” często budząc tym samym niezrozumienie swojego otoczenia. Najważniejszym jednak podobieństwem między nimi jest to, że wszyscy zostali zauważeni przez… Śmierć we własnej osobie. Spośród trójki naszych wolontariuszy weźmy pod lupę postać Bartka, bohatera z którym w wielu kwestiach można się utożsamiać. Chłopak pochodzi z małej, zacofanej wioski a jego rodzina żyje w biedzie. Już od dziecka musi zmierzyć się z pewną wadą rozwojową a wraz z nią odkrywa jak zachowują się ludzie gdy zauważą Twoją… inność. Marek Zychla perfekcyjnie wręcz obnaża polską zaściankowość, dyskryminację czy też najzwyczajniej w świecie brak wiedzy czy umiejętności zachowania się przy osobie z dysfunkcją: “Sąsiedzi zaglądali do wózeczka z brzdącem zawsze ze smutną miną, która zostawała im na kolejne lata. Maluch tyle wycierpiał, że nikt nie potrafił się do niego uśmiechać.” Bartek chce poczuć się “normalnie” czy też “zwyczajnie,” co w dosadny sposób może obrazować jego wizyta w poradni psychologiczno-pedagogicznej gdzie zaproponowano mu wykonanie testu osobowości. Możemy dostrzec tutaj skrajnie różne reakcje na jego wynik. Pani psycholog, która notabene próbowała na głównym bohaterze wyleczyć własne wypalenie zawodowe, jest wręcz zdruzgotana i zawiedziona tym, że Bartek niczym się nie wyróżnił, spalając jej własne ambicje na panewce. Sam pacjent jednak jest zdecydowanie podniesiony na duchu: “Dodatkowo bycie jednym z trzynastu procent społeczeństwa pozwoliło mu okiełznać poczucie samotności oraz pozbyć się części kompleksów.” Bartek trafia do irlandzkiej placówki bardzo szybko zaskarbiając sobie sympatię jej rezydentów oraz samej koordynatorki. Jest on osobą wysoko wrażliwą, empatyczną i dobroduszną, żeby nie powiedzieć wręcz naiwną. To właśnie przez swoją niewinność zaprzyjaźnia się z mieszkańcami, którzy posiadają zdolność zajrzenia w ludzką duszę swoim szóstym zmysłem. W ośrodku poznajemy Johna, Michaela oraz Fionę – trójkę rezydentów, którzy zaszufladkowani przez społeczeństwo jako Ci “opóźnieni” a przez to wykluczeni ze zwyczajnego funkcjonowania w nim tak naprawdę są… Lepszymi ludźmi. Autor opisuje bowiem postrzeganie świata oraz kilka przemyśleń jednego z głównych rezydentów – Johna, cierpiącego na zespół Downa. Czytelnika potrafi wzruszyć jego dziecięca wręcz prostota pragnienia miłości czy akceptacji “Według niego koordynatorka wciąż nie rozumiała całej tej sytuacji (…). Zrobiłby wiele, byle tylko znów powiedziała, że jest dobrym człowiekiem.” Jego zrozumienie i akceptacja negatywnych emocji, których my często się wstydzimy uważając je wręcz za słabość jemu przychodzi z łatwością – w jego głowie jest to przecież coś normalnego, czym nie powinniśmy się zadręczać czy zbytnio analizować: “Wtedy opuszczano pomieszczenie i wracano po kilkudziesięciu minutach, by zaproponować Johnowi tabletkę uspokajającego Xanaxu. John zwykle odmawiał, bo traktował złość jak każde inne uczucie, równie ważne, co radość czy smutek.” Marek Zychla tworząc postać Johna ukazuje nam, że ludzie z zespołem Downa nie tylko w niczym nie są gorsi od przeciętnego zjadacza chleba ale widzą i rozumieją od nas znacznie więcej: “Takie dziecko wymaga troski, ma specjalne potrzeby – powtarzała matka z miną cierpiętnicy (również przy Johnie, który nie rozumiał, co takiego specjalnego jest w tych jego potrzebach, bo przecież zjeść musi jak każdy inny, no i żeby mu troszkę poczytać, lub pozwolić obejrzeć film). John nie rozumiał, że mama myli troskę ze wstydem, chociaż wyczuwał jej wstyd szóstym zmysłem, jedynym, którego nie dotknęła niepełnosprawność.” Kończąc już moje przemyślenia na temat tego obyczajowego wątku dodałabym, że “Strychnicę” powinien przeczytać każdy – nawet jeśli fantastyki czy grozy nie lubi. Tak jak już bowiem wspominałam ta książką to nie tylko rozrywka i odskocznia od codzienności ale swego rodzaju nauka, która dzięki temu, że autor zdecydował się podzielić z nami swoimi wspaniałymi doświadczeniami, może skłonić ludzi do zrozumienia tego co czują osoby dotknięte wadami genetycznymi czy będącymi w spektrum a przez to porzucenia swoich uprzedzeń: “– Czego się tam nauczysz, pracując z porobionymi? – Tego nie potrafił pojąć rodzic. – Jaki doszlifujesz angielski? Będą bełkotać, zobaczysz! Co ty w ogóle wiesz o dałnach. W życiu żadnego nie spotkałeś! – zgadywał ojciec, chociaż pewności nie miał; w takim postępowym Poznaniu mogli przecież i chodzić do liceów.” “Strychnica” nie jest klasyczną czy też zwyczajną grozą. To książka z przesłaniem, niosąca ze sobą nie tylko zabawę i ciekawą fabułę ale również… dużo mądrości. Może właśnie dlatego zdecydowałam się objąć tę historię swoim patronatem a może po prostu bałam się zapaść w sen o bogini z dymną opaską na oczach.
Oceny
Książka na półkach
- 402
- 383
- 44
- 22
- 15
- 14
- 9
- 9
- 6
- 5
OPINIE i DYSKUSJE
Dziwna ale doczytałam do końca
Dziwna ale doczytałam do końca
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWeszliście kiedyś do ciemnego pustego mieszkania i od progu widzieliście, że coś jest nie tak?
Jeszcze nie umieliście sprecyzować co, ale w Waszym dotychczas spokojnym, przytulnym mieszkanku coś było nie tak… Gdzieś wśród ścian czaił się mrok.
Taka właśnie jest Strychnica autorstwa @zychlamarek_autor. Od pierwszej strony wiadomo, że między wersami czai się mrok. Jeszcze niewiadomo gdzie, jeszcze niewiadomo kiedy uderzy, ale jest i to namacalny.
Jestem fanką gatunku jakim jest horror i nie łatwo mnie ani wystraszyć, ani zaskoczyć, ale tę książkę czytałam w środku nocy, na swojej wiosce gdzie nawet latarnie gasną o 23.00 i dawno nie czułam tak mocnych ciarek biegających po plecach. Strychnica ma niesamowity klimat, świetną fabułę i o dziwno co się rzadko w horrorach zdarza, bardzo dobrze napisanych bohaterów.
To jest właśnie taka książka, która swoją wyjątkowością zasługuje na barwione brzegi i wydanie specjalne! Z czystym sercem Wam polecam!
WARTO!
Weszliście kiedyś do ciemnego pustego mieszkania i od progu widzieliście, że coś jest nie tak?
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJeszcze nie umieliście sprecyzować co, ale w Waszym dotychczas spokojnym, przytulnym mieszkanku coś było nie tak… Gdzieś wśród ścian czaił się mrok.
Taka właśnie jest Strychnica autorstwa @zychlamarek_autor. Od pierwszej strony wiadomo, że między wersami czai się mrok. Jeszcze...
Kolejne podejście do horroru i kolejne rozczarowanie. Cały czas szukam czegoś naprawdę dobrego, jednak ja chyba w tym gatunku mam wyjątkowo wysokie oczekiwania.
Mam wrażenie, że tutaj wszystko poszło nie tak. Pomysł był ciekawy. Spodziewałam się grozy i obrzydliwości wylewający się z każdej strony. Niestety ta książka to takiej słabej jakości historyjka w stylu: dzieciaki opowiadają sobie straszne historyjki. Jednocześnie te "dzieciaki" wchodzą w okres dojrzewania i seks musi się tu pojawić. Chodzi mi to, że jako takiej sceny seksu nie było. Pojawiła się jedna mało opisowa. Jednak ciągle były jakieś nawiązania, które były niepotrzebne i denerwujące. To mój częsty przytyk do horrorów.
Kolejna rzecz, do której mam problem to, w jaki sposób zostały pewne rzeczy opisane, a bardziej kiedy. Poznajemy bliżej trzech głównych bohaterów poprzez opisanie ich dziwnych sytuacji i snów. Na dodatek jedno po drugim. To nie jest nikomu opowiadane ani nic, po prostu tak nagle bierze ich na przypominanie sobie tego. Całkowicie to wybija z rytmu, zupełnie nie gdzie indziej i inaczej bym to wplątała.
Zanim zaczęłam czytać, mega ciekawił mnie wątek o niewnoszeniu nic czerwonego na teren placówki. Okazało się to niby ważne, ale tak opisane, że to dla mnie straciło na wyjątkowości i znaczeniu.
Nie uświadczyłam tu ani trochę grozy czy przerażenia. Jedynie cały czas zastanawiałam się, co to wszystko ma na celu, jaki to ma wszystko sens. Ta historia była zwyczajnie mdła.
Od momentu, gdy weszli do tej tytułowej strychnicy, to fabuła troszkę nabrała tempa i stała się ciekawsza, ale dalej była ona irracjonalna. Niestety w tym złym sensie.
Dla mnie ta cała książka to tak jakby komuś się przyśniła i to spisał. Nic tu się kupy nie trzyma. Naprawdę nie polecam sięgać po nią.
Kolejne podejście do horroru i kolejne rozczarowanie. Cały czas szukam czegoś naprawdę dobrego, jednak ja chyba w tym gatunku mam wyjątkowo wysokie oczekiwania.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMam wrażenie, że tutaj wszystko poszło nie tak. Pomysł był ciekawy. Spodziewałam się grozy i obrzydliwości wylewający się z każdej strony. Niestety ta książka to takiej słabej jakości historyjka w stylu: dzieciaki...
Celtowie, jako grupa kulturowo - językowa, jak każda, której genezę wiąże się z określeniem "p.n.e", budzi emocje, kontrowersje, dyskusje, kłótnie. Autor Mitologii Celtów, będącej częścią słynnej, Czarnej Serii, Jerzy Gąssowski, twierdził, że Celtowie są pod tym względem wyjątkowi. Czy miał rację? I czemu na litość wszystkich sił, tak właśnie, mądrując się bez sensu, zaczynam swój monolog o "Strychnicy" Marka Zychli? Cóż, ma to nierozerwalny związek z moimi odczuciami, w stosunku do samej książki. I kilku innych, które znam, a które nie dorastają owej pozycji do pięt. Stephen Lawhead, Anna Rice, Robert Holdstock, to tylko niektórzy autorzy, którzy czerpali z mitologii celtyckiej garściami. Richard Carpenter zbudował najbardziej klimatyczne odcinki serialu "Robin of Sherwood", bazując silnie na mitologii celtyckiej. Nie uniknął tego i George Lucas, znany z podkradania pomysłów wszystkim innym twórcom, jak i scenarzystom, o być może… większej wyobraźni, lecz znacznie mniejszym wyczuleniu. Na marketing. Na to, co się sprzeda. Co będzie popularne. No bo czym innym, są jego słynni Sithowie, jak "zapożyczeniem" z Lebor Gabala Erenn? Joseph Cambell podniósł część tego tematu w swojej „Potędze Mitu”, traktującej właśnie o „Star Warsach”, między innymi. Ja przywołuję ten temat w kontekście książki, która uważam za niezmiernie rzadkie wykorzystanie zapożyczenia, tworzącego nową i niezmiernie ciekawą formę. „Strychnicy”.
Gdzie wobec tego sadowi się wśród innych książek i innych "dokonań" autorów Marek Zychla? Z wymienionych wyżej autorów literackich, może Holdstock, mu w jakimś sensie, dorównuje. Zwłaszcza biorąc pod uwagę wiedzę i motywy historyczne, silnie czerpiące z wątków II Wojny Światowej (u Holdstocka). Jak i jego klasycznych metod narracji. Tajemnic. Sekretów rodzinnych. Rebusów. Masek.
Dość roztkliwiania się nad Robertem.
Zmysł percepcji fabularnej u Marka Zychli, który wykorzystuje wiedzę z tak różnych gałęzi, jak mitologia porównawcza, nowoczesna psychologia, czy fenomenologia, mógłby onieśmielić niejednego autora, który czerpie garściami od tak zwanych Researcherów.
Marek, o czym jestem przekonany, robi to sam. Jest kompetentny. Czuć to, zarówno w metodzie prowadzenia akcji, jak i w chwilach, gdy jest ona przesuwana, na nową postać. Czapki z głów.
Uwielbiam książki, będące w pewnym sensie fabularyzowanym, pisanym słowem... komiksem. Którą to powieść, jako ciąg obrazów i słów, sobie zdecydowanie wyobrażam.
Zatem. Z jednej strony, dla mnie, "Strychnica' pozostaje kombinacją tego, co z powodzeniem serwuje Neil Gaiman w swoich "Amerykańskich Bogach", czy komiksach o "Sandmanie". Z drugiej strony, Zychla oferuje świetnie skomponowanych (i używam tego słowa nie bez kozery),bohaterów. Sami, Bart, ten nieznośny Francuz Nino, John... Marek podaje nam dużo więcej, niż Gaiman, który nie zagłębia się aż tak mocno w przeszłość i psychikę postaci, nie tworzy całej strefy, wokół swoich bohaterów, nie ukazuje tej psychiki z wielu stron, używając w tym celu całej armii postaci pobocznych... czyli atrakcyjnych psycholożek, rozczarowanych starych przyjaciół, czy będących echem przeszłości rodziców...
Gaiman, czasami każe się Nam domyślać, kim są jego postaci. No i pisze komiksy, oraz książki, będące komiksami, jeśli chodzi o fabułę i ton. Domeną komiksu natomiast, są w jakimś sensie półsłówka. Skrótowość. Dynamika. Akcja. Obraz. I słowo, jako podkreślenie obrazu.
To nie wina ani zarzut do autora. Raczej do samej konwencji, na jaką się decyduje, tempa akcji. Może odrobinę do tego, że Neil nasiąknął już nieco amerykańskim modułem fabularnym (choć to przecież Brytyjczyk, to tkwi w zakładającej umowny skrót interteksualności swoich dzieł, nie będących do końca komiksem, ani filmem, czy książką).
Zychla, w "Strychnicy"... zaspokaja czytelnika swoim tekstem, który powieścią nadal ewidentnie jest. W dodatku silnie osadzoną w realiach, choćby przez obecność w niej trójwymiarowych postaci.
Oczywiście, każdy znajdzie coś dla siebie. Mi najbardziej spodobała się Sami. A raczej sposób, jak została osadzona. Fabularny kontekst, który mnie zaskoczył.
Oto osoba, która z zupełnego randoma, w ciągu kilku zdań w poświęconym jej rozdziale, rośnie do roli najciekawszej postaci. Nie tylko jej historia pojawia się nagle. Bez ostrzeżenia, powiedziałbym nawet. Jej niepozorność, została wykorzystana po mistrzowsku.
Widzę tu odrobinę podzwaniającego jak nieco obłędny dzwon, echa twórczości Kinga (może nawet bardziej Jonathana Carrolla). Nagle wspomniane dzieciństwo, zmienia kąt, w którym czytelnik postrzega do tej pory nieco płaską postać Sami. Ten efekt moim zdaniem nie powiódł się z Ninem. Ale za Sami i Barta... szapobas raz jeszcze.
Wracając do mojego ulubionego tematu. Mitologii. Synkretyzm religijny, gdzie istotną rolę odgrywa Akka, paradoksalne bóstwo podziemi i śmierci, znane zarówno z demonologii lapońskiej, jak i wielu innych kultur... To element może nie wiodący, lecz z pewnością dodający książce swoistego smaczku fabularnego. Przypomina mi się moja ulubiona powieść "Na Pastwę Aniołów" Carrolla (sic),gdzie podobnie upostaciowiona, co w rozdziale o Niemce Sami Śmierć, sieje marazm, spustoszenie, podobnie wkracza z butami w spokojny obraz Świata.
Wraz z komiksowym przekąsem, w klimacie Mike'a Mignoli, właśnie owe użycie demonologii i mitologii celtyckiej, czyni ze "Strychnicy" niezmiernie popkulturowe, ale i frapujące dzieło. I tutaj dochodzę do sedna tego, dlaczego zaczęło się od Celtów. Otóż „Strychnica” stanowi swojego rodzaju Uniwersum. Świata z określonymi bóstwami, kosmogonią, początkiem i dalszym ciągiem. Marek Zychla zdobył się na ten dość niemodny gest w imię tego, że jest to właśnie takie… celtyckie. Porządkowanie świata według ściśle określonych reguł, bliskich zasadom znanym z szachów, stanowi motyw przewodni tej niesamowitej książki. Czyni z postaci chorego na zespół downa kogoś, kto posiada najgłębsze pokłady wiedzy na temat owych zasad, szamana. Postaci stanowiącej w tej książce tak zwany modus operandi.
Jest to motyw znany od Oświecenia, motyw tak zwanego Szlachetnego Barbarzyńcy, czy też Dzikusa. Łączy się on pięknie z Pieśnią o Osjanie, częściowo sfabrykowaną legendą celtycką, znaną w literaturze. Zatem postrzeganie świata w formie wykrzywionej, a przez to, odnosząc się do świata powieści, jak i celtologii, prawdziwej, nie stanowi jedynie element świata rezydenta Johna, który to świat odkrywamy w pierwszym rozdziale. John, to co prawda swoiste ucieleśnienie celtyckiego bękarta, prawda. Ale zarazem, nie jest to jedyna postać, ważna w powieści dla Akki, czy Banby. Podobnie ułomny, choćby z uwagi na swoją niepełnosprawność, okazuje się Bartosz. Mamy też Sami, czy Nino. Wszyscy oni są w jakimś sensie wybrańcami. Są ułomni. Niczym Cuchulain. Niezwykły, posiadający większą ilość palców, niż przeciętny wojownik.
W powieści mamy i Tri Fir Dea, choć nie brakuje boginiom iście bartonowskiej makabreski. Tuż za nimi, ustawiają się demony nie będące częścią oryginalnego cyklu mitologicznego, a także motywy nie będące żadną mitologią czy demonologią, ale poetycką legendą celtycką, czerpiącą z literatury. Doskonałe i obfite w szczegóły narracyjne przeszczepienie silnie irlandzkiej historii o nieboszczyku na plecach, legenda o bezgłowym królu, fakt, jak mocno na istoty z Sid, reagują tak zwani "Rezydenci", drzewa fearie, które blokują budowę autostrady... Jest w tym tak dużo echa "Szamanki" Żuławskiego, tak wiele tego, można wyciągnąć na temat wybrańców i tak zwanych "Bękartów" celtyckich z zajęć z archeologii... że aż trudno mi się nie uśmiechnąć do wiedzy i rzetelności autora. Przesiąkniętego celtyckimi legendami w takim stopniu, że nawet kumpel Barta, Michał, bękart bez ojca, stanowi postać z prawie celtyckim życiorysem.
No i ten nieboszczyk na plecach i jego historia... Znam "Nieboszczyka" z serii komiksów o Hellboyu. Ale to tak naprawdę tylko stara legenda o duchach. I dwaj obłędnie kreatywni autorzy, którzy mają do tej legendy podobne prawo. I podobnie niecne zamiary. Zychla lepiej sobie z tą historią poradził, ożywił ją, wzbogacił. Nadał jej ton, który zabrzmiał mi znajomo.
Bo to też jest historia stara jak świat. Samotny ojciec i jego ułomne dziecko. Żeby nie zdradzać przy okazji za wiele, mamy historię rodem z "Ekspresu reporterów", stanowiącą konkluzję długoletniej patologii, ale zarazem, początek nowej i dręczącej pewną osobę klątwy.
To największa zaleta książki. Rozwijanie treści. Tworzenie wątków na wątkach już istniejących. Postmodernizm w pewnej nucie. Nie pozostawanie przy pierwotnym zamiarze.
Zychla nie jawi mi się jako pisarz. To raczej współczesny bard, dla którego historia, jest gobelinem, w który wplata to, co wzmacnia opowieść, czyni ją wyrazistą, mocną, oddziałującą.
Celtowie, jako grupa kulturowo - językowa, jak każda, której genezę wiąże się z określeniem "p.n.e", budzi emocje, kontrowersje, dyskusje, kłótnie. Autor Mitologii Celtów, będącej częścią słynnej, Czarnej Serii, Jerzy Gąssowski, twierdził, że Celtowie są pod tym względem wyjątkowi. Czy miał rację? I czemu na litość wszystkich sił, tak właśnie, mądrując się bez sensu,...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzyznam szczerze, że zaintrygowała mnie okładka i kupiłam książkę w ciemno. Zapowiadała się dobrze po krótkim opisie.
Na myśl od razu przyszło mi, że to rodzaj gotyckiego horroru, okładka o której wspomniałam wcześniej przywołała obrazy rodem z serialu na Netflix „Stranger Things”. Jednak przy lekturze odrobinę się zawiodłam, miałam w głowie ogromny znak zapytania bo spodziewałam się czegoś zupełnie innego, jednak… jak to mówią „ im dalej w las”.
Lektura okazała się być ciekawą historią, ciężko opowiedzieć dla kogo. Dla fanów Grahama Mastertona na pewno, oraz Kinga. Zagmatwana zamglona intrygująca, która mimo wszystko wchłania i zachęca do dalszego czytania.
Książkę należy czytać w skupieniu, wymaga ona bowiem od czytelnika kilkukrotnego czasem przeczytania paru kartek wstecz żeby zrozumieć o co chodzi. Spodobała mi się pokrętna intryga oraz wielowątkowe kłamstwa. Każdy z bohaterów ma swój rozbudowany życiorys, poznajemy ich losy przed pojawieniem się w placówce opiekuńczej oraz dalsze zmagania już podczas sprawowania pieczy nad rezydentami. Każdy z trójki opiekunów jest inny. Wyniosła Niemka, zadufany w sobie Francuz i altruistyczny Polak, jednak razem połączeni są mgłą Śmierci.
Śmierć jest tu materialna nazywana Akką, wielokrotnie przedstawiona jako kobieta z opaską na oczach, pojawia się w snach bohaterów i testuje ich, a gdy wie, że są gotowi wysyła na Irlandzką ziemię by odwrócili kilkusetletnią klątwę.
Właścicielem placówki jest Amy, która odziedziczyła ją po swojej zmarłej tragiczne matce. Subtelna i dobroduszna kobieta, która ma szczególny rozdział w tej książce.
Poznajemy również Morawę, kotkę Śnieżkę, oraz nie zapomnijmy o rezydentach, których mimo swoich niepełnosprawności bardzo dobrze wpasowują się otaczający świat. Zapadła mi w pamięć postać Johna, mężczyzna z zespołem Downa, który okazał się najbardziej dobroduszną osobą w tym gronie.
Możemy tu przeczytać o męstwie, sile, poświęceniu oraz weryfikowaniu swoich poglądów, dowiemy się że należy unikać koloru czerwonego oraz przekonamy się, że tylko osoby o czystych sercach potrafią zbawić nasz świat.
Dobijając do mentalnego brzegu, lektura nie jest dla każdego. Książka nie jest ani łatwa ani pogodna, moim skromnym zdaniem wypadałoby ją za jakiś czas przeczytać ponownie aby wyłapać to co przeoczyło się podczas pierwszego czytania.
Jest trudna, ale to na plus. Jest ciekawa i zachęca do refleksji. Osobiście polecam. Autor wykonał kawał dobrej roboty
Przyznam szczerze, że zaintrygowała mnie okładka i kupiłam książkę w ciemno. Zapowiadała się dobrze po krótkim opisie.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNa myśl od razu przyszło mi, że to rodzaj gotyckiego horroru, okładka o której wspomniałam wcześniej przywołała obrazy rodem z serialu na Netflix „Stranger Things”. Jednak przy lekturze odrobinę się zawiodłam, miałam w głowie ogromny znak zapytania bo...
Czasem warto
Czasem warto
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZa egzemplarz książki do recenzji w ramach współpracy barterowej dziękuję bardzo autorowi.
Historia jest ogromnie wciągająca! Autor bardzo zgrabnie przedstawia nam kolejne elementy układanki i odkrywa powoli wszelkie tajemnice. Dostajemy tu rozdziały z przeszłości, dzięki którym możemy lepiej poznać głównych bohaterów i dowiedzieć się co przeszli. Dodatkowo główna historia toczy się w placówce opiekuńczej w Irlandii co nadaje fajnego klimatu powieści, a jej bohaterowie są niezwykli - taki wybór bohaterów mi bardzo się spodobał, ze względu na oryginalność i ich wyjątkowość. Widać, że autor zna środowisko, w którym osadził miejsce akcji powieści, a dodatkowo również i pracę jaką zajmowali się tutaj wolontariusze.
Cała tajemnica związana z ową placówką i legenda są tak świetnie wplecione w historie z przeszłości bohaterów, że przez całą lekturę zastanawiamy się jak to wszystko się ze sobą łączy. Bohaterów polubiłam i chętnie spędziłabym z nimi więcej czasu. Kto wie może jeszcze jakieś irlandzkie legendy czy mity czekają na opowiedzenie...
To nie tylko powieść, po którą sięgamy dla rozrywki, ale i powieść, która zmusza do myślenia i pozostaje z nami na dłużej. Autor rewelacyjnie moim zdaniem opowiada horrory (historie dla dzieci też spod jego pióra są świetne sprawdźcie koniecznie książkę "Ior") i z przyjemnością sięgnę po inne jego książki.
Ogromnie polecam Wam tą powieść! Wydanie papierowe jest rewelacyjne, ale książkę znajdziecie również i w wersji elektronicznej - ebooku czy audiobooku.
Za egzemplarz książki do recenzji w ramach współpracy barterowej dziękuję bardzo autorowi.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toHistoria jest ogromnie wciągająca! Autor bardzo zgrabnie przedstawia nam kolejne elementy układanki i odkrywa powoli wszelkie tajemnice. Dostajemy tu rozdziały z przeszłości, dzięki którym możemy lepiej poznać głównych bohaterów i dowiedzieć się co przeszli. Dodatkowo główna historia...
Po tej książce spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Jednak czy to znaczy, że książka mnie zawiodła?
Nie, uważam, że ta historia nie jest horrorem, a obyczajem ze zgrabnie wplątanymi elementami grozy. Autor bawi się słowem. Pozwala Nam poznać każdego bohatera osobno co sprawia, że wydają się oni zdecydowanie bardziej autentyczni, a nie potraktowani po macoszemu jak to często w książkach bywa.
Na duży plus zasługuje, także ogrom emocji towarzyszący czytaniu tej historii no i oczywiście przepiękna okładka!
W tej książce nie znajdziecie akcji goniącej akcję, ale wydaje mi się, że nie o to w niej chodzi 🖤
Po tej książce spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Jednak czy to znaczy, że książka mnie zawiodła?
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie, uważam, że ta historia nie jest horrorem, a obyczajem ze zgrabnie wplątanymi elementami grozy. Autor bawi się słowem. Pozwala Nam poznać każdego bohatera osobno co sprawia, że wydają się oni zdecydowanie bardziej autentyczni, a nie potraktowani po macoszemu jak to...
Okładkę tej książki zobaczyłam na profilu innego pisarza. Od razu wiedziałam, że muszę ją mieć. Bo jeśli Grzegorz Kopiec czyta Marka Zychlę, to absolutne must have i must read.
Spodziewałam się krwawego horroru. Właśnie takie wyobrażenie miałam, po zobaczeniu okładki (zresztą genialnej :) no i te brzegi!!). Potem musiałam kilkakrotnie zweryfikować swoje myślenie i do tej chwili nie mam pojęcia, jak ją zakwalifikować.
Dla kogo jest Strychnica? Dla osób uwielbiających pogmatwany klimat Miasteczka Twin Peaks, dla tych, którzy zaczytywali się w książkach Jonathana Carrolla, no i w końcu dla tych, którzy uwielbiają też Mastertona, Kinga i Bułhakowa.
Wymagająca pozycja, która wywraca nasz świat do góry nogami kilkakrotnie i potrafimy się zgubić w pokrętnych intrygach i kłamstwach.
Poznajemy trzech głównych bohaterów. Każdy z innego kraju, a połączyła ich praktyka w jednej z placówek opiekuńczych w Irlandii.
Bartek, pochodzący z wioski, gdzieś niedaleko Poznania, jest bardzo dobrym chłopcem, którego życie doświadczyło okrutnie, który nienawidzi swojego miejsca pochodzenia i pragnie się stamtąd wyrwać, za wszelką cenę. Pomimo wielu przeciwności, Bartek jest przede wszystkim bardzo dobrym człowiekiem, nawiązujący wspaniały kontakt z rezydentami ośrodka, a przede wszystkim z Johnem, który potrafi być niezmiernie agresywny, ale chłopak w cudowny sposób potrafi go wyciszyć. Do tego wszystkiego, młody chłopiec już pierwszego tygodnia ma do przepracowania 62 godziny, co robi z pokorą i właściwie z chęcią.
Summy, pochodząca z Niemiec, twardo stąpająca po ziemi i mająca szczególne zainteresowania. Już one same mogą wzbudzić skrajne emocje i niepochlebne opinie. Summy uwielbia swoje zwierzęta. Wszystkie umarłe, przechowuje w wielkich słojach, zakonserwowanych w formalinie. Ma nawet swoje konto na Instagramie, które śledzi tysiące osób. Do czasu, kiedy ktoś bezcześci jej twórczość i tym samym, dziewczyna nie chce już więcej mieć z nią do czynienia.
Nino, pochodzący z Francji, zapatrzony w siebie egoista, który pragnie jedynie poznać odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania, a w szczególności te egzystencjonalne (kto by nie chciał?). Pytanie nasuwa się jedno. Jak wielką trzeba ponieść ofiarę, aby je poznać. Jak daleko możemy się posunąć, aby wiedzieć to, co dla na śmiertelnych jest zasnute grubą kotarą.
Wszystkich troje łączy jedna osoba, a właściwie postać. Akka. Ona to sprawiła, że młodzi ludzie przybyli do Irlandii, gdyż jako wybrańcy są w stanie odwrócić klątwę, ciążącą nad tym miejscem od tysięcy lat. Pojawia się w ich snach i pokazuje im takie rzeczy, że tych o słabszych nerwach, może wprawić w dosyć duży dyskomfort. Kiedy przechodzą test, Akka wie, iż są gotowi.
W placówce poznamy również Amy, dyrektorkę, sprawującą swoją funkcję z dziada pradziada oraz kotkę Śnieżkę, puchatą kuleczkę o wiecznym apetycie i mającą pazury sięgające piekła. Niech Was ta pulchniutka kuleczka nie zmyli, jak każdy kot ma kilka osobowości, a w tym przypadku nabiera to szczególnego znaczenia.
Czytamy o odwadze, poświęceniu i weryfikowaniu swoich poglądów. Musimy wsłuchać się w siebie i nie baczyć na złe podszepty. W prostych czynnościach dnia codziennego przemkną nam zdarzenia, mogące się wydawać snem, a nie jawą. Nie możemy zapomnieć, iż nie wolno nam mieć przy sobie nic czerwonego, bo to może przynieść ogromne nieszczęście, a "Oni wrócą", stanie się zdaniem wyrytym na ścianie. Czytając, przekonujemy się, że osoby o czystych sercach, zbawią nasz świat i jakkolwiek brzmi to pompatycznie, to tak jest i nie należy z tym dyskutować.
Co do samej książki, to należałoby ją przeczytać drugi raz, aby ponownie wniknąć w ciężkie mury ośrodka i zobaczyć wszystko ponownie, aby wyłapać niuanse, przegapione podczas pierwszego czytania. Książka nie jest łatwa. I bardzo dobrze. W dobie zalewu słabych i nic niewnoszących gatunkach takie pozycje są, jak powiew świeżego wiatru, który burzy nie tylko nasze fryzury, ale i nasze postrzeganie świata.
Polecam z całego serducha.
Okładkę tej książki zobaczyłam na profilu innego pisarza. Od razu wiedziałam, że muszę ją mieć. Bo jeśli Grzegorz Kopiec czyta Marka Zychlę, to absolutne must have i must read.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSpodziewałam się krwawego horroru. Właśnie takie wyobrażenie miałam, po zobaczeniu okładki (zresztą genialnej :) no i te brzegi!!). Potem musiałam kilkakrotnie zweryfikować swoje myślenie i do tej...
Irlandia.
Zabytkowa placówka opiekuńcza.
Niepełnosprawni intelektualnie rezydenci.
John, Fiona i Michael.
Opiekują się nimi wolontariusze z całej Europy, a w tym młody stażysta Bartek, który przyjechał z Polski, a dokładniej z podpoznańskiej wsi. Już na początku ma pewne obawy co do tego miejsca a także opieki przy osobach chorych przy których trzeba poświęcić szczególną uwagę. Boją się oni czerwieni, wszystkiego co jest czerwone, jest dosłowny zakaz wnoszenia przedmiotów o tym kolorze, dodatkowo okna w budynku muszą być szczelnie pozamykane, potrafią oni popaść w furię i zdemolować pomieszczenia, oczywiście to nie wszystko.
Wolontariusze dbają o to aby było ugotowane, posprzątane a leki zostały przyjęte przez podopiecznych, jednak mimo to uważają to miejsce za dziwne.
Żelazne ściany, tajemne symbole i zadziwiająco tajemnicza kotka Śnieżka.
✨
"Strychnica" to książka, która pochłonęła mnie od dosłownie pierwszych stron, to niesamowita powieść fantasy z elementami horroru, grozy i obyczaju. Więc zaznaczam nie jest to horror, chociaż sama okładka może podpowiadać nam, że będziemy mieli doczynienia z tym gatunkiem, ale nie, tutaj mamy mały miks, który zapewnia pełną wrażeń przygodę z nietuzinkowymi bohaterami. Autor przedstawił ich bardzo ciekawie, zwłaszcza jeżeli chodzi o rezydentów, no po prostu zostali świetnie wykreowani. No i urocza biała kotka, która kryje w sobie coś więcej.
Klimat w tej książce budzi niepokój, mamy tutaj mnóstwo tajemnic, momentami fabuła sprawi, że uśmiechniemy się, za to w kolejnym rozdziale poczujemy strach i pojawią się ciarki na plecach, także emocji również nie zabraknie.
Historia jest naprawdę dobra, aż żałuję, że dopiero teraz poznałam twórczość autora, no i to wydanie, jest po prostu cudowne! 🔥
Polecam! ❤️
A przy okazji mam dla was cytat, który jest zawarty w tej oto powieści oczywiście, bo jak tu go nie dodać! 😁
"Książki zajmowały większość powierzchni płaskich, łącznie z biurkiem, krzesłami oraz łóżkiem. Mężczyzna najchętniej przykleiłby też kilka do sufitu, żeby móc patrzeć na nie i przed snem, i zaraz po przebudzeniu."
Irlandia.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZabytkowa placówka opiekuńcza.
Niepełnosprawni intelektualnie rezydenci.
John, Fiona i Michael.
Opiekują się nimi wolontariusze z całej Europy, a w tym młody stażysta Bartek, który przyjechał z Polski, a dokładniej z podpoznańskiej wsi. Już na początku ma pewne obawy co do tego miejsca a także opieki przy osobach chorych przy których trzeba poświęcić szczególną...