Bolesław Leśmian urodził się w Warszawie, w zasymilowanej rodzinie inteligencji żydowskiej. Data urodzin poety jest przedmiotem sporów. Za oficjalną uważa się 22 stycznia 1877, widniejącą w (sporządzonym po dziesięciu latach od narodzin) odpisie metryki urodzenia. Leśmian podaje w jednym ze swoich listów rok 1878, natomiast rok 1879 widnieje na jego płycie nagrobnej.
Ojciec poety, Izaak Lesman, urodzony 4 grudnia 1847 w Warszawie, wywodził się z rodziny księgarskiej i również w dorosłym życiu wykonywał ten zawód; był synem Bernarda Lesmana i wnukiem Antoniego Eisenbauma. Matka, Emma (Estera) z domu Sunderland, urodzona 11 marca 1852 w Warszawie, pochodziła z rodziny prawniczej. Lesmanowie mieli trójkę dzieci: Bolesława, Kazimierza i Aleksandrę.
Emma Lesmanowa zmarła na gruźlicę 1 sierpnia 1887 i została pochowana na cmentarzu żydowskim przy ulicy Okopowej w Warszawie. 12 stycznia 1887 Izaak Lesman zmienił wyznanie na rzymskokatolickie, przyjął chrzest i zmienił imię na Józef. Świadkami przyjęcia chrztu byli: Maurycy Nowicki i Teofil Nowaczyński. Drugą żoną Lesmana została Halina Dobrowolska.
Bolesław Lesman młodość spędził w Kijowie. Ulegając presji ojca, ukończył tam prawo na Uniwersytecie Świętego Włodzimierza.
Od 1901 przebywał w Warszawie. Następnie udał się w podróż najpierw do Niemiec, a potem do Francji.
Pierwszą miłością Leśmiana była spokrewniona z nim malarka Celina Sunderland. W Paryżu poznał i wiosną 1905 poślubił inną malarkę – Zofię Chylińską. W późniejszych latach emocjonalnie związany był z Dorą Lebenthal, dla której napisał cykl erotyków W malinowym chruśniaku. Znalazł się w kręgu modernizmu i poprzez swojego znajomego, Zenona Przesmyckiego, rozpoczął współpracę z pismem „Chimera”. Od 1911 współtworzył Teatr Artystyczny w Warszawie. W latach 1912-1914 przebywał we Francji.
Po I wojnie światowej, jesienią 1918, przeniósł się do Hrubieszowa, gdzie pracował jako rejent, a następnie – w 1922 – do Zamościa, gdzie miał notariat. W 1929 r. zastępca Leśmiana, pozorując włamanie, skradł 20 tysięcy złotych i uciekł. Leśmian, jako odpowiedzialny za pracownika, zobowiązany był zwrócić całą sumę, a dodatkowo zaległe podatki, co pomimo wysokiej pensji w wysokości 2,5 tys. zł., było poważnym obciążeniem dla rodziny. Żona ofiarowała na ten cel swój diadem, lecz Leśmian wrócił od jubilera z Warszawy bez pieniędzy, co spowodowało wyprowadzkę żony do Łomży.
W roku 1933 został członkiem Polskiej Akademii Literatury. W 1935 przeniósł się wraz z rodziną (żoną i dwiema córkami) do Warszawy.
Zmarł 5 listopada 1937 w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim (kwatera 171-3-25) w grobie siostry Aleksandry, zmarłej 20 czerwca 1921 w wieku 34 lat.
Nocą umówioną, nocą ociemniałą
Przyszło do mnie ciszkiem to przychętne ciało.
Przyszło potajemnie - w cudnej bezżałobie-
Było mu na imię tak...
Nocą umówioną, nocą ociemniałą
Przyszło do mnie ciszkiem to przychętne ciało.
Przyszło potajemnie - w cudnej bezżałobie-
Było mu na imię tak samo, jak tobie...
...Lgnęło mi do piersi - ofiarnie pachnące,
Domyślnie bezwstydne i - posłuszniejące...
W ciemnościach - w radościach - na granicy łkania
Mdlało od nadmiaru niedoumierania.
Tak mówię do dziewczyny: Nie wwódź mnie w bór ciemny,
Nie wołaj po imieniu, nie patrz oko w oko -
Bo nigdy nie wiadomo, co za stwór tajemn...
Tak mówię do dziewczyny: Nie wwódź mnie w bór ciemny,
Nie wołaj po imieniu, nie patrz oko w oko -
Bo nigdy nie wiadomo, co za stwór tajemny
Z mroku na świat pod ludzką przychodzi powłoką.
Lubicie poezję? Ja muszę przyznać, że rzadko po nią sięgam, choć mam swoje ulubione wiersze. W „Poezji miłosnej” znajdziecie klasykę. Są tu dzieła Asnyka, Gałczyńskiego, Leśmiana, Szymborskiej, a także innych znanych oraz cenionych poetów. Jak można zgadnąć po tytule, są to wiersze miłosne: krótsze, dłuższe, prostsze, bardziej zawiłe…
Miłość to wdzięczny temat, można go wyrażać na różne sposoby: poprzez film, literaturę, sztukę. Można go interpretować na różny sposób, w końcu dla każdego miłość oznacza coś innego, każdy czuje ją i wyraża w inny sposób. Jedno jest pewne, podczas lektury wierszy, trzeba się skupić na tym, co czytamy, by w pełni zrozumieć sens. Warto też na moment przy każdym zatrzymać się i dać porwać myślom.
Trzeba przyznać, że pozycja ta jest przepięknie wydana. Ma minimalistyczną okładkę w delikatnym kolorze, która przyciąga wzrok i wklejkę w równie przyjemnej barwie. W środku znajdują się proste rysunki przedstawiające kwiaty oraz ptaki. Tytuły wyróżnione są inną czcionką. Jest to książka przyjemna i dla oczu i dla duszy.
Gdy oglądam „Poezję miłosną” zarówno we wnętrz, jak i zewnątrz, pierwsze co przychodzi mi na myśl, to delikatność. Chętnie wracam do ulubionych utworów lub losuję przypadkowy wiersz, by na chwilę się przy nim zatrzymać, podumać. Czuję, że muszę częściej sięgać po tego typu tomiki.
Zbiór opowiadań czasami ujmujących, przerażających, osobliwych, a nawet dziwacznych w tej jakże ponadprzeciętnej książce. Czas świąt, otoczki tego wrażenia i uczuć jakie wtedy każdy człowiek odczuwa, to tylko powłoka, która ukazuje mrok czający się po drugiej stronie.
Na samym początku chcę podkreślić, że ten zbiór opowiadań nie będzie dla każdego. To opowieści napisane dość w staroświeckim stylu, na kształt takich dzieł jak "Pan Tadeusz", czy "Lalka" - pomiędzy nimi znajduję się właśnie ta książka. Każda z opowieści jest skrupulatnie dopieszczona i przemyślana. Choć nie we wszystkich znalazłam tego ducha - tego, który oddycha wiecznie.
Charakter mistyczny wokół tego obracają się te opowieści. Czasami nam narrator opowiada historię, którą mamy zobaczyć jego oczami, a innym razem widzimy świat oczami bohatera, lub też samego ducha.
Zdecydowanie ta różnorodność bardzo mi się spodobała, choć nie zaprzeczę że czasami walczyłam z samą sobą, by książki nie odłożyć, gdy dana historia za bardzo brzmiała absurdalnie, a wręcz nonsensownie.
Zdecydowanie książka "Z duchami przy wigilijnym stole" może wzbudzać najróżniejsze przemyślenia oraz emocje, ale z pewnością dzięki niej odniosłam wrażenie, że rzeczy i sprawy z natury nieuchwytne, a mające realny wpływ na życie bohaterów i ich postępowanie było tym czego potrzebowałam. Lubię takie historię, a zarazem nie zaprzeczę przez to zdarza mi się ich unikać, bo włączają się myśli i zaczynam zadawać sobie pytania, czy ta druga strona faktycznie istnieje? Ciekawa i warta czasu.