Prawniczka i autorka powieści obyczajowych. Absolwentka Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku, która od 2016 roku wykonuje zawód radcy prawnego. Uwielbia słuchać ludzkich historii. Intrygują ją losy przodków, do których niejednokrotnie odnosi się w swoich powieściach. W swoich książkach powraca do dawno minionych lat, ukazując przy tym nieoczywiste i wyszukane detale historyczne, przywołując zapomniane miejsca, które za sprawą stworzonych przez nią postaci, na nowo budzą się do życia. Fakt, że inspiruje się prawdziwymi wydarzeniami sprawia, że jej powieści czyta się z zapartym tchem, przeżywa się o wiele mocniej i niezwykle trudno jest o nich zapomnieć.
Jest to już moja czwarta powieść Pani Ani. Do tej pory mieliśmy do czynienia z wydarzeniami związanymi z zachodnią częścią Europy - większość wojennej literatury dotyczyła szkalowań ze strony Niemców. Jednak akcja "Do końca moich dni" zabiera nas na wschód, w samo centrum enigmatycznej, nieco magicznej Syberii, gdzie główna bohaterka, Apolonia, wydarta z idyllicznego życia szlachcianki, zawalczy o życie swoje jak i rodziny.
Utraciwszy miłość w Polsce, Apolonia, nie spodziewa się, że zyska przyjaciela w człowieku, który trzyma broń i wydaje polecenia. Bowiem tutaj, granica pomiędzy stronami zostaje zatarta, a jedynym wrogiem są brutalne warunki syberyjskiej kaźni. To tutaj wrogowie staną ramię w ramię, z najgroźniejszych rywalem jakim jest natura.
Z historią łączy mnie przeszłość moich przodków, którzy uciekając z Syberii dostali się do Ameryki i tam osadzili się na stałe. Dawniej, jako dziecko zasłuchana w historie babci, która opowiadała mi o katorżniczych wędrówkach jej krewnych z krainy wiecznego śniegu, traktowałam je jako przerażającą przygodę. Przygodę - okraszoną krwią i nieludzkiego cierpienia. Wtedy powątpiewałam w prawdziwość wydarzeń, ale wraz z rosnącą świadomością zrozumiałam, że babcia wcale nie koloryzowała.
Autorka skupia się na relacjach pomiędzy bohaterami, których łączy nadzieja na przeżycie każdego kolejnego dnia.
Na wielkie uznanie zasługuje kreacja Andrieja - prostego chłopaka, który mimo wojny nie zatracił poczucia człowieczeństwa. Potrafił kochać i być odpowiedzialnym... za każde życie.
Brakowało mi tutaj opisów zmagań z czyhającymi na bohaterów niebezpieczeństwami, ale zdaję sobie sprawę z tego, że książka mogłaby nie mieć wtedy końca. Mimo wszystko cieszę się, że kolejny raz nie zawiodłam się na Autorce.
Pani Aniu, chapeau bas.
Cudnie mi się tę powieść czytało.
Co najlepsze – totalnie nie spodziewałam się, że będzie tak dobrze! Kolejna literacka niespodzianka. Nawet nie będę siłowała się tutaj na jakiekolwiek liczby jeśli chodzi o kulę w gardle, którą było tak trudno przepchnąć dalej, albo chwil kiedy łzy już, już chciały wypłynąć. Mamy tutaj dwa czasowe tory, którymi toczy się fabuła. Przeszłość, jak to często bywa, okazała się ciekawsza i to tam działo się we mnie wiele pod względem emocjonalnym.
Wszystko zaczyna się od... miłości i pragnienia dobra dla drugiego, ukochanego, człowieka a także pragnienia jego obecności. Właśnie dlatego Henia podejmuje się trudnej rzeczy wyciągnięcia Moszka z łomżyńskiego getta. Chce tym działaniem podarować im szansę na piękną bo wspólną przyszłość. Ratuje nie tylko mężczyznę, ale także pewną małą dziewczynkę. Kolejne dni sprawiają, że Henia staje się dla niej matką. Wraz z Moszkiem muszą zmagać się z przeciwnościami losu i dbać o przybraną córkę. Nic w ich przypadku nie jest łatwe. Strach towarzyszy im na każdym kroku, jednak nie sposób nie dostrzec jak wielkim szczęściem jest to, że są razem. Przychodzi czas kiedy to bohaterowie niniejszej historii zaczynają widzieć światełko w tunelu, że może i oni zaznają normalności... niestety szybko owe światełko gaśnie. Czy odnajdą je na nowo i będą mogli zatrzymać na dłużej albo po prostu żyć w jasności?
Losy Moszka i Heni wraz z nami zgłębia również Agata i Benjamin. Ona jest prawnuczką Heni, on w zasadzie pojawia się zupełnie niespodziewanie. Dlaczego trafia właśnie do tej dziewczyny? `
Jestem na TAK i mam nadzieję, że i Wy będziecie.
Przejmująca i niezwykle mocno chwytająca za serce historia.
Trudna. Smutna. Ciepła. Piękna. Romantyczna.
Po raz kolejny powtórzę, ale trudno tego nie zrobić skoro autorki tak pięknie nam to pokazują. Kiedyś, w obliczu wojny, zagrożenia, świadomości możliwości bliskiej śmierci kochano mocniej. Uczucie było silne pełne troski, oddania... Gdzie to teraz jest? Przecież mamy świetne warunki do budowania pięknych relacji a idziemy na łatwiznę, liczy się szybkość. Wtedy też chciano szybciej, żeby zdążyć wyznać miłość, przytulić a teraz? Teraz jest zupełnie inne „szybciej” i wszyscy dobrze wiemy z czym się ono wiąże... szkoda, że tak jest, prawda?
To była moja druga lektura pióra Pani Ani. Na pewno nie ostatnia!