Zimowy świat. Jak zwierzęta radzą sobie z zimnem Bernd Heinrich 7,3
![Zimowy świat. Jak zwierzęta radzą sobie z zimnem](https://cdn.statically.io/img/s.lubimyczytac.pl/upload/books/4871000/4871174/709512-352x500.jpg)
ocenił(a) na 822 tyg. temu Bardzo dobra książka, przyjemnie napisana i przekazująca spory ładunek wiedzy. Zawsze interesowało mnie, w jaki sposób fauna radzi sobie z niskimi temperaturami i jak udaje się jej przetrwać wtedy, gdy wszystko wokół wydaje się martwe. W tej książce znalazłem odpowiedź na te pytania, choć opisywane w niej gatunki pochodzą raczej z Ameryki Północnej. Naprawdę sporo tu mało spopularyzowanej wiedzy o zaskakujących sposobach przetrwania mrozów, jaką stosują owady, płazy, ssaki, ptaki. Oprócz wyjaśnienia szczegółów "snu zimowego" niedźwiedzi są tu opisane inne sposoby przetrwania różnych gatunków, jak przechłodzenie (ptaki),zamarzanie (żaby, larwy owadów),zatrzymanie we wczesnym stadium rozwoju (poczwarki motyli),czy wstrzymanie wszelkich funkcji życiowych (np. żółwie na dnie zalodzonego jeziora). Autor rozdział po rozdziale prezentuje funkcjonowanie bobrów, wielu gatunków ptaków, myszy, łasic i wydr, żółwi, żab, wiewiórek, mrówek, much, pszczół, a przy okazji także drzew. Wyjaśnia fenomen stada, proces budowy żeremi, nor, gniazd, wykorzystywanie prez gryzonie "efektu igloo", tulenia się osobników, chomikowania pożywienia, specyficznej symbiozy i współpracy różnych gatunków. Pewnym leitmotivem książki jest rozwiązanie zagadki zimowego bytowania ptaszka mikroskopijnych rozmiarów - mysikrólika, który zaskakująco dobrze radzi sobie z mrozem, choć jego dieta to organizmy ledwo dostrzegalne ludzkim okiem.
Autor jest naukowcem, ale zarazem szczerym pasjonatem i gawędziarzem, co sprawia, że jego relacje z obserwacji zwierząt w lasach Maine i Vermontu nie są ani oschłe, ani banalne. Co prawda momentami przytłacza wiedzą. Zdarzało się, że musiałem sprawdzić w telefonie ten czy inny termin chemiczny albo zobaczyć jak wygląda opisywany gatunek (np. urson). Pewną wadą książki jest całkowity brak ilustracji. Nie jest to również pozycja do pochłonięcia w jeden wieczór. Osobiście dawkowałem ją sobie po kilkadziesiąt stron, żeby jak najwięcej zapamiętać. Pożyczyłem ją z biblioteki, ale chyba zakupię do kolekcji. Książka prezentuje zaskakujące, olbrzymie bogactwo natury, która mimo postępu technologicznego wciąż zaskakuje.