Kamerdyner świata Oliver Bullough 7,1
Książka porusza ważny i ciekawy temat, ale nie jest ani rewolucyjna, ani rewelacyjna, choć pewnie użycie słowa "kamerdyner" w stosunku do Wielkiej Brytanii może dziwić. Napisana jest jednak w niezbyt przejrzysty sposób, utrudniający zrozumienie spraw, o których pisze autor, mimo że sam stwierdza, iż "ten dżin jest niezrozumiały dla laików, i zagadkowy nawet dla ekspertów". Mowa dosłownie o eurodolarze, ale to zdanie można śmiało zastosować do wszystkich kwestii omawianych w tej książce. Bullough odnosi się np. w dużej mierze do rozwoju systemów bankowych i różnych finansowych „innowacji”, służących głównie usprawnieniu przeprowadzania coraz dziwniejszych operacji i służą głównie przestępcom w białych kołnierzykach. Jak wiadomo było to przyczyną kryzysu finansowego z 2008 roku. Ale nie są to kwestie łatwe do zrozumienia przez laika. Stąd też tę pozycję „ciężko” się czyta, a poza tym ma się wrażenie, że temat został ledwo liźnięty. Bo mamy tu i o chciwości londyńskiego City, i o rosyjskich oligarchach, i o kaście absolwentów brytyjskich szkół „publicznych”, i o zniechęconych walką z wiatrakami urzędnikach, przechodzących na drugą stronę barykady – a wszyscy oni tworzą dobrze naoliwiony system, w którym ręka rękę myje. Złość autora skupiła się na Wielkiej Brytanii, ale czy w innych bogatych krajach wygląda to lepiej?
Wszystko to bardzo smutne, bo to nie jest tak, że - jak może wydawać się niektórym - "nas to nie dotyczy", bo to są sprawy wielkich i bogatych. Jakkolwiek książka jest dość słaba merytorycznie, to warto zatrzymać się na następującym fragmencie:
"Rządy mierzą się z ogromnymi deficytami budżetowymi, gdyż pandemia nadszarpnęła ich gospodarki, zmuszając do podniesienia wydatków publicznych. W raporcie [PWC] stwierdzono, że opodatkowanie miliarderów nie będzie skuteczne, gdyż ci po prostu usuną swoje pieniądze z zasięgu fiskusa danego kraju. Dlatego rządy powinny dopuścić do wzrostu inflacji, która pożre nagromadzone przez nas oszczędności, bo to są właśnie pieniądze, po które można sięgnąć. Wręczanie rachunku ludziom zbyt biednym, by mogli uniknąć jego zapłacenia, stało się domyślnym rozwiązaniem wszystkich naszych problemów."