Francuski pisarz, krytyk literatury i sztuki, filozof i encyklopedysta okresu Oświecenia.
Najbardziej znanym dziełem Diderota jest Kubuś Fatalista i jego pan (Jacques le Fataliste et son maître, wyd. 1796),a najbardziej znaną powieścią Zakonnica (La Religieuse, wyd. 1796).
Jest on twórcą nowatorskiej teorii dramatu mieszczańskiego, umieszczającej utwory dramatyczne między komedią i tragedią, co miało być bliższe rzeczywistości. Teorię opisał w dziełach: Rozmowy o synu naturalnym (Entretiens sur « Le fils naturel », 1757) i O poezji dramatycznej (De la poésie dramatique, 1759).
Jego Jacques le fataliste et son maitre (dekretem z 1804 roku) oraz Encyclopedie ou dictionnaire raisonne des sciences umieszczone zostały w index librorum prohibitorum.
Denis Diderot stał się inicjatorem, naczelnym redaktorem i jednym z głównych twórców Encyklopedii (1751–1772),która zebrała dorobek myśli społecznej, filozoficznej i moralnej europejskiego oświecenia. Sam napisał szereg artykułów z dziedziny filozofii, sztuki i rzemiosła. To monumentalne dzieło współtworzył z nim matematyk Jean le Rond d’Alembert.
Prace nad Encyklopedią rozpoczął w roku 1745 i prowadził je przez 27 lat. Nie było to łatwe, gdyż kilkakrotnie był aresztowany i osadzony w więzieniu z powodów religijnych.
Poglądy Diderota ewoluowały od teizmu, poprzez deizm do otwartego, materialistycznego ateizmu, połączonego z sensualizmem i determinizmem witalistycznym. Swoje poglądy religijne wyłożył w Liście o ślepcach (Lettre sur les aveugles à l'usage de ceux qui voient, 1749).
Postulował pierwszeństwo nauk eksperymentalnych przed spekulatywnymi, akcentował też względność ludzkiego poznania i sprzeczność różnych dziedzin wiedzy.
Diderot uważał, że natura człowieka została zdemoralizowana przez niewłaściwy ustrój i brak kultury, dlatego postulował oświecenie ludu i odbudowę zasad moralnych poprzez silne więzi społeczne i reformę władzy we Francji. Politycznie był początkowo zwolennikiem absolutyzmu oświeconego. Potępił jednak absolutne rządy, kiedy caryca Katarzyna II – pozornie zainteresowana liberalną myślą – odrzuciła jego projekt reformy szkolnictwa wyższego w Rosji. Jego poglądy ewoluowały w kierunku demokratyzmu. Był przeciwnikiem kolonializmu i despotyzmu. Domagał się utworzenia parlamentu – reprezentanta suwerennego ludu i instytucję sprawującą kontrolę nad władzą wykonawczą. W kwestii gospodarki opowiadał się po stronie leseferyzmu, bogacenie się jednostek uznawał za przejaw dobrobytu ogółu. Popierał wolny handel i powszechną oświatę; sprzeciwiał się ograniczaniu prawa własności. Zauważał jednak, że sukcesy w tej sferze funkcjonowania państwa nie rozwiążą problemów społecznych, jakie spowodują rozwój techniki i kapitalistyczny wyzysk.
Diderot zajmował się też krytyką malarstwa, a swoje poglądy przedstawił w esejach Salons (1759–1781).
(...) mam serce, ale chowam je na lepszą okazję. Kto zbyt hojnie szafuje tym bogactwem, tyle go roztrwoni wówczas, gdy trzeba było oszczędza...
(...) mam serce, ale chowam je na lepszą okazję. Kto zbyt hojnie szafuje tym bogactwem, tyle go roztrwoni wówczas, gdy trzeba było oszczędzać, że mu zabraknie w porze, gdy trzeba być rozrzutnym...
I oto zapuścili się w nieskończoną dyskusję o kobietach. Jeden twierdził, że są dobre, drugi, że złe: i obaj mieli słuszność; jeden, że głup...
I oto zapuścili się w nieskończoną dyskusję o kobietach. Jeden twierdził, że są dobre, drugi, że złe: i obaj mieli słuszność; jeden, że głupie, drugi, że pełne sprytu: i obaj mieli słuszność; jeden, że fałszywe, drugi, że szczere: i obaj mieli słuszność; jeden, że skąpe, drugi, że rozrzutne: i obaj mieli słuszność; jeden, że ładne, drugi, że szpetne: i obaj mieli słuszność; jeden, że gadatliwe, drugi, że skryte; jeden, że szczere, drugi, że obłudne; jeden, że ciemne, drugi, że rozumne; jeden, że stateczne, drugi, że wyuzdane; jeden, że postrzelone, drugi, że roztropne; jeden, że duże, drugi, że małe: i obaj mieli słuszność.
Mocna pozycja, która potwierdza, że jakakolwiek władza - świecka, prawna czy cywilna, prowadzi do deprawacji. Prosto z francuskiego klasztoru kobieta wrzucona w wir wynaturzeń. Pamiętnik dziewczyny, która została zmuszona założyć szaty zakonne. Autor - cztery lata przed śmiercią - szokuje czytelników krytyką radykalnych piewców zamkniętych instytucji, gdzie za wielkimi bramami skrywa się cień szatana. Skazanie niewinnej duszy na bezmyślne cierpienie, modlącej się w dusznej celi bez naturalnego powołania. Do tego wredne, kapryśne matki przełożone utrudniające skok wiary - zaklęte w brudnych gierkach, aby odbić frustrację na zakonnicy z przypadku. Grzechy cięższe od czarnoksiężników, którzy służą czarcim rządom, bo oni przynajmniej wyklęli się Boga z własnej woli. A tymczasem - opiekunki serca, to zaściankowe, chciwe i niedobroduszne babska bez wyobraźni. Oczywiście, to pokazanie gorszej strony Kościoła - pozytywnymi postaciami okazują się ojcowie zakonu, strącona do ,,lochów'', niczemu niezawiniona mniszka z rodziny szlachciców. Historia okrutna, choć przed finałem zwiastująca słońce zza chmur. Wszystko, co najgorsze w bezkarnych świątyniach - niewidzialne dla oczu przekleństwa, złowroga namiętność czy utrudnianie pracy w codziennych obowiązkach. Jawny sprzeciw za ślubami bez pokrycia.
Zuzanna gdzie się nie pojaw, tam robi aferę. Już w domu rodzinnym wywołała zgorszenie rodząc się jako bękarci pomiot, w klasztorze w Longchamp już samą swą urodą i niezależnością wywoływała słuszne oburzenie, jej cnotliwość w klasztorze pod Arpajon doprowadziła przeoryszę X. do załamania nerwowego, swoją wstrzemięźliwością seksualną zaprowadziła do lochu księdza dom Morela, a jako praczka, zamiast wyżymać żegna się i klęka. Co niektórzy twierdzą, że „Zakonnica” Diderota jest antykatolicka. Trudno o większą bzdurę. Czytając losy Zuzanny Marii Simonin przychodziły mi na myśl tylko jedno skojarzenia: z największymi męczennicami świętego kościoła katolickiego. Bo jakaż była odpowiedź Zuzanny na niewyobrażalne prześladowania czy podawany przez węża zakazany owoc miłości lesbijskiej? Składała ręce do modlitwy, odwoływała się do Umęczonego Jezusa i czytała brewiarz! A gdy i brewiarz jej zabrano celem zabronienia odprawiania praktyk religijnych, co robi? Modli się i chodzi bosymi stopami po potłuczonym szkle! Czyż jej postawa nie przypomina misjonarzy kościoła szerzących prawowitą wiarę pośród ludożerców Nowej Gwinei, lub misjonarzy wystawionych na pokuszenie wśród obnażonych Murzynek wykonujących orgiastyczne tańce wokół ognisk Gwinei Równikowej?
Moim zdaniem Diderot jest nikim innym niż hagiografem, a dzieje Zuzanny są opisem żywota świętej!
Bo tylko święta, mając możliwość zemsty, powie: „…nie przyszłam, żeby oskarżać, lecz żeby się bronić”.
I tu zwrócę się bezpośrednio do naszych naczelnych władz partyjno-państwowych. Panie ministrze Cz*, na liście lektur szkolnych znajdują się, co jest jakże chwalebne, dzieła świętego oraz dzieło beatyfikowanego, a zaniedbaliśmy mniszkę! Jest to karygodne uchybienie. Jako mieszkaniec katolickiego kraju domagam się natychmiastowego wprowadzenia „Zakonnicy” Diderota do spisu lektur obowiązkowych w I klasach licealnych i technikach. Rozumiem, że ze względów technicznych jest to nieco kłopotliwe w trakcie roku szkolnego, zważywszy sztywność programów szkolnych, tudzież ze względu na potrzebę odpowiednich szkoleń dla pedagogów, ale już dziś można zapodać na najbliższej maturze z języka polskiego temat: „Droga do świętości w wybranych utworach markiza de Sade oraz Denisa Diderota”.
Tu przerwę z powodu wzruszenia i udam się odmówić Ora pro ea, za dusze potępionych siostry Krystyny oraz pani X., bowiem wniebowzięta Zuzanna Maria Simonin, czego jestem pewien, spaceruje po niebiańskich łąkach wszechwieczności, pod rękę z Beatrycze Portinari, dlatego żadnego mojego wstawiennictwa nie potrzebuje.