Poeta, satyryk i pisarz. Dzieci��stwo spędził we Lwowie, po wojnie mieszkał w Krakowie gdzie zadebiutował w Teatrze Satyryków, w którym prezentował swoje wiersze. W latach 1956-67 występował w kabarecie Wagabunda, a od 1962 w teatrach warszawskich Buffo, Syrena oraz kabaretach "U Lopka", "Dudek" i w popularnych programach Podwieczorek przy mikrofonie, Poznajmy się, Zgaduj zgadula. Współpracował z takimi pismami jak Przekrój, Szpilki i Życie Literackie.http://www.zalucki.pl/
Wybór wierszy satyryka który w latach 60tych i 70tych cieszył się olbrzymią popularnością. Sam czytał swoje utwory na estradzie w charakterystyczny sposób, specjalnie podkreślając puenty. Kto chce, ten znajdzie jego interpretacje w youtube.
No cóż, trochę się ta twórczość zestarzała, niektóre wiersze prawdę mówiąc przynudne, ale i tak Załucki jest o niebo lepszy od pożal się Boże teraźniejszych kabaretów które atakują nas z ekranu telewizyjnego. Kultura języka, metafora, inwencja są godne uznania, czytałem sobie te wiersze w czasie podróży środkami komunikacji publicznej, i wprawiały mnie w dobry nastrój. Tu się człowiek nie śmieje a raczej uśmiecha, ale to humor wysokiej próby, literacki i językowy.
Parę rzeczy wciąż jest aktualnych, na przykład fragment wiersza 'Przygoda w poczekalni' (1954):
„Mnie czekać kazano.
Spojrzałem nieśmiało.
Prócz mnie już sto innych
Tu osób czekało...
A każda z nich w ręku
Dzierżyła numerek,
Na każdym numerku
Cyferek był szereg.
Im wyższy numerek,
Tym więcej cyferek,
A mój był niestety
Najwyższy numerek!
Nie było gdzie usiąść,
Stanąłem w przeciągu.
I stałem cierpliwie
Iks godzin okrągło,
Tłumacząc przeróżnym
Ciekawym osobom,
Że ja tu – przepraszam –
Z wątrobą!”
Czyli niewiele się zmieniło w ciągu 60 lat. Albo fragment wiersza 'Wyrodny syn':
„Znają go ludzie od dzieciństwa,
znają go niemal, odkąd żyje:
niby nie zrobił nigdy świństwa,
niby porządny,
a – nie pije!”
Polecam zwolennikom humoru w starym stylu.
W książce "Puszka z Pandorą", czymś w rodzaju przewodnika po PRL-owskiej satyrze, R. M. Groński przedstawił sylwetkę zaszczutego przez aparat bezpieki człowieka. Ów fragment o nim - o Marianie Załuckim - zakończył zdaniem: "Pisał wiersze złożone z samych puent". I to chyba najtrafniejsza recenzja jego twórczości.
Jego wiersze - najstarsze mają już po 60 lat - niepokojąco nic nie straciły ze swojej aktualności. Niepokojąco, bo Załucki na swój celownik bierze przede wszystkim nasze polskie przywary i kompleksy (p. "Skandal międzynarodowy"). Także swoje własne - jego autoironia nie ma sobie równych (p. "Moja fizyczna kultura"). Biczem satyry chłoszcze maluczkich (p. "Straszni kibice") i wielkich (p. "Przygoda z fraszką").
Oczywiście, jak nam wszystkim, Załuckiemu nie wszystko się udaje. W wierszu, gdzie wyobraża sobie, jak będzie wyglądał świat w roku 2000, pisze:
"...a technika tak się rozwinie
że będzie nawet słychać słowa
na polskim filmie w kinie."
No niestety...