Hiszpańska pisarka, wykładowca i dziennikarka radiowa.
Absolwentka optometrii, po studiach pracowała w branży optycznej, następnie zaczęła wykładać na Uniwersytecie w Alicante.
Jest członkiem jury w konkursach literackich, współpracuje z rozgłośnią radiową Cadena Ser, prowadzi kurs internetowy Marketing dla Pisarzy, szkolenia z kreatywnego pisania oraz zajęcia z literatury i mediów społecznościowych.
Autorka książek: „La saga de los longevos” (2012),„Los hijos de Adan” i „Pasaje a Tahiti” (2014). Wszystkie trzy powieści znalazły się wśród najlepiej sprzedających się e-booków w Hiszpanii. „Cisza Białego Miasta” (w Polsce 2019) okazała się fenomenem czytelniczym, zostały także sprzedane do niej prawa filmowe.http://www.evagarciasaenz.com
"Nigdy nie wchodzimy dwa razy do tej samej rzeki, bo jej wody już nie są takie same."
⠀
Tak samo jak książki, żadna inna nie będzie taka sama jak ta pierwsza. Czasem bywają lepsze, czasem minimalnie słabsze.
⠀
Znacie Trylogię Białego Miasta?
"Akwitanię" napisała ta sama Autorka. Trylogia jest jedną z moich ulubionych i pamiętam do dziś, że wywarła na mnie ogromne wrażenie. To książki z tych, które mam na półce i dumnie ją zdobią.
⠀
Akwitania to zdecydowanie inny biegun. Cofamy się tam do 1137 roku, właśnie do Akwitanii, do najbogatszego regionu Francji. Ginie tam książę, którego ciało przybiera niebieski kolor. Niedługo potem umiera inny król. A córka pierwszego - Eleonora, chce zrobić wszystko, by znaleźć zabójcę ojca. Czy jej się to uda, czy sama padnie ofiarą mordercy?
⠀
Akcja tej książki cały czas prowadzona jest w dobrym tempie. Kiedy myślałam, że coś tam już wiem, okazywało się, że nie wiem nic. I znowu zaczynałam się zastanawiać, łapałam się faktów, które już znam i znowu byłam wyprowadzana w pole. Ale nie zawsze można wiedziesz wszystko, prawda?
Bardzo szybko złapałem się na tym, że moja wysoka ocena tego tytułu spowodowana jest magią miejsca (peryferyjne baskijskie pogórza),oraz sympatią do bohaterów, która zrodziła się w tomie I. Bo, tak naprawdę o historii, czy kryminalnej zagadce - czyli, niby tym co kotki lubią najbardziej - za wiele dobrego powiedzieć nie można. Autorka chciała w drugim tomie zaczarować Czytelnika celtycką mitologią, ale to tak naprawdę jedynie lukier na tekturowy tort. Tym tortem w moim topornym porównaniu jest morderca, i przyczyny jego mordowania.
Nie powiem, historia mordercy jest ciekawie napisana, stopniowo odkrywana, ostatecznie ma solidny wydźwięk emocjonalny i podstawy psychologiczne. Jednak z celtami nie ma żadnego związku. Że morderca ma o nich wiedze? No ma. Że chce się odegrać na tatusiu? Nie przemawia to do mnie, ale widocznie celtyckie rytuały musiał się znaleźć, koniec i kropka.
Poza tym jednak pastwić się nie będę, nawet nad typowością policyjnego śledztwa, które kryminały chyba muszą mieć ustawowo. Policja kręci się w kółko, aż w końcu ktoś na końcu powieści powie coś co nada sens wszystkiemu i sprawca jest już znany! Skoro nie będę się pastwić, to się pozachwycam, np. stylem autorki, lekko melancholijnym (ale bez przesady),czasami depresyjno-cierpiętniczym (postać głównego bohatera),przepełnionym ostatecznie bardzo nienachalną, lekko wyczuwalną - jak czekoladowy aromat prawdziwej kolumbijskiej kawy - mgiełką baśni...jakby całą historia rozgrywała się się za siedmioma górami, za siedmioma lasami, hen, hen, w kraju Basków...