Jestem tu od wieków Mariolina Venezia 6,3
![Jestem tu od wieków](https://cdn.statically.io/img/s.lubimyczytac.pl/upload/books/21000/21499/352x500.jpg)
ocenił(a) na 85 lata temu Jak zrobić opowieści krzywdę?
Bardzo prosto. Znów to zrobiłam.
Znów czytałam kilka książek na raz, znów zarzuciłam po pierwszym rozdziale, później po kolejnych 30 stronach, później znów po kolejnych… No i zrobiłam krzywdę! Bo ta powieść - naprawdę - nie zasługuje na takie traktowanie. Bo rzeczywiście jest to opowieść, która powinna płynąć, niespiesznie, jak bajka, jak historia rodu słuchana przez wnuczka na kolanach babuni. Dokładanie. Tak to powinno wyglądać. W miarę czytania jednak pojęłam swój błąd i – odrzucając wszystko – zagłębiłam się w historię…
Cudnie mi było. Tako miło jak może być we Włoszech, na południu, w małej wiosce, w małym miasteczku, a czasem i w Rzymie. No i te kobiety… Dziewczynki z silną osobowością, nastolatki zmagające się z życiem, młode kobiety bez miejsca za ziemi, kobiety w sile wieku z siłą i sprytem, staruszki twarde jak skały lub miękkie jak puch. Pomiędzy nimi, jak duchy czasem, a czasem jak oczka w głowie i centrum wszechświata – mężczyźni, chłopcy mężowie, synowie, dziadkowie, wujowie, sąsiedzi. Nie umniejszając niczego mężczyznom, są oni trochę z tyłu we wszystkim, nawet ci wykształceni, trochę za mało mądrzy, trochę za mało przewidujący , trochę za dużo sobie odpuszczający. Cały czas mam na myśli oczywiście bohaterów, mieszkańcy Grattole na południe od Neapolu ( a właśnie może to ogólna przypadłość tego neapolitańskiego rejonu!). Wyrazistość i zdecydowanie leży po stronie kobiet, niemal zawsze.
Tutaj piszę tylko o moich wrażeniach odnośnie bohaterów ogółem, ale złożoność ich postaw, reakcji jest w powieści tak duża i szczera, że nie sposób nadmienić ich choćby tylko. Jest tak jak wszędzie i zawsze, bo i miłość i smutek i żal, czasem utajone zdarzenie, cokolwiek innego. Życie mija, a niesie ze sobą ogrom, bagaż, różnobarwną tkaninę. Tak ma być.
Autorka przedstawiła swoich bohaterów realistycznie czasem przesadnie, czasem z odrobiną złośliwości ale bez oceny. Opowieści ponadto snute są jak wątki w ręcznie tkanym gobelinie. Takim wiejskim, ubogiej tkaczki, która z tego co ma, sprytem czy zaradnością zdobytym połączy wełnę i zrobi tkaninę. Taką może i z supełkami, ale z wzorem wyrobionym perfekcyjnie.
I jestem tu od wieków. Ja życie tutaj jestem od wieków. Ja przemijalność a nieprzemijalność jestem tu o wieków.
I jeszcze jedno. Kupiłam tę książkę nie mogąc oderwać wzroku od okładki. Jest tak adekwatna do treści, że tylko oklaski dla projektanta. Dziewczyneczka, słodka i radosna z błyskiem w oku i spokojna niewiasta u schyłku życia, w pozie odwiecznej, w pozie spotykanej jeszcze może w małych wioskach na przydomowej ławeczce. Staruszka skupiona, drobna, silna – to widać. Od razu ma się wrażenie, że opowieść będzie właśnie o nich.