HISTORIA JEDNEGO WIERSZA: "NIE MA MNIE DLA NIKOGO" - Marcin Jurzysta Są teksty, które powracają do człowieka, jakby były na stałe przywiąza...
HISTORIA JEDNEGO WIERSZA: "NIE MA MNIE DLA NIKOGO" - Marcin Jurzysta Są teksty, które powracają do człowieka, jakby były na stałe przywiązane do określonych stanów i emocji. Tak mam chyba właśnie z tekstem „Nie ma mnie dla nikogo” z Kinematografii. Ileż to baterii zużyłem na przełomie XX i XXI wieku, gdy chodziłem po rodzinnym Elblągu, ze słuchawkami na uszach i kasetą Paktofoniki w walkmanie. Potem, na pisemnej maturze z jęz. polskiego, zdawanej w 2002 roku, zacytowałem nawet fragment zwrotki Magika, a polonistka sprawdzająca później maturę zapytała mnie, czy to jakiś cytat z Szymborskiej. Ten tekst został ze mną, gdy rozpocząłem studia w Toruniu, był ze mną w pokoju Domu Studenckiego nr 1, był w trakcie nocnych spacerów nad Wisłą i po Starym Mieście, był w trakcie godzin spędzonych w autobusach i pociągach wożących mnie po Polsce, m.in. do Instytutu Literackiego im. Rafała Wojaczka w Mikołowie, gdzie zawsze lubiłem i lubię wracać, czy w trakcie wielu miejskich włóczęg po Katowicach. Został ze mną też, gdy studia się skończyły i zaczęła się ta czy inna praca – „w stresowych sytuacji natłoku”, za każdym razem, gdy „badałem grunt pod nogami” i, „chcąc mieć spokój”, uciekałem do takiej czy innej samotni, bez względu na to, czy była to mała kuchnia nocą w wynajętym mieszkaniu, kolejna poetycka eskapada czy kolejny wiersz. Samotność w jej różnych wymiarach, zderzenie marzeń i tego, że „niestety wszystko ma swe priorytety”, mieszanka zwątpienia i chęci odwetu i „życie upstrzone jak gołębim gównem bulwar”, od którego czasem „aż rzygać się chce” – to wszystko znajduje się w tym jednym tekście, z którym może identyfikować się każdy, bo każdy czasem bywa sam na sam z własnym cieniem. - - - - - Tekst pochodzi ze strony: Biura Literackiego.