„Pisanie towarzyszy mi od dzieciństwa”: rozmowa z Barbarą Wysoczańską

Z Barbarą Wysoczańską rozmawiamy z okazji premiery jej najnowszej książki „Obiecaj, że wrócisz”. Pisarka opowiada nam o późnym debiucie, do którego dojrzewała przez lata, o swoich inspiracjach, które czerpie z otaczającej ją rzeczywistości, i o miłości do historii. Wyjaśnia też, dlaczego zdecydowała się napisać o zbrodni katyńskiej, temacie dotąd tak rzadko poruszanym w literaturze, i zdradza, jak wiele czasu zajmuje jej zebranie materiałów do książki. Mówi też o empatii, jaką czuje do swoich bohaterów, sile kobiet i mocy miłości, a także o tym, jak trudnym emocjonalnie procesem bywa czasem tworzenie powieści.

„Pisanie towarzyszy mi od dzieciństwa”: rozmowa z Barbarą Wysoczańską

Wojna wyostrzyła jej zmysły, obrazy śmierci i nienawiści przetaczające się przez miasto nauczyły ją w krótkim czasie widzieć wokół wyłącznie wrogów.

W rzeczywistości wojennej okupacji młoda żona polskiego oficera Karolina Kornacka zamieszkuje u teściów i czeka na powrót męża z obozu jenieckiego z ZSRS. Codzienność Kornackich zmienia się wraz z przejęciem ich domu przez oficera SS Friedricha Webera i jego żony Leni.

Równocześnie w wyniku ogłoszonej amnestii dla polskich jeńców, z więzienia NKWD zostaje zwolniony Waldek Romanowicz, przyjaciel i adiutant zaginionego porucznika Kornackiego. Romanowicz zostaje wysłany przez polski rząd w Londynie do Warszawy jako szkolony żołnierz AK. Przy okazji przybywa tam również z osobistą misją pomocy Karolinie Kornackiej.

Tymczasem Niemcy odnajdują w lasku katyńskim tysiące zwłok polskich jeńców.

Przeczytaj wywiad z Barbarą Wysoczańską

Sonia Miniewicz: Zadebiutowała pani w 2021 roku powieścią „Narzeczona nazisty”, chociaż wcześniej już od lat pisała pani do szuflady. Co sprawiło, że postanowiła pani podzielić się twórczością z gronem czytelników? Kiedy uznała pani, że nadszedł ten właściwy moment, by pokazać swoją książkę światu?

Dojrzewałam do tej myśli niemal całe życie, bo pisanie towarzyszy mi od dzieciństwa. A jednak dopiero przed czterdziestką nabrałam dostatecznej odwagi i samoświadomości, że powinnam coś z tym pisaniem zrobić. To było jak dopełnienie samej siebie jako człowieka, który kocha tworzyć, i jako kobiety, która miała ogromną potrzebę wybicia się ponad rutynową codzienność. Zaczynając pisać „Narzeczoną nazisty”, miałam pełną świadomość, że robię to z myślą o przyszłych czytelnikach.

Co stało się impulsem do napisania „Obiecaj, że wrócisz”? Czy pani bohaterowie wzorowani są na jakichś prawdziwych postaciach? 

Impulsem do napisania każdej z moich powieści jest otaczająca mnie rzeczywistość, którą z całą uwagą obserwuję. Ta rzeczywistość w naturalny sposób mnie dotyka, żyję w niej i przekładam ją na karty historii, budując na tej podstawie fikcję literacką. Punktem zapalnym do napisania „Obiecaj, że wrócisz” była tocząca się wciąż wojna w Ukrainie i rosyjska agresja, której jesteśmy świadkami. 

Oczywiście, że moi bohaterowie są wzorowani na postaciach, które funkcjonowały podczas wojny, a przede wszystkim Karolina, którą uczyniłam w mojej książce fikcyjną przedstawicielką kobiet z rodzin katyńskich. Kobiet czekających, tęskniących, żyjących w strachu o męża, brata, ojca, po których wówczas ślad zaginął. Te rodziny długo nie wiedziały, co wydarzyło się z ich bliskimi, a kiedy prawda do nich dotarła, była szarpana z różnych stron przez wrogów i brutalnie wykorzystywana do działań propagandowych. Tak narodziło się kłamstwo katyńskie, które przygniatało bliskich ofiar i determinowało ich życie na długie lata.

Pani bohaterka Karolina Kornacka wraz z synem musiała zamieszkać u teściów w Warszawie. Z niepokojem czeka na wieści o mężu, który trafił do obozu jenieckiego. Nagle dowiaduje się, że ich dom przejmuje oficer SS – i tym samym dawni właściciele stają się służącymi. Karolina musi żyć pod jednym dachem z wrogiem, udawać, że wszystko jest w porządku. Podczas wojny często dochodziło do takich sytuacji?

Tak, podczas wojny takie sytuacje miały miejsce. Wiemy, jak Niemcy przejmowali domostwa po Żydach, Polakach i nie było w tym żadnej uprzejmości ani kurtuazji, tylko brutalna rzeczywistość, która dotykała setki rodzin pod nazistowską okupacją. W Generalnym Gubernatorstwie były całe dzielnice przejmowane przez nazistów, a Polacy stanowili tam wszelką siłę roboczą.

Często wraca pani do niełatwych momentów w polskiej historii – w „Obiecaj, że wrócisz” jest to na przykład zbrodnia katyńska. Uważa pani, że wciąż należy przypominać o tych trudnych i bolesnych chwilach, o tym, czego doświadczali nasi przodkowie? W końcu ci, którzy nie znają historii, są skazani na jej powtarzanie.

Akurat temat zbrodni katyńskiej jak dotąd był rzadko poruszany w literaturze. Najbardziej zachował się w naszej pamięci film pana Andrzeja Wajdy „Katyń”, którego scenariusz po części opierał się na książce Andrzeja Mularczyka „Katyń. Post mortem”. Oczywiście to, że przez lata nikt o tym nie pisał, było spowodowane zmową milczenia i zakazem mówienia o Katyniu. Tymczasem ja, czytając wspomnienia rodzin, które utraciły w tej strasznej zbrodni kogoś bliskiego, miałam poczucie, że nad cierpieniem tych ludzi dotąd nikt się szczególnie nie pochylił. Strach i tęsknota, głównie kobiet, były głęboko marginalizowane. Dlatego postanowiłam napisać powieść, która odnosiłaby się właśnie do kobiecej strony tych trudnych dla naszego narodu wydarzeń, z uwzględnieniem agresywnej propagandy, która funkcjonowała na samym początku, jak tylko Niemcy wiosną 1943 roku ogłosili odnalezienie grobów. Oczywiście poruszany przeze mnie wątek to jedynie początek, urywek całej serii trudnych wydarzeń, które aż do 1989 roku towarzyszyły rodzinom ofiar.

Jest pani absolwentką historii i w powieściach dba o wierne odzwierciedlenie realiów. Na ile ściśle i wiernie trzyma się pani faktów, a w jakich sytuacjach pozwala sobie pani puścić wodze fantazji?

Staram się odtwarzać fakty i atmosferę tamtych czasów najbardziej wiarygodnie. Wiele wydarzeń, które pojawiają się w mojej powieści, miały miejsce naprawdę, jak na przykład uwalnianie jeńców w Sowietach przez ministra Stanisława Kota, operacja „Reinhardt”, Akcja pod Arsenałem, o której wspominam pokrótce z dodatkiem konsekwencji, jakie ona przyniosła dla więźniów Pawiaka, czy artykuły prasowe dotyczące ujawniania zbrodni katyńskiej. To tylko nieliczne przykłady tego, co można odnaleźć w tej powieści jako tło historyczne. Ale z racji tego, że moja powieść jest fikcyjna i jedynie osadzona w historii, i zawsze to podkreślam, to mogę jako autorka pozwolić sobie na tworzenie sytuacji, które nie miały miejsca. Za to wiem, że one świetnie nadają się do mojej powieści, bo dodają dynamiki atmosferze tamtych czasów i kreują świat moich bohaterów. Takimi przykładami są rozmowy Waldka Romanowicza z generałem Sikorskim czy generałem Roweckim „Grotem” na podwórku częściowo zbombardowanej kamienicy. Oczywiście nie dorabiałam obu generałom nierzeczywistych cech, starałam się te postaci pokazać jak najbardziej wiarygodnie, ale jednak zawsze należy pamiętać, że to jedynie mój opis, czyli fikcja literacka. 

Jak wygląda zbieranie materiałów do powieści osadzonych w kontekście historycznym? Zabiera to pani wiele czasu, nastręcza jakichś trudności?

Tak, zbieranie materiałów i przyswojenie ich sobie zabiera mi mnóstwo czasu. Bez tego powieść powstałaby o połowę szybciej. Ale też kocham to szczególnie mocno, bo dzięki temu zagłębiam się w historię jeszcze bardziej, wyciągam z niej to, co dotąd mogło być w powszechnym obiegu przemilczane, zapomniane czy celowo pomijane. Dobrym przykładem jest tu właśnie pomijanie rodzin ofiar katyńskich w ogólnej narracji o tej zbrodni. 

Bywa też tak, że szukam pewnych informacji i mam problem z ich znalezieniem. Tak miałam chociażby w przypadku generała Władysława Sikorskiego. Wiemy, jakim był przywódcą, jakim politykiem i wojskowym, ale nie mogłam doszukać się konkretnych informacji, jakim był człowiekiem tak po prostu, dla bliskich, dla znajomych. W końcu mi się udało, ale było to dość żmudne, a to świadczy, jak jednostronnie historia powszechna patrzy na wielkich tego świata.

Z perspektywy czasu łatwo nam oceniać rozmaite ludzkie postawy w czasie wojny, krytykować coś, czego sami nie doświadczyliśmy, komentować utratę człowieczeństwa. Czy wiarygodne sportretowanie ludzi żyjących wiele lat temu przychodzi pani bez problemu? Łatwo jest pani się w nich wczuć, oddać ich dążenia i marzenia, zrozumieć trudności, jakim musieli stawić czoła, usprawiedliwić ich postępowanie?

Zawsze staram się patrzeć na moich bohaterów jak na ludzi z krwi i kości, którzy podejmują i dobre, i złe decyzje, bo uważam, że tak wygląda życie. Nie wiem, jak postąpiłabym w obliczu tak strasznych wydarzeń, jakimi są zniewolenie, wojna czy stanie przed dylematem życie lub śmierć. Pisząc tę książkę, wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, dlaczego więzieni w obozach jenieckich nie buntowali się przeciwko tym, którzy ich przetrzymywali, czemu nie walczyli, przecież tam była elita polskiego wojska, i zaraz sama odpowiadałam sobie, że nie mam prawa o to pytać ani ich osądzać, bo nie było mnie tam i nie stałam przed takim dylematem.

To, że wczuwam się w sytuacje moich bohaterów, w ich emocje, marzenia, to tylko moja osobista wyobraźnia, która mi to podpowiada, empatia wobec ludzkich słabości, potrzeba zrozumienia tamtych wydarzeń. Staram się robić to wiarygodnie i najlepiej jak potrafię.

Pani powieści są naszpikowane emocjami – i to nie zawsze łatwymi; wywołują u czytelników nierzadko skrajne uczucia, zmuszają do przemyślenia wielu spraw. Choć pisze pani o ubiegłym wieku, pani książki trafiają do współczesnego czytelnika, są uniwersalne, każdy może odnaleźć w nich coś dla siebie. Pisanie o tak trudnych rzeczach stanowi dla pani swego rodzaju katharsis? Po ukończonej powieści musi pani jakoś odreagować cały proces tworzenia?

Tak, pisanie emocjami jest ogromnie trudne. Ja w trakcie pisania wyrzucam z siebie te wszystkie żale, obawy, miłości, które we mnie siedzą, i później następuje straszna pustka. Po skończeniu takiej książki czuję, jakby bohaterowie wyssali ze mnie całą emocjonalność, i muszę zacząć ją w sobie na nowo dobudowywać. To trochę jak oddawanie krwi. Ale każda taka książka uczy mnie czegoś nowego o człowieku i podobnie jak czytelników, mnie również zmusza do refleksji. Moje książki chyba rzeczywiście są naszpikowane uniwersalnymi przekazami, ale jak wspomniałam wyżej, to rzeczywistość mnie inspiruje, boli i napędza.

Wydaje mi się, że charakterystycznym elementem pani powieści są niezwykłe postacie kobiece – żyją w nieprzyjaznych czasach, muszą zmagać się z licznymi przeciwnościami i choć nierzadko jest im naprawdę trudno, nie poddają się, wykazują się wielką wewnętrzną mocą. Wierzy pani w siłę kobiet, w to, że są w stanie przetrwać najgorsze chwile? To pani przesłanie dla czytelniczek?

Zawsze wierzyłam i zawsze będę wierzyć w siłę kobiet. Kobieta ma niezwykłą moc ogarniania wszystkiego bez względu na to, z czym przyjdzie jej się zmagać, czy to w historii, czy współcześnie. A jak wiemy, historia nie rozpieszczała kobiet, nawet się nad ich losem nie pochylała – i należy to zmienić. Trzeba mówić, co robiły, czego dokonały, jak były ważne i mądre i dlaczego to na ich barkach spoczywała i nadal spoczywa odpowiedzialność za rodziny, społeczeństwo i gospodarkę. Teraz też jest nam to potrzebne, bo taka narracja pomaga nam radzić sobie z rzeczywistością i głośno mówić, na jakiej płaszczyźnie wciąż jesteśmy dyskryminowane.

Pisze pani o miłości, która potrafi czynić cuda, o miłości, która daje nadzieję i siłę do działania. Sama również chętnie sięga pani po romanse? Jakie powieści wyjątkowo sobie pani ceni?

Rzeczywiście piszę o miłości, bo uważam, że jest siłą napędową. Naprawdę daje nadzieję, pomaga borykać się z problemami. Dla dobra kogoś, kogo się kocha, ale i dla samego siebie, żeby uzyskać spełnienie w miłości, a tym samym spokój, bezpieczeństwo, zaspokojenie naturalnej potrzeby bliskości. Miłość jest potrzebna moim bohaterom do dobrego życia i nawet jeśli temu zaprzeczają, to przeczą samemu sobie. 

Paradoksem jest to, że ja rzadko czytam romanse. Jestem dość specyficzną czytelniczką i w literaturze lubię zaspokajać ciekawość życia, świata, dlatego najczęściej sięgam po biografie, reportaże, literaturę faktu. Głównie jednak po historię i literaturę piękną. A z literatury rozrywkowej cenię sobie fantastykę, bo te kompletnie wymyślone, wyimaginowane światy pełne magii, walk, namiętności, zupełnie mnie pochłaniają.

O autorce

Barbara Wysoczańska jest historyczką z pasji i wykształcenia. Podziwia silne i mądre kobiety i to na nich próbuje się wzorować, równocześnie dając sobie prawo do własnych poglądów. Jest autorką bestsellerowych powieści Narzeczona nazisty, Siła kobiet, Świat na nowo, Aktoreczka i Cena wolności. Jej książki osiągnęły ogromny sukces i sprzedały się w setkach tysięcy egzemplarzy.

---

Chcesz kupić tę książkę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [4]

Sortuj:
więcej
golteria  - awatar
golteria 20.06.2024 13:50
Czytelniczka

Przymierzam się dopiero do poznania autorki, ale ten mdły wywiad zdecydowanie nie jest do tego zachętą.
Pewnie do tego dojdzie, bo sięgam po poczytnych pisarzy, tak dla własnej kultury i posiadania swojego zdania. W końcu do obecnej ministry edukacji mi daleko ;-)
Swoją drogą internet aż huczy od "niejakiego Rymkiewicza" i "pana Dukaja", a tu cisza...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
failsafedb  - awatar
failsafedb 18.06.2024 18:19
Czytelnik

Bardzo mnie zdziwił - ale pozytywnie - wybór zdjęcia, tego na dole wywiadu. Z jednej strony ciekawy wybór stroju - świetna ta plisowana spódnica, bardzo kobieca, a zarazem subtelna - z drugiej zaś delikatna desaturacja i narzucenie beżowej dominanty. I piec kaflowy w tle. Jedyne co szwankuje to kadr, ale nie można mieć wszystkiego, a uwzględniając, że fotografia jest jakimś...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Agata  - awatar
Agata 18.06.2024 16:38
Czytelniczka

Uwielbiam klimat, który pani Barbara tworzy w swoich powieściach, a także jej styl pisania. Póki co przeczytałam cztery książki jej autorstwa, w tym właśnie najnowszą, czyli "Obiecaj, że wrócisz" i wszystkie są wg mnie na bardzo zbliżonym poziomie, choć "Siła kobiet" nie przypadła mi do gustu aż tak, jak pozostałe - nie mogę jednak powiedzieć, że była złą książką....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Sonia  Miniewicz - awatar
Sonia 18.06.2024 14:30
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam