Co czytać, co wydać, jak żyć? Rozmawiamy z Krzysztofem Ostrowskim z Nagle! Comics

Komiksy dawno już nie są tylko dla dzieci, a ich czytelnicy mogą przebierać i wybierać, nie musząc, z konieczności, ograniczać się do superbohaterszczyzny. Dzisiaj polski rynek jest równie różnorodny, co te zachodnie. Z Krzysztofem Ostrowskim, redaktorem naczelnym Nagle! Comics, wykładowcą łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych, rysownikiem, znawcą medium, oraz, niepotrzebne skreślić, frontmanem Cool Kids Of Death, rozmawiamy, oczywiście, o komiksach.

Co czytać, co wydać, jak żyć? Rozmawiamy z Krzysztofem Ostrowskim z Nagle! Comics

Wywiad z Krzysztofem Ostrowskim z Nagle! Comics

Bartek Czartoryski: Czy polityka wydawnicza Nagle! Comics to przedłużenie tego, co robiłeś w poprzednich wydawnictwach, czy zupełnie nowy kierunek?

Krzysztof Ostrowski: Nasza polityka jest kontynuacją założenia, że wydajemy tylko to, co chętnie byśmy przeczytali sami. Czyli wydajemy trochę dla samych siebie. Nie szukam komiksów, kalkulując, czy może się on spodobać, tylko czy jego lektura przynosi mi satysfakcję. Ale staram się przy tym poszerzać zakres swoich poszukiwań, nie szukam tylko tam, gdzie na 100% wiem, że znajdę coś interesującego. A to poszerza naszą ofertę. To samo robiliśmy wcześniej i to samo robimy teraz, stąd pewnie wrażenie ciągłości pewnych założeń.

Ale nie możesz chyba kompletnie zignorować aspektu komercyjnego.

Czytam sporo komiksów, które potem chciałbym wydać, ale wiem, że interesuje się nimi, na przykład, Kultura Gniewu. Nie mam jednak wąskich komiksowych preferencji, lubię rzeczy niezależne, ambitniejsze, cięższe, ale i typowo komercyjne, nie ograniczam się też do jednego kręgu kulturowego. Pomysłem wyjściowym, jeszcze przy poprzednim wydawnictwie, było wyszukanie komiksu środka, ale takiego z wyższej półki. Czyli komiks rozrywkowy, ale nieurągający rozumowi odbiorcy. A wręcz odwrotnie, wysmakowany komiks rozrywkowy. I to jest bardzo pojemna szuflada. Jako że czytam mnóstwo komiksów, mam większą tolerancję. Czyli na brzegach tego, co ja uznaję za komiks środka, znajduje się coś, co ktoś inny uzna za przykład czegoś skrajnie artystowskiego, albo, z drugiej strony, za typową superbohaterszczyznę. W tym wszystkim staram się znaleźć coś fajnego.

Nie utożsamiasz jednak chyba superbohaterszczyzny jako takiej ze szmirą?

Nie, w ogóle tak nie uważam, ale wiem, że w potocznej opinii często tak jest. Dla ludzi, którzy nie interesują się komiksem, określenie „superbohaterski” bywa pejoratywne, kojarzy im się z nie najwyższych lotów rozrywką, dostępną w kinie chociażby. A komiks superbohaterski jest super.

Z kolei opinia, jakoby komiksy były dla dzieci, to dzisiaj już chyba chochoł?

Tak, to nie jest wątek, który w roku 2024 warto podnosić. Z punktu widzenia wydawcy nawet chciałbym, żeby więcej dzieci czytało komiksy. Jak na razie dzieciaki kupują na targach głównie „Scotta Pilgrima”, po resztę przychodzą w większości mężczyźni 30+. Czyli, niestety, dzisiaj komiksy nie są już dla dzieci, i na tym polega problem.

Lekko mnie zaskoczyłeś, bo byłem pewien, że akurat „Scotta Pilgrima” kupują nieco starsi czytelnicy, którzy długo przecież czekali, aż ten tytuł nareszcie pojawi się na naszym rynku.

Akurat „Scotta Pilgrima” kupują wszyscy. Nie ukrywam, to nasz najlepiej sprzedający się tytuł. I przy tej pozycji po raz pierwszy zauważyłem, że przychodzą do nas dzieciaki ledwo wystające poza kontuar, z garścią kasy w ręce, i pytają, czy jest nowy „Scott Pilgrim”. Ale mamy prawdziwy przekrój kupujących ten komiks, od dzieciaka przez nastolatka aż po dojrzałą osobę.

Wydajecie fantastykę, kryminały, rzeczy dla młodzieży. Ciekawy jestem, czy dobierając propozycje wydawnicze, dbacie o to, żeby nie przykleić sobie żadnej gatunkowej etykiety?

Zależy nam na zróżnicowaniu, aby nie wpaść w jakąś szufladkę, aby nie dało się nas, jak niektórych wydawców w kraju, podsumować kilkoma niekoniecznie pochlebnymi słowami. Tego chcemy uniknąć. Dlatego staram się na ileś komiksów amerykańskich, tych, nazwijmy to, bardziej komercyjnych, wyłuskać coś ambitniejszego, europejskiego. Dlatego wydaliśmy „Geigera” czy „Junkyard Joe”, ale łamiemy to „Foligatto” czy totalnie zakręconym „Kapucynem”. Wydajemy fantastykę, ale łamiemy to kryminalnym „Parkerem”. Mamy w ofercie mniej oczywiste pod względem konwencji historie, jak zrealizowana zupełnie bez słów baśń „Krok po kroku”, praktycznie paradokumentalny dramat psychologiczny „Contrition” czy wreszcie „Różę”, która jest odpowiedzią na pytanie, jak wyglądałaby disneyowska „Śpiąca Królewna”, gdyby zrealizował ją Tarantino.

Chcemy, aby czytelnik, który ufa naszemu logotypowi, kupując od nas komiksy, przeżył zróżnicowane emocje, raz się pośmiał, raz się zadumał, a raz, żeby poczuł czystą adrenalinę. Teraz siedzę nad redakcją „Transformers”. Pamiętam, jak byłem w kinie na pierwszym filmie z tej serii i byłem autentycznie oczarowany tym, co się dzieje na ekranie. Ale byłem już dorosłym mężczyzną i nie wypadało mi tych emocji pokazywać. A za mną siedział dzieciak, który na głos dawał upust swojemu zachwytowi. Ciągle powtarzał: „ja cię!”, „ja nie mogę!”, miał emocje na wierzchu. I w tym komiksie właśnie wszystko jest takie „ja cię!”.

Mówisz o komiksie Darrena Warrena Johnsona, tak?

Tak, pierwszy tom jest autorskim dziełem scenarzysty, Darrena Warrena Johnsona. Zmienia się tam po drodze rysownik, ale, co zdarza się rzadko w takich wypadkach, bez utraty jakości.

Staje się on niemal waszym flagowym autorem.

To nie jest tak, że zakładamy z góry, że będziemy wydawać tego czy innego autora. Ale ukazało się u nas „Z całej pety”, w kolejce był „Murder Falcon”, i nagle się okazało, że skoro mamy dwa jego komiksy, to czemu nie dokupić „Extremity” i „Ghost Fleet”? W międzyczasie pojawiło się „Transformers”, które wyglądało na mega fajny projekt. Czyli wyszło to trochę niezależnie od siebie, ale super się złożyło. Więc rozpędzamy się. Jak autor nam się podoba i jest dobrze przyjmowany, to zaczynamy myśleć kategoriami autora, szukać, co jeszcze ma do zaoferowania.

Faktycznie bywa tak, że niektórzy autorzy są utożsamiani z konkretnymi wydawcami i, na przykład, od Muchy spodziewam się Brubakera, a od Kultury Gniewu nowego Clowesa.

Jedną z podstawowych zasad współżycia wśród rodzimych wydawców komiksowych jest niepodbieranie sobie autorów. Często jest to trudne, bo różne wydawnictwa wydają różnych autorów i roszczą sobie potem do nich pretensje. Egmont miał chociażby „Wonder Woman” Johnsona, ale potem my kupiliśmy dwa jego komiksy i tym sposobem stał się jakby naszym autorem.

Zakładając Nagle!, nie obawialiście się, że nasz rynek jest nasycony? Że nie ma już miejsca?

Słyszałem ten argument od początku mojej przygody z wydawaniem komiksów, że nie ma miejsca, a okazało się, że jest go bardzo dużo. Wystarczyło mieć jakiś pomysł na to wydawanie. I siłą rzeczy, kiedy zaczęliśmy Nagle!, pojawiły się te same pytania. Ale nie czuję, żebyśmy musieli się rozpychać.

Wypuściliście między innymi fantastycznie wydanego „Parkera” Darwina Cooke’a, z dość wysoką ceną okładkową. Czy takie przedsięwzięcia są ryzykowne pod kątem sprzedażowym?

Czasem łatwiej jest sprzedać coś ekskluzywnego, zakładając, że jest to uczciwie ekskluzywne, a nie udawane, bo takie realizacje też na przestrzeni lat w polskim komiksowie były. Taki produkt premium sprzedaje się lepiej niż standardowe czytadło w miękkiej oprawie i standardowym formacie. Czyli narzekać nie możemy. Ale to jednak „Parker”. Ciężko znaleźć lepszy komiks w historii, to jedna z najlepszych pozycji, jakie powstały. Więc oprawa jest adekwatna. My też poszliśmy na kompromis, bo format jest lekko pomniejszony w stosunku do oryginału, żeby zmieścił się na półce. Nie znoszę komiksów, które muszę położyć. Postawiliśmy też na obwolutę zamiast slipcase’a. Ale to kosmos, jeśli chodzi o samą jakość wydania. Ludzie biorą go do ręki i nie chcą odkładać. Czyli to się sprawdza.

Rozumiem, że nie będziesz chciał mi zdradzić, co jeszcze zamierzacie nabyć, a czego jeszcze nie kupiliście. Ale powiesz, czego możemy się spodziewać niebawem po Nagle!?

Plany zmieniają się dynamicznie, to jak ze słuchaniem muzyki. Raz masz ochotę na coś agresywnego, a raz na spokojniejszego. Ta lista się ciągle zmienia. Mamy teraz pół roku, kiedy wydajemy cztery pozycje z Energon Universe, plus Żółwie Ninja — „Last Ronin”. Czyli będzie to okres mocny, jeżeli chodzi o klimaty z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Dlatego boję się, żebyśmy się za bardzo nie pozycjonowali jako wydawcy tego typu rzeczy, bo zostanie nam już potem jeszcze tylko „Spawn” i „He-Man”. Ale przez Energon Universe mamy trochę napięty grafik, chcieliśmy „Transformers” wydać jak najszybciej, połączyć z premierą animacji i tak dalej. Mamy komiksy zaplanowane do połowy 2025 roku, i to takie, na które mnóstwo ludzi czeka, i dopiero zaczynam myśleć, co dalej. „Last Ronin” to obecnie najlepiej sprzedający się, niebędący mangą komiks w Ameryce. I najlepszy dowód na to, że komiks superbohaterski nie musi być banalną rozrywką.

---

Chcesz kupić komiksy wydawnictwa Nagle! w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla nich alert LC.

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [8]

Sortuj:
więcej
Dominik  - awatar
Dominik 29.06.2024 15:06
Czytelnik

Jeśli chodzi o komiks, to mam ściśle zorientowane gusta: Mike Mignola (zarówno jako rysownik i współscenarzysta), polska klasyka: Chmielewski, Christa, Polch, Baranowski, trochę francusko-belgijskiej klasyki: Herge i Bedu. Byłoby tego znacznie więcej, ale żeby spełniać wszystkie swoje zachcianki trzeba być milionerem... z odpowiednia do tego przestrzenią życiową. Po Marvele...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Pawello  - awatar
Pawello 28.06.2024 23:00
Czytelnik

Porównując np. ofertę Nagle do Lost in Time (też ciekawe, ale albo format nie taki, albo treść, albo cena) widać pomysł na wydawnictwo. W dłuższej perspektywie Nagle może się pozycjonować jako inna Kultura Gniewu. Trochę szkoda Non Stop Comics, bo nie widać pomysłu na dalszy ciąg...
Fajnie, że będą żółwie!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Przemek  - awatar
Przemek 28.06.2024 20:45
Czytelnik

Ja obecnie studiuję już dziesiąty raz The Walking Dead wszystkie zeszyty i pomimo tego że wiem że za kilka stron Negan zostanie pokonany i pomimo innej wiedzy co za chwilę się wydarzy, ciągle powracam do tego komiksu. W komiksach lubię luz z jakim można do nich podejść, nie poganiają odbiorcy tak jak np. filmy których akcja prze do przodu. Po TWD gdy zakończę biorę się za...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Dziadoszan  - awatar
Dziadoszan 28.06.2024 07:30
Czytelniczka

Co czytać, co wydać, jak żyć? 
Bo któż mógłby wiedzieć, jak żyć, jak nie miłośnik komiksów?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Lis Gracki - awatar
Lis 28.06.2024 10:39
Bibliotekarz

Komiksy są bardzo życiowe 😈 Zobacz taki komiks:  Heartstopper. Tom 1 Wiesz ile nastolatków zainspirował? Tak trzeba rzyć 😈

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
 Heartstopper. Tom 1
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Lis Gracki - awatar
Lis 27.06.2024 23:24
Bibliotekarz

Oferta komiksowa jest obecnie przebogata. Chwilowo żaden z komiksów NAGLE mnie nie zainteresował. Chętniej sięgam po frankofońską klasykę. Nie często zdarza się by współczesny komiks mi się spodobał... ale bywają niesamowite petardy. Ale komiks to droga zabawa, jak już wspomniał Czudi.

Do komiksu łatwo się zrazić, bo nie każdy rysunek się spodoba, ciężko o dobrą fabułę....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Czudi  - awatar
Czudi 27.06.2024 16:50
Czytelnik

Obecne komiksy zdecydowanie nie są dla dzieci - Kaczogród w twardej oprawie to koszt ok 60zł, tomów już wyszło 25. Inne klasyki w twardych od 50 do nawet 200. Jak tatuś kupi, to może jakieś pociechy będą korzystać i się zarażą. Pytanie czy "Nasz Wielki Donald" za prawie 100zł dawać 6-latkowi do czytania, czy chować bibelot, który w dobrym stanie za parę lat będzie wart 3-4x...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam więcej
Bartek Czartoryski - awatar
Bartek Czartoryski 27.06.2024 12:30
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam