Miłość i lasy Eric Reinhardt 6,6
![Miłość i lasy](https://cdn.statically.io/img/s.lubimyczytac.pl/upload/books/273000/273035/466624-352x500.jpg)
ocenił(a) na 73 lata temu Historia o załamaniu, upodleniu, lęku i niskim poczuciu własnej wartości.
"Zauważyłam, że ci, których w dzieciństwie nie darzono wystarczającym zainteresowaniem, jako dorośli stale pragną zwracać na siebie uwagę, są nienasyceni zarówno w pracy, jak i prywatnie, stąd biorą się ciężkie choroby i zboczenia".
Opowieść o kobiecie - Bénédicte, skrzywdzonej przez mężczyzn. Najpierw porzuconej przez pierwszego męża w bardzo młodym wieku, a w późniejszym czasie gnębiona i kontrolowana przez kolejnego. Jean-Francois, drugi mąż Bénédicte był jej kolegą z dzieciństwa, zakompleksionym, nijakim, nieśmiałym, milkliwym, niekochanym przez rodziców.
Od lat uświadamiam sobie, że większość chorób psychicznych i odchyłów bierze się z braku miłości. Cierpieć na brak miłości to jedno z najgorszych rzeczy jakich można doświadczyć.
Bénédicte całe życie zdawała się błagać o tę miłość, szukała pocieszenia u mężczyzn, którzy jej nie kochali i nie szanowali. Była od nich uzależniona i przez nich zdominowana.
Smutna i przejmująca historia, lecz mocno naciągana. W wielu miejscach widać niedorzeczności, które nie mają przełożenia w rzeczywistości. Co mnie najbardziej poruszyło podczas czytania tej książki? Jak cała rodzina w tym najbliższa siostra bliźniaczka mogła pozwolić na takie traktowanie tej kobiety? Rozumiem, że rodzina nie chciała się wtrącać, zwłaszcza, że Bénédicte praktycznie nigdy nie mówiła o swoich problemach w związku. Ale nawet jak powiedziała siostrze i gdy była ona świadkiem pomiatania
Bénédicte przez męża, nie zrobiła praktycznie nic żeby jej pomóc.
W końcu Bénédicte zachorowała na raka i w czasie walki z chorobą nie dostała żadnego ciepłego słowa od męża, jedynie wyrzuty, że udaje, że tak źle się czuje.
Gdy w końcu trafiła do szpitala, Jean - Francois codziennie spał w jej pokoju, mimo że ona bardzo chciała być sama i potrzebowała spokoju, a mąż mówił jej tylko o śmierci. Nikt jej nie pomógł i nie pozbył się tego człowieka z jej szpitalnego pokoju.
Jej mąż codziennie chodził po pokoju i nie mógł się doczekać jej odejścia, wyrzygując jej wręcz dlaczego jej umieranie tak długo trwa. A na pogrzeb ubrano ją w najbrzydsze ubrania, bez peruki, bo Jean-Francois nie dostarczył innych ubrań i prawdopodobnie wszystkie po jej śmierci sprzedał. Dlaczego nikt z rodziny nie mógł jej kupić czegoś ładnego na pogrzeb, albo chociaż peruki? To mi się nie mieści w głowie...
Poruszająca książka, przede wszystkim dla kobiet, napisana pięknym językiem. Pomysł dobry, jednak realizacja mogłaby być trochę lepsza... niemniej polecam.