Dumny nosiciel swojego nazwiska. Bo tylko pióro odróżnia ptaki od innych stworzeń. Pewnie dlatego najbardziej pierzasty ambasador Rzeczpospolitej Ptasiej. Miłośnik pójdziek, bocianów białych, jak i czarnych, rybitw białoczelnych, dzierlatek, płomykówek, kruków, zimorodków, jerzyków, wróbli, puszczyków, żurawi, krogulców i pozostałych pierzastych istot. Tropiciel przysłów, mitów, herbów, legend i podań związanych z ptakami oraz ptasich śladów w historii, religii czy sztuce.http://www.plamkamazurka.pl
Jeśli komuś brakuje stresu, może sięgnąć po tę książkę. Na każdy dzień nowy wpis o okrucieństwie wobec zwierząt, wymieraniu gatunków, niekontrolowanych polowaniach. Podnosi ciśnienie lepiej niż poranne wiadomości o wojnach i polskiej polityce.
Rozumiem, że trzeba ludzi uświadamiać o szkodach wyrządzanych środowisku, ale tu coś jest bardzo nie tak z proporcjami apelowania i ostrzegania do zaciekawiania i informowania.
Co gorsza, książka jest średnio przydatna. Można ją wykorzystać jako motywację do poszerzania wiedzy – w kalendarzu jest krótka notatka o ptaku na dany dzień, można przeskoczyć do grubszej książki z opisami ptaków i w ten sposób małymi krokami przeczytać takie tomiszcze, które ciężko byłoby normalnie przeczytać od deski do deski. Natomiast książka sama w sobie raczej nie dostarczy dużo wiedzy, bo wpisy są różnej jakości, czasem są jakieś pokraczne ludowe przesądy, a czasem są informacje niby naukowe, ale sprzeczne z danymi podawanymi przez bardziej utytułowanych autorów.
Autor książki sam chyba niewiele miał nam do powiedzenia, skoro w tekście dominują cytaty z Sokołowskiego i Tczanowskiego. Sprawia wrażenie napisanej na odczepnego. Zdjęcia piękne, ale cała książka jest generalnie mało ciekawa, zwłaszcza dla kogoś, kto ptakami interesuje się nie od wczoraj. W porównaniu do książki "ptaki puszczy Bialowieskiej" p. Zbyryta, jest o wiele gorsza, zwyczajnie nudna, choć sam format książki (czyli podział alfabetyczny na gatunki) jest taki sam. Porównując je obie widać, jak bardzo różnią się poziomem. Wielka szkoda, liczyłam na ucztę literacką, niestety znów pan Marek Pióro mnie zawiódł. Najwyraźniej książka jest adresowana do całkowitych laików.