Central Park Guillaume Musso 7,3
ocenił(a) na 106 tyg. temu ❝ Niczym flara zabłysło w jej mózgu czerwone ostrzegające światło - od samego początku ścigała nie tylko Vaughna, lecz wroga dużo bardziej podstępnego i zawziętego: siebie samą. ❞
Kocham, kocham, kocham!
Uwielbiam książki, po które sięgam przypadkiem, z braku laku i nagle okazują się strzałem w dziesiątkę, zarabiając 5 gwiazdek!
„Central Park” od dzisiaj dołącza do listy moich ulubionych książek.
Opis wydawał mi się intrygujący, jednak na nic się nie nastawiałam. Pierwsze rozdziały były w porządku, ale jakoś specjalnie mnie nie intrygowały, a potem… Nagle, nawet nie wiem, w którym momencie, nie byłam w stanie już się oderwać i pochłonęłam całość na raz.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz udało się jakiemuś autorowi mnie tak zmylić i zaskoczyć. Jeden zwrot akcji wyprzedzał kolejny i nie nadążałam za tymi zdarzeniami. Czułam się zwodzona, wprowadzona w błąd, manipulowana, zupełnie jak główna bohaterka, która znalazła się w bardzo trudnej sytuacji.
Od początku próbowałam odkryć, kto jest tym złym charakterem, a autor umiejętnie zbijał każdy mój trop. Jestem pod ogromnym wrażeniem jego kreatywności, tego jak to wszystko się spinało w spójną, doskonałą całość. Oczywiście traktuję to wszystko z przymrużeniem oka i powtarzam sobie, że to wyłącznie fikcja literacka, bo istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, żeby coś takiego wydarzyło się w normalnym świecie, ale wow tak dobrze się bawiłam.
Byłam pewna, że bohaterowie padli ofiarą jakiegoś nieśmieszonego żartu albo stali się kolejnym celem seryjnego mordercy, a finalne rozwiązanie sprawiło, że poczułam się jak ta emotka z wybuchającym mózgiem. Ani przez moment nie pomyślałam, że ta książka może podążyć w takim kierunku, bo autor nie zdradził się wcześniej z niczym.
„Central Park” wyniosło mnie na istny rollercoaster emocji. Od ciekawości, przez szok i śmiech, po ból i łzy, które wylałam, kiedy Alice opowiedziała historię swojej przeszłości, a potem drugi raz na łamiącym serce zakończeniu. Jeśli już o nim mowa, to ono także mnie poruszyło, bo autor wpadał na nieoczywiste rozwiązanie i można powiedzieć, że poniekąd jest to zakończenie otwarte, ale chcę wierzyć, że wszystko skończył się happy endem.
Połączenie kryminału z romansem okazało się doskonałym wyborem. Autor stworzył fenomenalną, wzruszającą, trzymającą w napięciu i przede wszystkim oryginalną historię, którą śledziłam z zapartym tchem i z pewnością to nie będzie moja ostatnia przygoda z książkami Guillaume Musso.
Polecam całym sercem!