Mała zagłada
- Kategoria:
- reportaż
- Wydawnictwo:
- Estymator
- Data wydania:
- 2023-12-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-01-15
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788367950107
- Tagi:
- literatura polska Sochy zamojszczyzna Roztocze Zwierzyniec Biłgoraj pacyfikacja Mała zagłada Anna Janko
- Inne
Wieś Sochy na Zamojszczyźnie, 1 czerwca 1943 roku. Wystarczyło parę godzin, by wieś przestała istnieć. Budynki zostały spalone. Mieszkańcy zamordowani. Pośród zgliszczy pozostał jeden dom, nieliczni dorośli i kilkoro dzieci. Wśród nich – dziewięcioletnia Terenia Ferenc, matka Anny Janko. Dziewczynka widziała, jak Niemcy mordują jej rodzinę. Nieludzki obraz towarzyszył jej przez lata spędzone w domu dziecka, by nigdy nie dać o sobie zapomnieć. „Mała Zagłada” Anny Janko to nie tylko tragiczna opowieść dotycząca II wojny światowej. To także mocna, jak najbardziej współczesna rozprawa z traumą drugiego pokolenia – naznaczonego strachem. [tylna strona okładki, WL 2015]
Intymne wyznanie, jakim jest „Mała zagłada”, niesie z sobą potężny ładunek emocjonalny, który czytający musi udźwignąć, aby móc dalej czytać. Musi zmierzyć się z ogromem cierpienia, które przez ponad 70 lat trawi od środka ludzi ocalałych z pożogi. Trawi ich i całe rodziny, których podwaliną istnienia jest okrutna zbrodnia. Anna Janko skupia uwagę przede wszystkim na dzieciach, opisując drastyczne sceny, jakie są ich udziałem, jednocześnie kreśli emocje kryjące się w głowie małego człowieka. Igranie z przerażeniem dziecka daje bestiom wiele radości. Niezmiernie ważnym jest policzenie wszystkich ofiar, oddanie im ich imion i nazwisk po to, by nabrali kształtów, stali się na nowo ludźmi, a nie tylko kolejnymi cyframi w statystykach wojennych. Dla czytelnika ofiary przestają być anonimowe, stają się bliższe, bardziej realne, więc i ciężar emocji, które rodzą się podczas czytania chwilami przytłacza. Ale w tej książce jest też coś innego wartego uwagi. Zadając pytania i odpowiadając na nie, Janko stara się też zrozumieć esesmanów oraz innych morderców, mundurowych i cywilnych. Pojąć zło, jego naturę. Odpowiedź wydaje się pierwszym stopniem do zbawienia ludzkości. [Natalia Nowak-Lewandowska, granice.pl]
Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.
TŁUMACZENIA:
Książka ta została przetłumaczona na języki: francuski, angielski, węgierski, czeski, serbski i chorwacki. Na niemiecki przetłumaczona nie została.
NAGRODY (przyznane w latach 2015-2016):
– Książka Roku Lubimyczytać.pl w kategorii Autobiografia, biografia, wspomnienia
– Nagroda Literacka m.st. Warszawy
– Nagroda miesięcznika „Nowe książki”
– Ogólnopolska Nagroda Literacka „Gryfia”
– Nagroda Literacka Europy Środkowej „Angelus” (finał)
– Nagroda Literacka i Historyczna „Identitas” (nominacja)
– Nagroda Literacka im. Józefa Mackiewicza (nominacja)
– Nagroda Newsweeka im. Teresy Torańskiej (nominacja)
Zdjęcie na okładce pochodzi z archiwum rodzinnego auorki tej książki – Anny Janko, która tak je opisała: „Fotografia na okładce przedstawia moją mamę Teresę Ferenc [pierwsza z prawej], jej brata Jasia Ferenca [poniżej] i małą siostrę Kropkę, czyli Krystynę Ferenc. To ta jasnowłosa dziewczynka z przodu, w koralikach na szyi. Zdjęcie zrobiono we wsi Stolnikowizna, dokąd mama i jej rodzeństwo trafili po pacyfikacji. Pozostałe dzieci to kuzyni z rodziny Kiełbusów: Władka [pierwsza z lewej] i Władek [w środku]”. Fotografia została wykonana w sierpniu 1943 roku, a więc dwa miesiące po ludobójstwie we wsi Sochy.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 1 866
- 1 402
- 294
- 53
- 40
- 24
- 23
- 19
- 18
- 17
OPINIE i DYSKUSJE
Mocna, poruszająca, bolesna i z nową wiedzą o czasach zagłady. Ciarki przechodzą...
Mocna, poruszająca, bolesna i z nową wiedzą o czasach zagłady. Ciarki przechodzą...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDawno, po przeczytaniu książki nie znalazłam się w tak głębokim szoku. Ten reportaż to bolesna lekcja na temat człowieka, obłudy, religii, władzy. Coś czego lepiej, aby nie czytały osoby bardzo wrażliwe.
Dawno, po przeczytaniu książki nie znalazłam się w tak głębokim szoku. Ten reportaż to bolesna lekcja na temat człowieka, obłudy, religii, władzy. Coś czego lepiej, aby nie czytały osoby bardzo wrażliwe.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOd ponad 30 lat siedzę w literaturze obozowej , a wciąż zdarzają się książki , które rozwalają mi konstrukcję. Książki, z których jeszcze czegoś nowego mogę się dowiedzieć. Książki, po których lekturze nie mogę zacząć kolejnej książki, bo jasna następna wydaje się zwyczajnie banalna....
Od ponad 30 lat siedzę w literaturze obozowej , a wciąż zdarzają się książki , które rozwalają mi konstrukcję. Książki, z których jeszcze czegoś nowego mogę się dowiedzieć. Książki, po których lekturze nie mogę zacząć kolejnej książki, bo jasna następna wydaje się zwyczajnie banalna....
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo dobra książka poruszająca rzadki, zwłaszcza na arenie międzynarodowej, temat zagłady polskich rodzin i polskich dzieci. Ich tragedie stoją w cieniu głównego tematu jakim jest obecnie Holokaust. Tymczasem podczas II wojny światowej były również mordowane w bezwzględny sposób także polskie dzieci. O ich pamięć rzadko kto się upomina. Nie ma ofiar równych i równiejszych. Autorka jako córka ocalałej z lokalnej zagłady tzw. "małej zagłady" opisuje historię swojej matki, która przeżyła pacyfikację wsi Sochy na Zamojszczyźnie. Opisy działań wroga są drastyczne. Nie ma w nich litości dla nikogo. Dzieci polskie są tak samo zabijane jak żydowskie. Opisy są pełne okrucieństwa, choć co pewien czas autorka sprawiedliwie podaje przykłady tzw. dobrych Niemców, którzy starali się pomóc. Najczęściej są to również przykłady "Niemców zapomnianych", o których ciężko coś znaleźć w popularnych mediach (w odróżnieniu od słynnego Oscara Schindlera) mimo, że niekiedy ich działania ocaliły większą ilość ludności - oni odeszli w zapomnieniu. Autorka pokazuje jak trauma wojny działa na kolejne pokolenia. Książka momentami bywa chaotyczna, dlatego nie daję pełnych 10 gwiazdek, niemniej jednak jest cenna jako jeden z niewielu przypadków próby nagłośnienia także ludobójstwa Polaków i polskich dzieci. Z gorzką refleksją autorka zauważa, że nawet po wojnie ofiary pacyfikacji wsi Sochy nie zostały uznane jako ofiary Zamojszczyzny i nie otrzymały odszkodowania. Pokazuje jak strona pokrzywdzona jest pokrzywdzona nadal - już po wojnie. Jak Polska nie jest wcale stroną wygraną, zaś najeźdźcy mający szczęście znaleźć się po stronie RFN żyją nadal w dostatku podczas gdy ich ofiary w zapomnieniu i biedzie. Bardzo polecam książkę osobom interesującym się historią (nie tylko żydowską) tego okresu. Jest to lektura wstrząsająca i skłaniająca do refleksji.
Bardzo dobra książka poruszająca rzadki, zwłaszcza na arenie międzynarodowej, temat zagłady polskich rodzin i polskich dzieci. Ich tragedie stoją w cieniu głównego tematu jakim jest obecnie Holokaust. Tymczasem podczas II wojny światowej były również mordowane w bezwzględny sposób także polskie dzieci. O ich pamięć rzadko kto się upomina. Nie ma ofiar równych i...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzejmująca historia zagładzie i zmaganiu się z doświadczeniem zła. Polecam
Przejmująca historia zagładzie i zmaganiu się z doświadczeniem zła. Polecam
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDobrze napisana. Rzetelna. Dla każdego który ma wizję wojny jako "romantycznej, męskiej zabawy". Dla każdego kto ma jakiekolwiek wątpliwości, że dialog, kompromis , czy wypracowany konsensus, to za mało, a wojna to remedium na wszystkie bolączki tego świata. Warto
Dobrze napisana. Rzetelna. Dla każdego który ma wizję wojny jako "romantycznej, męskiej zabawy". Dla każdego kto ma jakiekolwiek wątpliwości, że dialog, kompromis , czy wypracowany konsensus, to za mało, a wojna to remedium na wszystkie bolączki tego świata. Warto
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKolejne rozliczenie z traumami wojennymi. Ponura, prawdziwa, dokumentalna historia wsi Sochy spalonej w 1943 r. przez Niemców, spisana przez córkę Tereni, która przeżyła pacyfikację wraz z dwojgiem rodzeństwa. Rodziców rozstrzelano na oczach dzieci. Przerażająca pamięć, która nie pozwala zapomnieć. Córka jakby za matkę pragnie ocalić od zapomnienia historię wielu dzieci, którym udało się przeżyć, jednak nigdy nie mogą normalnie żyć.
📖 Książka ma formę reportażu.
📖Bardzo drastyczna w przekazie.
📖Pacyfikacji dokonano nota bene w Dzień Dziecka.
📖Matka chciała, by słowo Niemcy pisać małą literą.
Kolejne rozliczenie z traumami wojennymi. Ponura, prawdziwa, dokumentalna historia wsi Sochy spalonej w 1943 r. przez Niemców, spisana przez córkę Tereni, która przeżyła pacyfikację wraz z dwojgiem rodzeństwa. Rodziców rozstrzelano na oczach dzieci. Przerażająca pamięć, która nie pozwala zapomnieć. Córka jakby za matkę pragnie ocalić od zapomnienia historię wielu dzieci,...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiesamowicie przejmująca opowieść o traumie przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Opowieść o tym jak bardzo wojna potrafi z człowieka zrobić bestię. Napisana nieco inaczej, w sposób który sprawia iż potrafię się wczuć w skórę osób, o których autorka opowiada - zarówno w skórę ofiary jak i niestety oprawcy.
Niesamowicie przejmująca opowieść o traumie przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Opowieść o tym jak bardzo wojna potrafi z człowieka zrobić bestię. Napisana nieco inaczej, w sposób który sprawia iż potrafię się wczuć w skórę osób, o których autorka opowiada - zarówno w skórę ofiary jak i niestety oprawcy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJuż sam tytuł jest prowokujący. Bo albo mała, albo zagłada, prawda? A dalej jest coraz lepiej, literacko. I coraz gorzej, ludzko. Coraz bardziej nieludzko. Cudem ocalała mała dziewczynka z Soch. Nagle duża, bo bez rodziców, za to z dwojgiem młodszego rodzeństwa.
Przeskok do późniejszych czasów. Jej córka ma podobne sny, podobne lęki. Próbuje nauczyć się niemieckiego, ale nie może, choć tak bardzo się stara. W końcu, jako dorosła kobieta usiłuje przenicować to doświadczenie na drugą stronę. Dla matki, dla siebie. Dla swoich dzieci. O ile kiedykolwiek zechcą dowiedzieć się więcej.
Zresztą nie ma co się im dziwić. Ileż można słuchać o traumie. Żyć trzeba. Niech choć one żyć potrafią.
Tylko że "wojna nie umiera nigdy. Tylko zmienia mundury. Ma sesje wyjazdowe do innych krajów".
Już sam tytuł jest prowokujący. Bo albo mała, albo zagłada, prawda? A dalej jest coraz lepiej, literacko. I coraz gorzej, ludzko. Coraz bardziej nieludzko. Cudem ocalała mała dziewczynka z Soch. Nagle duża, bo bez rodziców, za to z dwojgiem młodszego rodzeństwa.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzeskok do późniejszych czasów. Jej córka ma podobne sny, podobne lęki. Próbuje nauczyć się niemieckiego, ale...
Reportaż Anny Janko pt. „Mała zagłada” przeczytałam krótko przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Była połowa lutego 2022. Jeszcze nie zdążyłam przetrawić jej literackiego ciężaru, jeszcze nie byłam gotowa usiąść do zebrania własnych przemyśleń, gdy doszedł cień kolejnej wojny w Europie. Tak samo prawdziwej, rządzącej się tym samym okrucieństwem, tak samo siejącej strach i nienawiść jak poprzednia. Do tej pory myślałam, że określenia „przed wojną” lub „w czasie wojny” są zarezerwowane tylko dla moich dziadków. Niewyobrażalne, lecz teraz i ja dzielę świat na ten przed- i powojenny (choć przecież wojna jeszcze się nie skończyła).
Anna Janko w „Małej zagładzie” zebrała fakty i wspomnienia głównie swojej matki, Teresy Ferenc, z masakry, która miała miejsce we wsi Sochy na Zamojszczyźnie 1 czerwca 1943 r. Tego dnia rano do miejscowości wpadli Niemcy, strzelali do mieszkańców, podpalili domy. Zabili blisko 200 osób, w tym kobiety i dzieci. Jedną z dziewczynek, która przeżyła te tragiczne chwile, była matka autorki, wówczas 9-latka. Ani nie zapomniała, ani nie oswoiła się z tym, co widziała i słyszała. Traumatyczne emocje zostały z nią na zawsze i naznaczyły także rodzinę, zwłaszcza córkę, Annę Janko, autorkę „Małej zagłady”.
Długo nie mogłam zebrać się do napisania recenzji z tego reportażu. Takich książek nie zapominam, pozostają we mnie jak zakodowany szyfr. Tym razem siła oddziaływania została dodatkowo wzmocniona wydarzeniami w Ukrainie. Musiało upłynąć nieco czasu, zanim znowu byłam w stanie myśleć na tyle składnie, by móc na nowo pisać i dzielić się tym, co dla mnie ważne w tej lekturze.
To, co na pierwszy rzut oka, uderza w „Małej zagładzie” to język i punkt widzenia na fakty, oceną których Janko niemal prowokuje, jakby chciała wyrwać skostniałego odbiorcę z dotychczasowego sposobu patrzenia i otworzyć przed nim odmienną optykę. I tak na przykład raz bezdusznie wwierca się w umysł odbiorcy niebezpiecznym sformułowaniem „dzieci niewiadomego przeznaczenia”*). Innym razem rozmowa, z której dowiadujemy się, że przecież nie było wtedy najgorzej, bo „ (…) tylko zabijanie i podpalanie. Żadnego znęcania, pastwienia się, maltretowania, nikt nawet kobiet nie gwałcił. Szli i tylko zabijali (…)”**),pozostawia nas kipiących z oburzenia na taki rodzaj relacji, a jednocześnie niemal natychmiast po fali sprzeciwu przebija się zdziwienie, czy to w ogóle możliwe, aby być aż tak zimnym cynikiem? Próby zmiany perspektywy, próby podważenia osądu w zakresie tego, co wiadomo o eksterminacji mieszkańców Soch, powracają na karty „Małej zagłady” niejednokrotnie. Możemy stawiać pytania, w jakim celu autorka umniejsza, w jakim celu deprecjonuje to, co się wydarzyło? Po co w ogóle zamienia role katów i ofiar? Jaki to ma sens? Wydaje się, że odpowiedzi należy szukać w sposobie na rozprawienie się z przeżyciami, w metodzie na zweryfikowanie zakodowanych wspomnień. Bo czy jeśli odrze się fakty z emocji, to czy nadal będą miały tę samą siłę oddziaływania, czy wciąż będą miały to samo znaczenie? Współcześnie przecież nie trzeba nawet manipulować faktami, a wystarczy jedynie „pomajsterkować” przy emocjach, by uzyskać odmienny efekt ocenny. Wiadomo, że nic tak doskonale jak język nie nadaje się do takich „machinacji”. Porozstawiane pułapki pozostają jednak puste, gdyż wprawny czytelnik bezbłędnie rozumie sens zabiegu.
Drugim elementem, który równolegle ze stylistyką staje się wyznacznikiem atrybutów „Małej zagłady”, jest splecenie wspomnień matki – wówczas dziecka i biernej uczestniczki wydarzeń – z przeżyciami córki, która o wojnie „tylko” słyszała. W rezultacie niejako bezwiednie obie stają się powiernicami tych samych wojennych niedopowiedzeń, obie stają się obserwatorkami własnych niespokojnych reakcji, obie stają się wreszcie zakładniczkami powojennego strachu, z którym każdej na swój sposób przyjdzie się mierzyć. Swoją drogą to zadziwiające, jak pamięć jednego pokolenia potrafi kształtować przeżycia następnego. Czyżby istniała „pamięć genetyczna”? W „Małej zagładzie” obie, i matka, i córka, są do tego stopnia przesiąknięte wspomnieniem z Soch, że czasami nie wiadomo dokładnie, przeżycia której z nich w danej chwili przeważają. Co ciekawe, ich pamięć dotyczy nie tylko samych faktów, lecz rozlewa się również na emocje i wrażenia, które nawet wiele lat po wojnie dają o sobie znać, niekoniecznie w formie bezpośrednich reminiscencji z tragedii. Proste powiązania przyczynowo-skutkowe czasami są bowiem niewystarczające, by choćby wytłumaczyć nieoczekiwaną pustkę będąc wśród bliskich czy wyjaśnić nagłą niechęć do siebie samej. Bo obłęd rodzący się z poczucia strachu ma wiele odmian, trudno go wykorzenić, jest długowieczny i wydaje się też dziedziczny. Nie wiadomo, co przychodzi trudniej, co bardziej nieznośne i wyniszczające: pamięć czy zapomnienie?
Warto też podkreślić, że w „Małej zagładzie” masakra nie jest bezimienna. Zarówno ofiary, jak i sprawcy są wyraźnie nazwani. Mają imiona, twarze, indywidualne cechy, domy, plany na życie. Janko zadbała, by zwłaszcza ofiary, zostały zapamiętane jako konkretne osoby: matki, ojcowie, siostry, synowie. To nadaje zbrodni zupełnie inny wymiar. Pomordowani przestają być obcy i odlegli, oddzieleni stosami akt z archiwów, przez które pisarka latami się przedzierała, natomiast stają się prawdziwymi rodzinami, sąsiadami, którzy jeszcze przed chwilą prowadzili gospodarstwa, zajmowali się swoimi sprawami, zaczynali kolejny słoneczny dzień lata na wsi.
Anna Janko stworzyła „Małą zagładę”, by się rozprawić z przeszłością – pośrednio swoją, bezpośrednio swojej matki. Zestawiając kontrastowo poetyckie szczegóły z odartą z wszelkich uczuć bezwzględnie przeprowadzoną rzezią mieszkańców Soch, autorka głośno przestrzega, że wojna nie kończy się nigdy. Nigdy też nie gaśnie kanonada wspomnień. Co najwyżej walki przenoszą się na inne pola bitewne. Patrząc na bieżące wydarzenia, wojna zbiera teraz swój krwawy plon w Ukrainie.
*) Anna Janko „Mała zagłada”
**) Anna Janko „Mała zagłada”
Reportaż Anny Janko pt. „Mała zagłada” przeczytałam krótko przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Była połowa lutego 2022. Jeszcze nie zdążyłam przetrawić jej literackiego ciężaru, jeszcze nie byłam gotowa usiąść do zebrania własnych przemyśleń, gdy doszedł cień kolejnej wojny w Europie. Tak samo prawdziwej, rządzącej się tym samym okrucieństwem, tak samo siejącej strach i...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to