Niezwykłe angażujący, wartki i ważny reportaż. Autor sprawnie balansuje między perspektywą jednostki i losami zbiorowości, jego pisanie organizowane jNiezwykłe angażujący, wartki i ważny reportaż. Autor sprawnie balansuje między perspektywą jednostki i losami zbiorowości, jego pisanie organizowane jest przez nieustanny ruch, parcie, odwagę i nieustępliwość ludzi, których opisuje. Nie brakuje kontekstów i problematyki przedstawianego kryzysu, nie brakuje słusznego oskarżenia Europy ani autentycznych, niedramatyzowanych na siłę emocji. Jedynym mankamentem jest język, który nie nadąża za świetnie poprowadzoną narracją, oraz niefortunne, pełne błędów, kwadratowe tłumaczenie i masa literówek. Ale wobec bardzo udanej całości to tylko drobnostki....more
Studium niezwykle skomplikowanej tożsamości. Reportaż Rokity jest niejednorodny, wieloaspektowy, sygnalizuje problemy i pędzi dalej, więc dowiedzieć sStudium niezwykle skomplikowanej tożsamości. Reportaż Rokity jest niejednorodny, wieloaspektowy, sygnalizuje problemy i pędzi dalej, więc dowiedzieć się można po trochu o wszystkim albo prawie wszystkim. Autor przeważnie umiejętnie zmienia wątki, stawia trafne pytania, odkrywa siebie na oczach czytelników i z powodzeniem wciąga w to nieoczywiste kreowanie siebie jako Ślązaka. Taka forma niejako uniemożliwia spójny odbiór, chociaż to nie tak, że się nie klei, po prostu często zmieniają się rejestry. To książka, która proponuje zniuansowaną narrację, bez uproszczeń, bez racji większości. Dobrze to było przeczytać....more
Plac odbudowy Warszawy był polem bitwy - między historią i współczesnością, między modernizmem i socrealizmem, między ogarniającymi całość projektami Plac odbudowy Warszawy był polem bitwy - między historią i współczesnością, między modernizmem i socrealizmem, między ogarniającymi całość projektami i jednostkowymi potrzebami chwili. Miasto, jako żywy, procesualny organizm, czasem poddawało się planom, czasem stawiało opór, a rozmaite narracje próbowały okiełznać je i zawłaszczyć dla odpowiednich grup politycznych czy społecznych. Grzegorz Piątek pisze o tym wszystkim lekko i zajmująco, upatruje w Warszawie tego czasu synekdochy powojennej Polski, w której nic nie było tak proste i efektowne, jak chcieliby tego radykalni publicyści. Autor wykonał ogrom pracy rekonstrukcyjnej i badawczej, zniuansował opowieść o odbudowie i doskonale ją sproblematyzował. Jest w jego pisaniu wiele pasji, rzetelności, przenikliwości i humoru. Pozostaje tylko wybrać się na długi spacer po stolicy i pooddychać jej historią....more
Bardzo trudno oddzielić tu treść od reporterskiego warsztatu. Ale spróbuję. Tochman ma zmysł kompozycji i detalu, efektownie, czasem patetycznie, buduBardzo trudno oddzielić tu treść od reporterskiego warsztatu. Ale spróbuję. Tochman ma zmysł kompozycji i detalu, efektownie, czasem patetycznie, buduje zdania, słucha i stara się rozumieć bez zawłaszczania doświadczenia, ciekawie przegląda w sobie losy swoich bohaterów. Silnie działa na wyobraźnię - więcej jest jednostkowych zdarzeń przyobleczonych w emocje niż faktografii, z lektury zostają obrazy. Już drugi raz czegoś mi u Tochmana brakuje, nie wiem, może jakiegoś przełamania, wyrwy w doskonale ułożonej narracji. Ale jest to świetna robota....more
To moje pierwsze spotkanie z Kapuścińskim... No i jak zachwyca, skoro nie zachwyca? Narracja Kapuścińskiego jest wielka, domknięta, dyktowana przekonaTo moje pierwsze spotkanie z Kapuścińskim... No i jak zachwyca, skoro nie zachwyca? Narracja Kapuścińskiego jest wielka, domknięta, dyktowana przekonaniem, że można poznać Całą Prawdę, wystarczy tylko spojrzeć. No i trochę protekcjonalna. Zabrakło mi detalu, obrazów, wsłuchania się w głosy tych, którzy doświadczali, miejsca na niedopowiedzenie. Nie jestem wprawną czytelniczką reportaży, ale może zdążyłam już znaleźć upodobanie w innym pisaniu. To wydaje mi się anachroniczne i mocno patriarchalne....more
Chanel Miller pisze, żeby ocalić siebie - dekonstruując rolę ofiary, konstruuje siebie jako tę, która przetrwała. Nie unieważnia swoich trudnych doświChanel Miller pisze, żeby ocalić siebie - dekonstruując rolę ofiary, konstruuje siebie jako tę, która przetrwała. Nie unieważnia swoich trudnych doświadczeń i ich wpływu na jej życie, ale nie pozwala przy tym przekreślić całej reszty siebie - detali, codziennostek, które stwarzają ją jako pełnowymiarową osobę, której głosu warto wysłuchać. To pisanie szalenie performatywne - autorka staje się na naszych oczach, przyszpila akt pisania, walczy słowami i czyni je orężem najpiękniejszym i najskuteczniejszym. Niesamowite, jak udało jej się objąć wszystko to, co nie zmieściłoby się we wzmiankach prasowych o ofierze - fizjologię stresu, litry potu i łez, godziny spędzone na dojazdach, stracone zajęcia, nieustannie zmieniające się plany, emocje, które bez reszty wypełniają egzystencję. Praca ocalonej, czy ta emocjonalna, czy okołosądowa to po prostu darmowa praca na pełen etat, nie można o tym zapominać. Chanel Miller przygląda się machinie prawnej służącej chronieniu przestępców, przywilejom - zarówno sprawcy Brocka Turnera, jak i swoim. Wszystko tematyzuje i trafnie nazywa. Z powodzeniem upolitycznia swoją prywatność. Udaje jej się dowieść, że człowiek nie musi być koherentny - może jednocześnie być silny i spędzać kilka godzin dziennie, płacząc w łazience, ale też może być sympatycznym sąsiadem i zgwałcić nieprzytomną dziewczynę przy śmietniku. Jest w końcu pisanie Chanel Miller głęboko terapeutyczne i wspólnototwórcze. W swojej sprawnie skonstruowanej i poprowadzonej opowieści autorka rodzi się na nowo, ucząc się prosić o pomoc, doceniać każdy drobiazg, czerpać siłę z bólu. Pisze, żeby żadna z nas nie była sama, żebyśmy się wspierały, żebyśmy nigdy nie byli obojętni na zło, żebyśmy umieli słuchać i uważać, żebyśmy były razem. I to jest największa siła tej książki.
PS. "Nazywam się" jest tak emocjonującą książką, że domaga się wyłączności. Dostarcza ogromnej czytelniczej satysfakcji, co poraża przy ogromie zapisanego w niej cierpienia. Czytanie Miller porównałabym do maratonu z wciągającym serialem. Nie da się całkiem odejść od tej historii, dopóki się nie skończy....more
4.75 Ależ to jest doskonale skrojony reportaż! Barbara Demick z historii sześciorga uchodźców komponuje opowieść dramaturgicznie zajmującą, spójną i wia4.75 Ależ to jest doskonale skrojony reportaż! Barbara Demick z historii sześciorga uchodźców komponuje opowieść dramaturgicznie zajmującą, spójną i wiarygodną. To moja pierwsza "wyprawa" do Korei Północnej, uważam ją za bardzo owocną. Dzieje tego kraju można łatwo sprowadzić do ciekawostek z filmiku na yt, ale autorka nie uległa tej pokusie. Pisze uczciwie, bez szantażowania, protekcjonalności i krzykliwej efektowności. Jako niedoświadczona czytelniczka reportaży mam tak, że nie wiem co działa, a co nie działa dopóki nie przeczytam danej pozycji. Ta absolutnie zadziałała....more