Rynek kredytowy jest daleko od rekordów sprzedaży, słyszymy o digitalizacji procesów, a jednocześnie na decyzję w wielu instytucjach czeka się tygodniami. Dokąd udać się, jeśli zależy nam przede wszystkim na czasie? Wyjaśnia ekspert Expander Advisors.
Ostatnie doniesienia z Biura Informacji Kredytowej wskazują na lekki wzrost zainteresowania kredytami hipotecznymi. W czerwcu wnioski złożyło 27,4 tys. potencjalnych kredytobiorców. To sporo więcej niż rok wcześniej, gdy rynek szorował po dnie tuż przed wdrożeniem „Bezpiecznego kredytu 2 proc.”, ale tylko o 1,7 proc. więcej niż w umiarkowanie ruchliwym maju 2024 r.
Jednocześnie nadal dostajemy sygnały od czytelników o bardzo długich czasach wydawania decyzji kredytowych w kilku bankach. Potwierdzają je również pośrednicy kredytowi, którzy dostrzegają, że na ostateczne potwierdzenie klienci muszą nierzadko czekać kilka tygodni. W niektórych bankach jednak, w tym samym czasie, proces przetwarzania wniosku zajmuje dni, a nawet godziny.
Kolejki to nie tylko kwestia atrakcyjności oferty
– Czas oczekiwania na wydanie decyzji kredytowej w dużej mierze zależy od tego jak zaprojektowany został proces w banku, jak mocno jest zautomatyzowany oraz czy do jego obsługi przewidziano odpowiednią liczbę osób. Kolejnym czynnikiem jest liczba składanych przez klientów wniosków. Gdy jakiś bank wprowadza atrakcyjną ofertę, to zwykle liczba wniosków szybko rośnie i czas oczekiwania się wydłuża – wskazuje Jarosław Sadowski, Główny Analityk Expander Advisors Sp. z o.o.
– W okresie wakacyjnym taka duża liczba wniosków w połączeniu z urlopami bankowych analityków sprawia, że trzeba uzbroić się w cierpliwość. W takich momentach szczególnie warto składać wnioski przynajmniej do dwóch banków. Jeśli preferowany przez nas bank nie zdąży wydać decyzji lub będzie ona odmowna, to od razu można skorzystać z oferty drugiego banku. Tym drugim powinien być bank, w którym decyzje są wydawane szybko – podpowiada specjalista Expander Advisors.
Wakacyjne przestoje to już tradycja
Przewlekające się procesy to problem, który regularnie powraca na rynek hipotek. W szczytowym momencie kredytowej hossy w 2021 r. pisaliśmy, że w niektórych bankach na decyzję trzeba było czekać nawet 70 dni roboczych. Również wówczas nałożyły się na siebie dwa czynniki – wzrost popytu i sezon wakacyjne.
Przypomnijmy, że ustawa o kredycie hipotecznym jasno określa czas wydania decyzji kredytowej. „Kredytodawca, pośrednik kredytu hipotecznego oraz agent są obowiązani przekazać konsumentowi decyzję w sprawie udzielenia kredytu hipotecznego (decyzja kredytowa), na trwałym nośniku, w dwudziestym pierwszym dniu od dnia otrzymania wniosku, o którym mowa w ust. 1, w celu umożliwienia porównania warunków umów o kredyt hipoteczny oferowanych przez innych kredytodawców, chyba że konsument wyrazi zgodę na wcześniejsze przekazanie decyzji kredytowej” (Art. 14. ust. 2 ustawy).
Zgodnie z interpretacją nadzoru bieg terminu rozpoczyna się jednak wraz „ze złożeniem kredytodawcy wszystkich dokumentów i informacji niezbędnych do oceny zdolności kredytowej”. Taka interpretacja daje bankom otwarte pole do wydłużania procesu, chociażby poprzez żądanie kolejnych dokumentów, rozdzielanie wnioskowania na kilka etapów i podobne formy „gry na czas”.
Warto mieć backup, zwłaszcza na rynku wtórnym
Czas może mieć kluczowe znaczenie przede wszystkim przy transakcjach na rynku wtórnym. Nierzadko w umowie przedwstępnej wskazuje się czas na zawarcie umowy przyrzeczonej, a do sprzedawcy trafia zadatek. Przeciągające się poszukiwania finansowania mogą sprawić, że kupujący straci zadatek i nie kupi upatrzonej nieruchomości.
Ekspert wskazuje, że na rynku są instytucje, które bardzo szybko radzą sobie z rozpatrywaniem wniosków.
– Obecnie takimi bankami są BPS, Millennium i VeloBank. To jednak nieustannie się zmienia, w zależności od liczby spływających wniosków i terminów urlopów. Dlatego starając się o kredyt hipoteczny w wakacje, szczególnie warto korzystać z pomocy eksperta finansowego, który ma wiedzę o tym, w których bankach w danym momencie są krótkie czasy oczekiwania na decyzję – podkreśla Sadowski.
