Premier Chin z wizyt� we Francji

Gospodarka zdominuje rozpocz�t� w niedziel� wizyt� premiera Wen Jiabao we Francji. Polityka b�dzie na marginesie. Zw�aszcza �e chi�ski premier zapewnia, i� jego kraj si� demokratyzuje

Trzydniowy pobyt we Francji Wen zaczął od wizyty w fabryce Airbusa w Tuluzie, w której rusza produkcja pierwszych egzemplarzy największego samolotu pasażerskiego świata A380. Chińskie linie lotnicze bardziej zainteresowane są kupnem innych modeli Airbusa - mniejszych, średniodystansowych A320. Jeszcze podczas pobytu we Francji premier Wen ma zapowiedzieć podpisanie megakontraktu na kupno 120 takich maszyn.

Ogłaszanie zamówień przy okazji ważnych dyplomatycznych wydarzeń stało się już chińską tradycją - w listopadzie, gdy w Pekinie gościł prezydent USA George Bush, chiński rząd ogłosił plany kupna 70 boeingów 737. To, że teraz chińskie władze chcą kupić prawie dwa razy więcej airbusów, może być sygnałem, że w Pekinie doceniono politykę Francji wobec chińskich władz. Politykę, którą można streścić tak: jak najmniej krytyki, jak najwięcej konkretów i rozmów o gospodarce.

Takie podejście w Chinach się podoba. To, co chiński rząd ma do powiedzenia w sprawach politycznych, premier Wen streścił w wywiadzie dla dziennika "Le Figaro" zapowiadającym jego wizytę. Wen powiedział dokładnie to, co zachodnioeuropejscy politycy chcieliby usłyszeć, by móc z czystym sumieniem skoncentrować się na pieniądzach. - Prowadząc reformę gospodarki, zmieniamy system polityczny. Bez zmian politycznych reformy gospodarcze nie zostaną dokończone. Bez demokracji nie ma mowy o socjalizmie - solennie zapewniał Wen, dodając od razu: - Ale Chiny będą budować demokrację w swoim tempie, etapami, biorąc pod uwagę nasze szczególne uwarunkowania.

Na lukratywne kontrakty liczy więc nie tylko Airbus, ale także inne francuskie koncerny. W poniedziałek, po rozmowach z prezydentem Jacques'em Chirakiem i premierem Dominique de Villepinem, Wen spotka się w Paryżu z przedstawicielami największej francuskiej organizacji przedsiębiorców MEDEF. Francuscy biznesmeni z pewnością chcą bardziej zaistnieć w Państwie Środka. Francja jest dziś dopiero 15. eksporterem do Chin. Wyprzedzają ją m.in. Rosja i Niemcy. Kilka tygodni temu Siemens dosłownie sprzed nosa sprzątnął francuskiemu Alstomowi wart 670 mln euro kontrakt na dostawę superszybkich pociągów.

Paryż chce to zmienić. Chiński premier ma podpisać z de Villepinem wiele umów gospodarczych, w tym być może umowę o budowie elektrowni atomowych. Francuski koncern Areva walczy właśnie w Chinach z amerykańskim Westinghousem i rosyjskim Atomstrojexportem o kontrakt na budowę co najmniej jednej takiej elektrowni.

W kolejnym dniu wizyty premier Wen poleci na południe kraju do Cadarache pod Marsylią, gdzie rozpoczynają się prace przygotowawcze do budowy eksperymentalnego reaktora termojądrowego ITER. Chiny są partnerem w tym kolosalnym, międzynarodowym przedsięwzięciu. To m.in. chiński głos zadecydował, że ITER powstanie we Francji, a nie w Japonii, mimo że ten kraj forsowali Amerykanie.

Wen pożegna się z Francją dopiero w środę. Podczas swej europejskiej podróży odwiedzi jeszcze Słowację, Czechy i Portugalię.