„Mniej znaczy lepiej” początkowo mnie zaczarowało, miałam poczucie, że Jason Hickel zachwiał podstawami mojego rozumienia świata. Ekonomiczny dogmat d„Mniej znaczy lepiej” początkowo mnie zaczarowało, miałam poczucie, że Jason Hickel zachwiał podstawami mojego rozumienia świata. Ekonomiczny dogmat dotyczący wzrostu, jako podstawy rozwoju światowej ekonomii, został mi wpojony już na studiach, a następnie przez zawodową praktykę był nieustająco utrwalany. Potem jednak zachwyt ustąpił, bo choć Hickel redukcjonizm potępia, to sam go z upodobaniem stosuje. Od pewnego momentu miałam nieustająco poczucie bycia manipulowaną przez dobieranie argumentów pod tezę, a czasem nawet fałszowania przez autora rzeczywistości, choć nie było to zupełnie potrzebne. Niewygodne fakty dotyczące natury człowieka, wydarzenia wskazujące, że problem wyzysku istniał zawsze, a nasilił się wraz z rosnącym wyrafinowaniem narzędzi umożliwiających czerpanie zysku z kapitału, nie podważają przecież potrzeby odejścia od wzrostu mierzonego dziś obowiązującymi wskaźnikami. Co najwyżej przeczą ontologii współbycia, jako naturalnej dla człowieka. Szkoda, że Hickel unika wyzwań i nie próbuje się mierzyć z problemami, przed którymi stanie świat decydując się na ścieżkę, którą autor wskazuje. Animizm i duchowość końcowej części „Mniej znaczy lepiej” jeszcze mocniej sprawiły, że początkowy zachwyt gdzieś odpłynął. Mimo wszystko gorąco polecam, bo dawno nie pamiętam, tak pobudzającej do myślenia pozycji. Ja sama również do niej wrócę, by przeczytać już bez tych towarzyszących mi gorących emocji....more
Sięgając po „Historie naszej świadomości” nie spodziewałam się, że dostanę opowieść o kształtowaniu się życia na ziemi. Nie tego szukałam. Ale Joseph Sięgając po „Historie naszej świadomości” nie spodziewałam się, że dostanę opowieść o kształtowaniu się życia na ziemi. Nie tego szukałam. Ale Joseph LeDoux wiedział lepiej niż ja, czego potrzebuję, by zrozumieć fenomen świadomości i zaakceptować tezę, że związek stanów umysłowych z zachowaniem jest złudzeniem. Autor pokazuje, że wszystkie organizmy niezależnie od poziomu złożoności (nawet te bez układu nerwowego), wykazują podobne zachowania przetrwaniowe, że są to mechanizmy gwarantujące dostosowanie i warunkujące istnienie. I dlatego sensowne wydaje się założenie, że tego typu zachowania kontrolowane są przez systemy nieświadome również u ludzi. Autor przedstawia wspólny rodowód wszystkich organizmów (LUCA) oraz wspólny „bauplan” budowy mózgu przekonując (mnie skutecznie), że wyjątkowość naszej świadomości polega wyłącznie na jej odmienności od narzędzi adaptacyjnych dostępnych innym gatunkom. Po lekturze nabrałam przekonania, że antropomorfizm, do którego mamy skłonność analizując zachowania zwierząt wcale nie jest dowodem humanizmu. Nie była to łatwa lektura, być może nie da się opisać tego tematu bardziej przystępnie. Wymagała świeżej, niezmęczonej głowy, a nieraz zaakceptowania, że brak mi podstaw, które pozwoliłyby tę wiedzę przyswoić, a już na pewno zapamiętać....more
Dawno żadna książka nie wymęczyła mnie tak jak „Prześniona rewolucja” Andrzeja Ledera. A jeszcze dłuższy czas minął od czasu bym po tak wymagającej lekDawno żadna książka nie wymęczyła mnie tak jak „Prześniona rewolucja” Andrzeja Ledera. A jeszcze dłuższy czas minął od czasu bym po tak wymagającej lekturze, nie miała poczucia, że było warto. Czekała na półce i czekała. Ciągłe odwołania do niej w mojej „bańce” sprawiały, że była stojącym na półce wyrzutem sumienia. Zupełnie niesłusznie jak się okazało, bo w zasadzie całe jej, bardzo mądre przesłanie, poznałam jeszcze przed lekturą. Da się je, bowiem, jak się okazało, streścić w czterech- pięciu zdaniach, przytaczanych w dyskusjach, które toczyłam i artykułach, które czytałam. Ale nie z tym wiąże się mój największy problem z „Prześnioną rewolucją”. Wrócił dawno zapomniany koszmar – język. Sposób wyrażania się, który pasuje tyko do akademickiej katedry, a i to tylko wtedy, gdy mówcy brakuje kompetencji. Dziwię się, że nikt nie krytykuje języka profesora Ledera, czy to faktycznie tylko mój odosobniony problem?
W „Kto się boi Karola Darwina? Feminizm wobec teorii ewolucji” Griet Vandermassen analizuje ewolucyjne przyczyny zachowań rozpowszechnionych wśród nacW „Kto się boi Karola Darwina? Feminizm wobec teorii ewolucji” Griet Vandermassen analizuje ewolucyjne przyczyny zachowań rozpowszechnionych wśród naczelnych, stojące za rozwojem patriarchatu u ludzi. Nie ignoruje istotności kwestii kulturowych, udowadnia jednak, że powszechność wzorców kulturowych umożliwiających i sankcjonujących sprawowanie kontroli nad seksualnością kobiet, może być w prosty sposób wyjaśniona ewolucyjnie. Uniwersalne wzorce kobiecości i męskości występują na całym świecie, ale to wcale nie oznacza, że powinniśmy je hołubić. Determinizm wynikający z ewolucji odnosi się przecież wyłącznie do przyczyn i nie usprawiedliwia skutków. Naturalne nie zawsze oznacza dobre i odwrotnie. Idea „dobrego dzikusa” już dawno poszła do lamusa. Dużo w tej książce przystępnie podanej wiedzy, a ponieważ sięgnęłam po nią przed lekturą „Tabula rasy” Pinkera, wielokrotnie szeroko otwierałam oczy dowiadując się nowych rzeczy. Niestety, „Kto się boi Karola Darwina” ma tez poważną wadę, która znacząco zmniejsza przyjemność z lektury. Autorka nie poprzestaje na przedstawianiu wyników badań i naukowych hipotez, jest na ciągłej wojnie z tzw. „nie-darwinistowskimi” feministkami zarzucając im nienaukowość i biofobię. Odnosiłam wrażenie straszliwej stronniczości, gdy broniła wypowiedzi niektórych naukowców traktując ich androcentryczne wypowiedzi, jako językowe lapsusy, jednocześnie selektywnie przedstawiając pewne wypowiedzi, by udowodnić ignorancję feministek zajmujących się kulturową konstrukcją ról płciowych. A ja zmęczyłam się na tej nie swojej wojnie....more
„Tabula rasa. Spory o naturę ludzką” Stephena Pinkera to ponad 600 stron poświęconych sporowi pomiędzy psychologią ewolucyjną, a behawioryzmem. Pinker„Tabula rasa. Spory o naturę ludzką” Stephena Pinkera to ponad 600 stron poświęconych sporowi pomiędzy psychologią ewolucyjną, a behawioryzmem. Pinker przedstawia argumenty potwierdzające plastyczność mózgu, by następnie jeden po drugim je obalić. Licznymi i popartymi teoretycznie przykładami z badań naukowych udowadnia istnienie natury ludzkiej oraz niepoprawność teorii „czystej tablicy” i „dobrego dzikusa”. Momentami czułam przesyt kolejnymi argumentami potwierdzającymi to samo, ale z innej perspektywy, bo przecież byłam przekonana, jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że to dzięki tym powtórzeniom cały temat układa mi się w głowie. I choć wnioski z tej lektury dalekie są od optymizmu, to zgadzam się z autorem, że to nie wiara w człowieka, a świadomość jego beznadziejnej konstrukcji gwarantującej naszym genom przetrwanie, jest szansą na ułożenie relacji w tym świecie. Niesamowicie interesujący temat, a dzięki temu jak zrozumiale i pięknie Stephen Pinker pisze oraz jak wszechstronnie go prezentuje, „Tabula rasa” wciągnie i poruszy również osoby niekoniecznie zainteresowane literaturą popularno-naukową....more
W „Nowym oświeceniu” Steven Pinker przekonuje czytelników, że żyjemy w świecie lepszym niż jakiekolwiek pokolenie przed nami. Argumentuje, że ideały oW „Nowym oświeceniu” Steven Pinker przekonuje czytelników, że żyjemy w świecie lepszym niż jakiekolwiek pokolenie przed nami. Argumentuje, że ideały oświeceniowe przyświecające instytucjom zapewniającym postęp takim jak rządy, szkoły, sądy czy organizacje międzynarodowe, były drogowskazem, dzięki któremu praktycznie w każdym miejscu na naszym globie, żyje się dziś lepiej niż 300 lat temu. Skrupulatnie i metodologicznie, rozdział po rozdziale, obala różnego typu mity czy złudzenia, które powodują, że mamy poczucie, że świat się kończy i nigdy nie było tak źle, jak jest teraz. I w większości (najwięcej zastrzeżeń mam do rozdziału dotyczącego nierówności), udaje mu się to doskonale. Ale tak jak po lekturze „Factfullness” miałam poczucie, że Rosling pomógł mi patrzeć na wiele tematów szerzej i wskazał przyczyny, które zniekształcają mój punkt widzenia, tak z „Nowym Oświeceniem” i Stevenem Pinkerem mam poważny problem. Bo choć bardzo bliski jest mi jego punkt widzenia, to nieznośny wprost wydawał mi się jego optymizm i skłonność do obśmiewania adwersarzy, a czasem wykoślawiania lub pomniejszania ich argumentów. Jakby przyznanie, że nie wszystko poszło nam idealnie i że świat mógłby wyglądać lepiej, było zakwestionowaniem idei prymatu rozumu....more
„Factfulness” zgodnie z zapowiedzią z okładki udowodniła mi, że mój ogląd świata daleki jest od realistycznego. Podobnie jak większość ludzi na świeci„Factfulness” zgodnie z zapowiedzią z okładki udowodniła mi, że mój ogląd świata daleki jest od realistycznego. Podobnie jak większość ludzi na świecie (niezależnie od poziomu wykształcenia czy wykonywanego zawodu) mimo dostępu do ogromnej ilości informacji nie mam pojęcia jak wygląda nasz świat. Po lekturze mogę powiedzieć, że choć wciąż uważam, że jest źle, to sytuacja większości ludzi na świecie poprawia się w większości sfer życia codziennego! I naprawdę mnie to uspokoiło, czy może napełniło nadzieją, że jeśli będziemy dbać o tę rzeczywistość, to może jednak nie wyginiemy, że ta walka nie jest wbrew temu, co dotąd sądziłam, skazana na przegraną. Ale oprócz prostej i potrzebnej poprawy nastroju, Rosling w sposób logiczny i uporządkowany w dziecięciu rozdziałach wyjaśnia instynkty, które samodzielnie lub w połączeniu z innymi, wywołują pesymizm oraz proponuje narzędzia obrony, by przejść z myślenia opartego na przekonaniach do myślenia opartego na faktach. Wszystko to napisane lekko, adresowane do każdego, poparte wieloma bardzo ciekawymi danymi umiejętnie zaprezentowanymi w formie graficznej (np. wywracające moje przekonania dane dotyczące emisji CO2 na świecie) oraz szeregiem anegdot, które pomagają w ilustrowaniu prezentowanych tez. Fakctfulness nie jest jednak książką idealną, ego autora i niska wiara w zdolności poznawcze czytelników, choć w obu przypadkach uzasadnione, momentami drażnią. Choć z drugiej strony może dzięki wielokrotnemu powtarzaniu pewnych informacji zostaną mi one w głowie na dłużej?...more
Dobrze się czyta Harariego. Lekkie pióro, poczucie humoru, logika przy budowaniu wypowiedzi i łączeniu faktów sprawiają, że „Homo Deus” to nie tylko mDobrze się czyta Harariego. Lekkie pióro, poczucie humoru, logika przy budowaniu wypowiedzi i łączeniu faktów sprawiają, że „Homo Deus” to nie tylko mądra, ale przede wszystkim przyjemna lektura. Sporo tu powtórzeń z „Sapiensa”, ale jak mówić o przyszłości nie zrozumiawszy wcześniej przeszłości? Dla mnie o dziwo, to nie wątki futurologiczne były najbardziej interesujące, a rozważania o tym, czy i jeśli coś to co, poza poziomem inteligencji, różni nas od zwierząt. A jako konkluzja z powyższego, pytanie jak powinniśmy myśleć o swoich relacjach z AI, w kontekście tego jak traktujemy mniej inteligentne (wg naszych skal) ziemskie gatunki. Dobra to książka i myślę, że może zainteresować każdego, a jest niezłym kompendium wiedzy o tym jaką drogę nasz gatunek przez ponad 200 tys. lat swojego istnienia pokonał, jak tego dokonał oraz o tym, jakie możliwe scenariusze mamy przed sobą....more
Doskonale i logicznie skonstruowana oraz lekko napisana opowieść o tym, jak to się stało, że znajdujący w środku drabiny pokarmowej gatunek jakim jestDoskonale i logicznie skonstruowana oraz lekko napisana opowieść o tym, jak to się stało, że znajdujący w środku drabiny pokarmowej gatunek jakim jest człowiek, który sam siebie nazwał „rozumnym”, wskoczył na jej szczyt i podporządkował sobie planetę. Czytając, nie sposób nie docenić erudycji autora, który łączy i zgrabnie podaje czytelnikowi tematy z zakresu historii, antropologii, filozofii, religii czy ekonomii. Świetna, lekka lektura, która zostawiła mnie mądrzejszą i przeformułowała niektóre pytania o przeszłość i przyszłość, a do tego dodała szereg nowych. Gorąco polecam!...more