REKLAMA
GRA GIEŁDOWA

Cały czas głośno o PKP Cargo. Prezes zarobił na spółce, ale nie na akcjach

Michał Kubicki2024-06-20 11:10, akt.2024-06-20 11:59redaktor Bankier.pl
publikacja
2024-06-20 11:10
aktualizacja
2024-06-20 11:59

Za sprawą publikacji Onetu znów jest głośno o spółce PKP Cargo, a właściwie o tym czy jej prezes mógł dopuścić się wykorzystania informacji poufnych w dokonywanych przez siebie transakcjach zakupów akcji kolejowej spółki. Głośny tytuł portalu mówi, że zarobił w niejasnych okolicznościach. Czy aby na pewno?

Cały czas głośno o PKP Cargo. Prezes zarobił na spółce, ale nie na akcjach
Cały czas głośno o PKP Cargo. Prezes zarobił na spółce, ale nie na akcjach
fot. Bartosz Ksiezak / / FORUM

Jak się okazuje, spółka PKP Cargo kolejny raz szeroko zagościła w mediach, po tym jak w maju posłowie KO zwołali w Sejmie konferencję nt. fatalnej kondycji finansowej kolejowego przewoźnika, a także przeceny jej kursu giełdowego, oskarżając poprzedni zarząd i szerzej swoich przeciwników politycznych o doprowadzenie firmy na skraj bankructwa. Szerzej na ten temat w artykule „Sytuacja w PKP Cargo polityczną trampoliną?”.

Tym razem Onet w artykule „Komisja Nadzoru Finansowego sprawdza prezesa PKP Cargo. Zarobił na giełdzie w enigmatycznych okolicznościach” podnosi temat zakupów akcji spółki przez jej prezesa dr Marcina Wojewódkę, jakich kilkukrotnie dokonywał od powierzenia mu w kwietniu obowiązków. Oficjalnie to członek rady nadzorczej PKP Cargo oddelegowany do pełnienia obowiązków prezesa zarządu. W toku jest konkurs na prezesa. Termin składania ofert minął 5 czerwca.

Mniejsza o nomenklaturę, dr Wojewódka zdaje się dzielić i rządzić w spółce, nie czekając na rozstrzygnięcie konkursu, bo jak mówił w wywiadzie dla portalu Rynek Kolejowy, razem z pozostałymi członkami zarządu będą uzdrawiać PKP Cargo, bo „do tego zostali wynajęci” i w innym miejscu pytany o redukcję zatrudnienia i pozbycie się części majątku: „My się nie zastawiamy czy, my już to robimy, nie ma czasu”.

„Papierowe” zyski prezesa PKP Cargo

Działania podejmowane przez obecny zarząd spodobały się inwestorom, którzy zaczęli wierzyć, że restrukturyzacja kolejowego giganta jest możliwa. Na dodatek p.o. prezesa dr Marcin Wojewódka podobną wiarę wyraził nie tylko słowami, w tym czy innym wywiadzie, ale też pieniędzmi, kupując akcje PKP Cargo, o czym była mowa wyżej.

Jak podliczył wspomniany Onet, na podstawie komunikatów giełdowych, jakie pojawiały się w obiegu publicznym po nowych transakcjach, p.o. prezesa kupił 2 tys. akcji PKP Cargo w dniu 27 maja; 2148 akcji w dniu 7 czerwca, 3 tys. akcji w dniu 11 czerwca i kolejne 2 tys. akcji w poniedziałek, 17 czerwca. W sumie to ponad 9,1 tys. akcji, ale wiemy, że tych akcji Wojewódka ma więcej, bo w wywiadzie dla Rynku Kolejowego mówi: „Oprócz tego, że dzisiaj moją pensję płaci PKP Cargo, to jestem od lat (jego, przyp. red.) niewielkim akcjonariuszem”.

Onet podliczył „papierowy” zysk przy ewentualnej sprzedaży kupionego w ostatnich transakcjach pakietu akcji za 131 757 zł na nieco ponad 16,4 tys. zł. To jednak tylko kwota, o jaką zwiększyła się wartość pakietu Wojewódki, bo akcji nie sprzedał. O tym musiałby poinformować rynek. Zatem tytułowe „zarobił” jest nieprawdziwe. 

Na PKP Cargo owszem zarobił, ale z tytułu wypłacanej mu pensji. Przypomnijmy, że Dariusz Szeliga, czyli jego poprzednik na stanowisku prezesa PKP Cargo, miał wypłacane średnio ok. 66 tys. zł miesięcznie z tytułu pełnionej funkcji. To prawie 800 tys. zł rocznie.

Informacje na wagę złota?

Onet jednak drążył dalej i zastanawiał się, czy zakupy akcji przez p.o. prezesa Wojewódkę mogły być dokonane z wykorzystaniem informacji poufnych. Miały nimi być: informacja z 26 maja o wysłaniu części załogi na tzw. nieświadczenie pracy, komunikaty z 11 czerwca spółka  o jednostronnym wypowiedzeniu pracownikom Zakładowego Układu Zbiorowego prac i o podpisaniu listu intencyjnego na sprzedaż spółce PKP Polskie Linie Kolejowe spółki córki Cargotor. Wreszcie informacja z wtorku, 18 czerwca, że PolRegio zatrudni część odchodzących pracowników z PKP Cargo.

Tyle tylko, że dla inwestujących w PKP Cargo nie powinny być to informacje zupełnie nowe. O tym, że PKP Cargo zamierza wysłać 30 proc. załogi na nieświadczenie pracy, było wiadomo już 13 maja. Wypowiedzenie układu zbiorowego pracy, owszem nie było wcześniej komunikowane, ale wobec wypowiedzenia Paktu Gwarancji Pracowniczych z 17 maja, anonsowaniu w wielu przekazach medialnych i komunikatach giełdowych koniecznych działań związanych z restrukturyzacją zatrudnienia, nie powinno być informacją zaskakującą rynek, tak samo jak działania podejmowane, by zaopiekować się zwalnianą załogą, czego efektem jest list intencyjny z PolRegio w sprawie zatrudnienia 300 pracowników z PKP Cargo.

Podpisanie listu intencyjnego z PKP PLK na temat ewentualnego sprzedania spółki Cargotor to etap dłuższego procesu, o którym informowano już w 2021 r. W raporcie rocznym PKP Cargo za 2023 r. możemy znaleźć informację, że już w styczniu ubiegłego roku. Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał zgodę na przejęcie przez PKP PLK spółki Cargotor. 

Podsumowując, temat zakupów akcji przez prezesa z ewentualnym wykorzystaniem informacji poufnych wydaję się burzą w szklance wody. Prezesowi giełdowej spółki wolno kupować akcje i zwykle to jest to pozytywna informacja dla kursu spółki, bo oznacza, że wierzy we wzrost ich wartości i na potwierdzenie swych słów wykłada własne pieniądze.

Komisja Nadzoru Finansowego na pytanie redakcji Onet odpowiedziała w dość często używanym komentarzu, że każdy przypadek, gdzie pojawiają się wątpliwości lub podejrzenia „jest poddawany przez Urząd Komisji Nadzór Finansowego wszechstronnej i wnikliwej analizie.” Także w przypadku, o który Komisję zapytał Onet. Ale trudno by było inaczej, skoro to ustawowy obowiązek nadzorcy.

Informacja poufna i okres zamknięty

Na koniec przypomnijmy, czym jest informacja poufna wg rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 roku w sprawie nadużyć na rynku (tzw. Rozporządzenie MAR). Zgodnie z nim informacją poufną jest taka, która spełnia łącznie poniższe kryteria:

  • nie została podana do publicznej wiadomości,
  • dotyczy bezpośrednio lub pośrednio emitenta, lub instrumentów finansowych (emitenta lub powiązanych),
  • jest określona w sposób precyzyjny - jest w wystarczającym stopniu szczegółowa, aby można było wyciągnąć z niej wnioski co do prawdopodobnego jej wpływu na cenę instrumentów finansowych,
  • w przypadku podania do wiadomości publicznej miałaby prawdopodobnie znaczący wpływ na cenę instrumentów finansowych, tzn. którą racjonalnie działający inwestor prawdopodobnie wykorzystałby, opierając się na nich w części przy podejmowaniu swych decyzji inwestycyjnych.

Żeby jeszcze uzupełnić ramy prawne, w których porusza się tzw. insider, czyli np. osoba pełniąca obowiązki zarządcze, jak prezes dodajmy, że tę grupę osób – pełniących obowiązki zarządcze – ogranicza, wg wspomnianego rozporządzenia MAR, okres zamknięty, wynoszący 30 dni kalendarzowych przed ogłoszeniem śródrocznego raportu finansowego lub sprawozdania na koniec roku rozliczeniowego. W tym czasie taka osoba pełniąca obowiązki zarządcze nie może dokonywać żadnych transakcji na swój rachunek, ani na rachunek innej osoby, bezpośrednio lub pośrednio, dotyczących akcji lub innych papierów wartościowych (np. instrumentów dłużnych spółki lub pochodnych).

To jasno określony czas, kiedy np. prezes nie może dokonywać zakupów lub sprzedaży np. akcji. Oczywiście nie może tego robić także z wykorzystaniem informacji poufnych, ale jak widać przytoczona definicja daje pole do dość szerokiej interpretacji, zwłaszcza w kontekście przytoczonej chronologii zdarzeń.

W dodatku, jak wspominali specjaliści na ostatniej Konferencji Wall Street 28 w Karpaczu: „wykorzystanie informacji poufnej, czyli tzw. insider trading, nie jest problem na polskim rynku kapitałowym. Zdecydowanie większym problemem jest manipulacja kursem giełdowym.

Ponadto paneliści sygnalizowali, że insider trading w Polsce, odwrotnie niż w wielu krajach, jest wyłącznie domeną organów ścigania, które muszą przestrzegać zasady domniemania niewinności. Jeśli więc nie ma twardych dowodów, a jedynie poszlaki to bardzo trudno nadać sprawie bieg, doprowadzić ją do sądu czy nawet tylko postawić zarzuty.

Michał Kubicki 

Źródło:
Michał Kubicki
Michał Kubicki
redaktor Bankier.pl

Redaktor działu Rynki Bankier.pl. Absolwent finansów i rachunkowości na UMCS w Lublinie. W czasie studiów zainteresował się giełdą i rynkami finansowymi, które to zainteresowania rozwinął na SGH w Warszawie na kierunku Bankowość Inwestycyjna. Na co dzień obserwuje notowania warszawskiej giełdy, by przekazać czytelnikom portalu najważniejsze informacje z parkietu oraz przybliżyć istotne wiadomości ze spółek. Telefon 728 927 242

Tematy
Załóż konto osobiste i zgarnij do 560 zł

Załóż konto osobiste i zgarnij do 560 zł

Komentarze (4)

dodaj komentarz
bangladesznadwisla
Poszukajcie lepiej kto zarobił na kupnie nic nie wartej czeskiej spółki za 500 mln złotych. To dopiero był wałek
samsza
Podoba mi się intelektualnie, ta koncepcja, że pan prezes celowo doprowadzał firmę i siebie (kupując akcje spółki lądował na pokładzie) do bankructwa, tego na moskiewskich uniwersytetach uczą?
:)
Oczywiście panu prezesowi współczuję bezpodstawnych i bezsensownych oskarżeń.
simonsoft8
uczelnia jak niby nic. pkp jak inflacja and wzrost after publikacja GUS. artykuł może na sponsoring

Powiązane: Kolej

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki