Zaczęło się od zaskakującego wyniku głosowania nad odwołaniem zarządu województwa dolnośląskiego z 1 czerwca. Wówczas opozycja w sejmiku (LPR, Samoobrony, PO i PiS) odwołała zarząd z marszałkiem Henrykiem Gołębiewskim z SLD na czele.
Opozycja nie dałaby rady, gdyby nie pomoc kilku radnych SLD. Głosowanie było tajne, ale - zgodnie z zaleceniem partii - radni SLD musieli pokazać karty do głosowania marszałkowi Gołębiewskiemu. To miało być gwarancją lojalności radnych wobec własnego marszałka.
Jednak trójka radnych - Kazimierz Bicz, Czesław Drąg i Sylwia Hanus - kart nie pokazała. Wczoraj sąd partyjny uznał, że to oni głosowali za odwołaniem własnego marszałka. I usunął z SLD radną Hanus. Radni Drąg i Bicz wyrzucić się nie dali - odeszli sami. W proteście partię opuścił również Szymon Pacyniak, szef klubu radnych SLD w sejmiku.
W ten sposób klub SLD w sejmiku dolnośląskim skurczył się z 12 do ośmiu radnych. Województwem nadal kieruje Gołębiewski, do czasu aż radni z Samoobrony, LPR, PO, PiS oraz niezależni (dawniej SLD) nie powołają nowego zarządu. Gdy im się nie uda, zimą czekają Dolnoślązaków wybory do sejmiku.