Gesine Schwan: - Myślę, że stosunek Schroedera do Putina można tłumaczyć jedynie na gruncie psychologii, ale nie polityki. Wiele można wyjaśniać tym, na co Schroeder zawsze wskazywał, że oligarchowie przymierzają się do przejęcia państwa. Ale to, co zrobił Putin, wcale nie było ochroną społeczeństwa przed sektorem prywatnym. On po prostu zapędził oligarchów do roboty i kazał im opłacać siebie z ich podatków. To była zwyczajna korupcja.
Prof. Gesine Schwan Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl
Podejrzewam więc, że Schroeder po prostu czuje silny pociąg do człowieka, który, choć pochodzi z biednej rodziny, zgromadził w swoich rękach szaloną władzę. I że czuje się przez niego doceniany. Choć powinien zauważyć, że Putin wcale go nie poważa.
- Raz tam pojechał, do Moskwy, i został odprawiony z kwitkiem. Czy teraz nadal go popiera? Publicznie się nie zdystansował, to prawda. Jest chyba na to zbyt dumny. Ale, jak to wygląda w szczegółach, tego nie wiem, bo nie mam z nim kontaktu. Naprawdę mogłabym tylko spekulować, bo nie wiem.
Jeśli zaś chodzi o Angelę Merkel, pewnie myślała sobie, że jakoś na swój osobisty sposób owinie sobie Putina wokół palca i przeszkodzi mu w czynieniu zbyt wielkiego zła. I tu, jak myślę, przeceniła się.
- Widziałam jedną taką scenę z psem. Pani kanclerz zareagowała w sposób dość opanowany, a nawet z uśmiechem. Ale to był labrador, czyli właściwie nie taki groźny pies. To jednak była dziecinada, że tak powiem.
Natomiast ona nigdy nie myślała o polityce w szerokim kontekście. Nigdy nie myślała geopolitycznie, ani analitycznie. Ani też w długich horyzontach czasowych. Zawsze było to myślenie w małych jednostkach. Starała się rozwiązywać problemy, zanim dojdzie do wrzenia. Bardzo szybko, żeby nie było niepokojów. Późniejsze analizy pokażą, jak sądzę, że była złym politykiem, bo w sumie nie patrzyła na wzajemne powiązania, ale kierowała się wynikami wyborów.
- Jeśli utrzymuje się władzę przez 16 lat, dla wielu coś to znaczy. Ale wszystko zależy od kryteriów, z jakich się wychodzi. A dla mnie pierwszym jest to, czy rozwiązała jakiś problem. Nie rozwiązała ani jednego problemu. Żadnego.
- Nie, wcale nie! Ona w żaden sposób nie była socjaldemokratyczna! To był tylko taki gag, gdy ludzie tak mówili. Ona w ogóle nie miała żadnych przekonań na dłuższą metę, czyli także socjaldemokratycznych. Gdyby było inaczej, jej działania powinny znacznie bardziej opierać się na wartościach. Mówię to jako socjaldemokratka.
- Nadal kieruję tą komisją!
- Tak! Wciąż!
- Myślę, że miała wiele zastrzeżeń wobec Ukrainy. To był przecież projekt polegający na ominięciu tego kraju. A ona sobie myślała, że ma więcej zaufania do Putina niż do Ukrainy, gdzie jej zdaniem było jeszcze więcej korupcji i wszelkiego innego zła. Nie miała tam żadnego kontaktu. To było dla niej zbyt chaotyczne, jak sądzę.
- Nie, w to nie wierzę. Ona nie jest w stanie posługiwać się takimi wartościami w dłuższej perspektywie. Wie, jak spacyfikować sytuację, gdy dochodzi do stanu wrzenia. I to właśnie robiła, i długo była u władzy. Pod tym względem odniosła sukces, według siebie i swych miar. Ona tu nie widzi żadnych podstaw do krytyki.
- Często się mówi o Scholzu, że jest podobny do Merkel. Moim zdaniem jednak to nie jest tak. Scholz jest bardzo ostrożny, chce wszystko kontrolować. W tym jest do niej podobny. Ale on ma też ideały długofalowe, strategiczne. Można się o tym przekonać, czytając jego książki. I to, że teraz na przykład realizuje długoterminową strategię geopolityczną polegającą na włączeniu tych, którzy wcześniej byli wykluczeni, pokazuje, że chce iść drogą, którą rzeczywiście da się pójść. Podejmując tę niewiarygodną rewizję decyzji o dostawach broni, decydując się na coś aż tak brawurowego, musiał oczywiście uważnie patrzeć na to, co wraz ze swoją partią może przeforsować w Niemczech, nie tracąc jednocześnie poparcia. Myślę, że mu się to całkiem dobrze udało.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz Fot. Andreea Alexandru / AP Photo
- Na początku chyba też miał nadzieję, jak sądzę, że jakoś powstrzyma Putina. Ale zdał sobie przecież sprawę, że tego nie osiągnął. I zmienił zdanie w sprawie broni. Być może pod naciskiem na przykład Polaków. Albo może też pod wewnętrzną presją ze strony Zielonych. Coś takiego mogłabym sobie wyobrazić. Ale poza tym uważam, że on sam kalkulował to na dłuższą metę. Jak go znam, to człowiek, który w małym gronie, bardzo, bardzo długo i wnikliwie analizuje, a politykę uprawia długofalowo. Nie pozwoli tak po prostu naciskać na siebie. Wtedy robi się jeszcze twardszy.
- Tak... Na temat prezydenta najchętniej bym się nie wypowiadała.
- Nie.
* Politolożka prof. Gesine Schwan (urodzona w 1943 roku) była w latach 1998-2009 rektorką Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Od 1972 roku jest członkinią SPD, a od 2014 roku także szefową Komisji Podstawowych Wartości tej partii. W latach 2004 i 2009 ubiegała się o urząd prezydenta i dwukrotnie poniosła porażkę w starciu z Horstem Koehlerem. Od 2004 do 2009 roku była koordynatorką rządu federalnego do spraw współpracy polsko-niemieckiej.
Polską zajmowała się już na studiach w latach 60. W 1970 roku napisała pracę doktorską o Leszku Kołakowskim, a gdy w 1977 roku Kołakowski otrzymał Nagrodę Niemieckiego Księgarstwa, wygłosiła laudację podczas uroczystości we frankfurckim kościele świętego Pawła.
***
Autor: Aureliusz M. Pędziwol