800 plus to naprawd� taki game changer? Kaczy�ski ani nie "pozamiata�", ani nie "zaora�" [SROCZY�SKI NA WYBORY]

Grzegorz Sroczy�ski
O wyniku tegorocznych wybor�w nie zdecyduje �adne 800 plus. Kaczy�ski, og�aszaj�c t� podwy�k�, sam st�pa po cienkim lodzie, bo r�wnie� jaka� cz�� elektoratu PiS-owskiego (obstawiam, �e spora) uwa�a, �e tego socjalu to ju� wystarczy. Kaczy�ski w niedziel� ani nie "posprz�ta�", ani nie "pozamiata�", ani nie "zaora�", a raczej pokaza� bezradno�� i to, �e brakuje mu pomys��w - pisze Grzegorz Sroczy�ski.

Część opozycyjnego komentariatu po ogłoszeniu waloryzacji 500 plus pospuszczała głowy. "Kaczor dał osiem stów. No to posprzątane" - smuci się na TT jakiś #SilnyRazem. Czy naprawdę 800 plus to taki game changer? Pomysł Kaczyńskiego w wielu innych krajach byłby skwitowany wzruszeniem ramion: przecież jest inflacja, więc to normalne, że cywilizowane państwo waloryzuje świadczenia. Emerytury też są waloryzowane o wskaźnik inflacji, nikt nie robi z tego wielkiego halo, nikt nie robi też z tego elementu kampanii wyborczej. Dlaczego państwo, które w warunkach wysokiej inflacji zdobywa rekordowe wpływy, miałoby się nimi nie dzielić z obywatelami? U nas jednak to, co naturalne gdzieś indziej, uchodzi za rozpasanie, rozdawnictwo, względnie niezwykłą łaskawość władzy. 

Zobacz wideo Konwencja PiS-u w pigułce. Waloryzacja 500+, darmowe leki i autostrady

Ogłoszenie tego stosunkowo niedużego wydatku (dodatkowe 24 mld rocznie na 800 plus to mniej niż 1 procent PKB) walnęło w polską scenę polityczną jak grom z jasnego nieba. „Co teraz zrobi opozycja?". „Jak Tusk odpowie na 800 plus?" - takie były pierwsze pytania. Że PiS przed wyborami zwaloryzuje 500 plus, wiedzieliśmy od dwóch lat. Kaczyński co prawda przebąkiwał, że tego nie zrobi, ale wiadomo było, że właśnie zrobi, skoro mówi, że nie zrobi. To dziwne, że ktoś był zdziwiony, a jeszcze dziwniejsze, że politycy opozycyjni nie mieli gotowych bon-motów na taką okoliczność, nie mówiąc już o solidnej merytorycznej odpowiedzi. Popierać? Grzmieć o rozdawnictwie? Wołać: więcej, więcej? Tusk wybrał opcję trzecią i zresztą nie mógł inaczej. 

Kaczyński przy pomocy 800 plus za jednym zamachem próbował wciągnąć opozycję w starą pułapkę: niech platformersi powygrażają solidnie "patologii" i "pięćset-patusom" (czyli po nowemu „osiemset-patusom"), a my to ładnie sfilmujemy i będziemy pokazywać w "Wiadomościach" (patrzcie, jak oni wami pogardzają).

I rzeczywiście, platformiany komentariat działający z precyzją kafara w skupie złomu w pułapkę Kaczyńskiego dał się wciągnąć, twitterowy mecenas Giertych ogłosił: "Jeść, pić i nie pracować" (ciekawy zarzut w najbardziej zapracowanym kraju Europy z rekordowo niskim bezrobociem i rosnącą aktywnością zawodową), #SilniRazem znaleźli sobie mema z pijaną parą leżącą pod ławką - oto beneficjenci nowego 800 plus (dziwnym trafem jest to przerobione zdjęcie z rosyjskiego portalu), Alicja Defratyka - ulubiona "ekonomistka" w tej grupie - wynalazła "test na głupotę" (wkładasz do maszyny 700 zł w formie podatków, a wyciągasz 500 zł - głupiutki ten pisowski elektorat, że tego nie rozumie, co nie?), "Wyborcza" zaserwowała czytelnikom tradycyjny komentarz o "kupowaniu wyborców", a Sławomir Dudek opowiedział o "dolewaniu wysokooktanowej benzyny do inflacji" (choć jako ekonomista musi wiedzieć, że inflacja nie jest popytowa - spowodowały ją marże i energia, zresztą popyt obecnie w Polsce strasznie siadł).

Trwało to wszystko równo 24 godziny, zanim PO odbyła swoje PR-owe narady i wreszcie do niej dotarło, że Kaczyńskiemu w to graj, dokładnie o to mu chodziło, żeby Giertych tweety o lenistwie produkował, Dudek straszył "drugą Grecją", liberalny komentariat wygrażał "nierobom" i "patusom", a reszta polityków nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. W końcu Tusk uratował sytuację, brawo i świetnie, ale dlaczego tak długo to trwało?

Dlaczego na każdą propozycję socjalną liberalny komentariat musi strzyknąć pogardą i durnymi memami? Czy nie dociera do was, że to tak samo toksyczne jak gadanie "czarnuch" i "pedzio"? Co z wami ludzie nie tak? Przecież świetnie wiecie, że te wasze fejkowe mapki z poziomem alkoholizmu pokrywającym się z poziomem poparcia dla PiS-u Kaczyński będzie potem pokazywał w "Wiadomościach" jako przykład pogardy opozycji dla prostego ludu, wiecie to, a i tak to robicie, dlaczego? Nie możecie się powstrzymać? Co jest takiego przyjemnego w wygrażaniu klasom niższym od nierobów i patologii? Czy nie możecie tego robić tylko w domu albo przy obiedzie, żebyśmy nie słyszeli? Rozumiem raz, drugi, ale dziesiąty raz to samo? Dziesiąty raz dajecie się rozgrywać Kaczyńskiemu i serwujecie znowu te brednie, że "panie, przepijo", chociaż właśnie wiadomo z badań, że nie przepijają? Dlaczego - szanowni ludzie z naukowymi tytułami - wy też w to gracie i też te brednie szerujecie?

Tusk w końcu wjechał na białym koniu i ogłosił: "A nam się to bardzo 800 plus podoba, nawet tak bardzo, że wprowadźmy to już teraz od 1 czerwca na Dzień Dziecka. Przygotujcie taką ustawę, my to poprzemy! I jeszcze kwotę wolną dwa razy podnieśmy do 60 tysięcy rocznie!" - dodał. Jak to się ma do jojczenia tej samej Platformy i tego samego Tuska, że samorządy ledwie zipią, bo mają mniej dochodów z PIT - tego już Tusk nie wyjaśnił, ale nikt nie zapyta, możecie być pewni, żyjemy bowiem w kraju, gdzie dziennikarze zadają trudne pytania jedynie "tamtym", a "swoim" wybaczają każdą niekonsekwencję. 

Kampania wyborcza jeszcze raz nam pokazała, że jest o niczym, jest grą na sztuczki PR-owe, kto kogo bardziej wpuści w maliny i jak mu się uda zdemobilizować elektorat przeciwnika, a nie jak przekonać do siebie kogokolwiek, a już tym bardziej załatwić jakieś problem służby zdrowia czy edukacji. Tusk zgrabnie wywinął się spod stryczka, który dość topornie wyszykował mu Kaczyński, dzięki temu temat 800 plus politycznie już nie istnieje, lider PO pokazał swój słynny talent, który go jednocześnie uskrzydla i ogranicza, a Kaczyński pokazał, że jest zmęczony władzą i na nic nowego poza dosypywaniem kasy już nie ma energii.

O wyniku tegorocznych wyborów nie zdecyduje żadne 800 plus. Kaczyński, ogłaszając tę podwyżkę, sam stąpa po cienkim lodzie, bo również jakaś część elektoratu PiS-owskiego (obstawiam, że spora) uważa, że tego socjalu to już wystarczy. Kaczyński w niedzielę ani nie "posprzątał", ani nie "pozamiatał", ani nie „zaorał" (jak lubią pisać portale prawicowe), a raczej pokazał bezradność i to, że brakuje mu pomysłów. Co z publiczną edukacją, z której właśnie ucieka klasa średnia? Na to nie ma PiS żadnych odpowiedzi, a na "panelu eksperckim" temat nie został nawet liźnięty (bo przecież jest super, a minister Czarnek to bohater "orania lewactwa" i wystarczy). Siły w polskiej polityce są bardzo wyrównane, opozycja i władza idą łeb w łeb, a o tym, kto po wyborach zdoła sformować rząd, zdecydują raczej ułamki procent, wynik Hołownio-Kosiniaka i Konfederacji. Obstawiam, że większy wpływ na to, kto będzie rządził po wyborach w Polsce, będą miały niespodziewane wydarzenia międzynarodowe, niż jakiekolwiek obietnice socjalne, babciowe, tatowe, mamowe, kredyty takie czy inne, 800 plus czy cokolwiek jeszcze w ten deseń usłyszymy.

Wi�cej o: