"GW": Ujawniono operacj� bia�oruskich s�u�b w Polsce. "Propagandowe z�oto dla re�imu �ukaszenki"

Katarzyna Rochowicz
"Gazeta Wyborcza" ujawni�a szczeg�y akcji bia�oruskich s�u�b na terenie Polski. By�a ona wymierzona w niezale�nego dziennikarza z Bia�orusi, kt�ry przebywa� w naszym kraju. Re�im Alaksandra �ukaszenki chcia� go skompromitowa�, nie uda�o si� przez jeden b��d.

"Gazeta Wyborcza" poinformowała w poniedziałek 8 lipca o akcji służb specjalnych, do której doszło 2 lipca 2022 roku. Śledczy szukali bomby lub materiałów radioaktywnych w jednym z aut na warszawskim Mokotowie, następnie zabezpieczali ślady z samochodu. Jak się później okazało, akcja miała miejsce w związku ze śledztwem prowadzonym przez mazowiecki wydział Prokuratury Krajowej i Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Zobacz wideo Duda: Państwa NATO powinny wrócić do poziomu wydatków z czasów Zimnej Wojny

Tajna akcja białoruskich służb w Warszawie. "Celem operacji ma być skompromitowanie dziennikarza"

Jak ujawnia "GW", białoruskie służby nabyły dwa samochody na nazwisko niezależnego dziennikarza Ramana Protasiewicza (który ujawniał m.in., co działo się na Bia�orusi po sfałszowanych wyborach w 2020 roku i jak służby zwalczały opozycję) po tym, jak Polska odmówiła Białorusi jego ekstradycji.

Ukraiński przedsiębiorca mieszkający na Węgrzech skontaktował się z ukraińskim biznesmenem mieszkającym w Polsce z prośbą od przyjaciela z Białorusi, byłego dyplomaty (identyfikowany jako oficer białoruskiego wywiadu). Chodziło o zakup auta dla "Białorusinów pracujących w Polsce na budowie". Mężczyzna został dwukrotnie poproszony o zakup pojazdu na dane dziennikarza.

"Celem operacji białoruskich służb ma być skompromitowanie dziennikarza. Samochodem kupionym na jego nazwisko można np. spowodować wypadek - rozjechać na pasach dziecko i uciec. Można też Protasiewicza upić lub odurzyć w jakimś pubie, a potem wsadzić za kierownicę i powiadomić policję. Albo wykorzystać samochód do innego przestępstwa. Każda z tych opcji to propagandowe złoto dla reżimu Łukaszenki - pozwoli pokazać dziennikarza jako alkoholika, ćpuna lub drogowego bandytę" - opisuje "Wyborcza", zaznaczając, że są to jedynie hipotezy, które wpisują się w modus operandi białoruskich i rosyjskich służb specjalnych. 

Ostatecznie służby nie użyły samochodu do żadnej akcji. Protasiewicz został zatrzymany w maju 2021 roku na lotnisku w Mińsku. Dziennikarz leciał samolotem z Aten do Wilna. Maszyna przelatywała nad Białorusią i wtedy ją zatrzymano pod pretekstem bomby na pokładzie.

Sprawa wyszła na jaw przez pomyłkę białoruskich służb

Cała akcja pozostałaby tajemnicą, gdyby nie błąd białoruskiej ambasady w Wilnie. Pracownik ambasady wystawił na sprzedaż kupiony w Polsce na nazwisko Protasiewicza pojazd. Dowiedział się o tym litewski wywiad, więc przeprowadził zakup kontrolowany (ambasador nie wiedział, że sprzedaje auto służbom). Wywiad przeszukał pojazd, zebrał ślady i przekazał informacje polskim służbom. 

Te namierzyły ukraińskiego biznesmena, który poszedł na współpracę i o wszystkim opowiedział - w sumie zakupił dwa auta - peugeota i opla. Oficjalnie jeden z pojazdów wciąż należał do poprzednich właścicieli, bo białoruskie służby nie przerejestrowały samochodu na Protasiewicza. "Dzięki temu to do byłych właścicieli przychodzi pocztą mandat, a ABW wie, że opel jest w Warszawie" - ten sam opel, o którego przeszukaniu informowaliśmy na początku tekstu. W czerwcu 2024 roku śledztwo w sprawie zostało zakończone. 

Wi�cej o: