O wypadku w Miliczu poinformował dziennik "Fakt", który relacjonuje, że doszło do niego w czwartek 13 czerwca, około godziny 8:00 rano. Kobieta chciała odjechać zaparkowanym samochodem osobowym, ale pomyliła biegi i wtedy potrąciła dwóch nastolatków.
Osobowy ford, zamiast cofnąć, ruszył przed siebie, dokładnie w chwili kiedy przed jego maską przechodziło dwóch 13-latków. Samoch�d z impetem wjechał w nich i przygniótł do ściany sklepu. Natychmiast wezwano na miejsce pomoc. Po chwili w Miliczu pojawił się śmigłowiec LPR, ponieważ wypadek wyglądał bardzo drastycznie i świadkowie ocenili, że chłopcy odnieśli du�e obrażenia - czytamy w dzienniku. Tak się jednak nie stało.
- Śmigłowiec odleciał pusty. Chłopcy zostali zabrani do szpitala karetką na badania. Tam okazało się, że mają tylko potłuczenia i siniaki. Po udzieleniu im doraźnej pomocy zostali zwolnieni do domów - przekazał rzecznik policji w Miliczu inspektor Sławomir Waleński.
Nagranie z momentu, kiedy śmigłowiec LPR odlatuje z okolic parkingu, zamieszczono na Facebooku W jego opisie jest informacja o tym, że na miejsce wypadku przyjechały trzy zastępy straży pożarnej, ratownicy medyczni i policja. Natychmiast udzielono pierwszej pomocy poszkodowanym i przygotowano miejsce, w którym mógł wylądować śmigłowiec.
Policjanci zakwalifikowali wykroczenie kierującej samochodem jako kolizję i ukarali ją mandatem.