Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało, że Piotr Gliński powołał jedenaścioro członków Rady Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Kadencja Rady PISF kończy się 6 stycznia. Pośpiech odchodzącego ministra kultury wywołał więc sprzeciw środowiska filmowego. "Na odchodne po swojej żałosnej działalności minister kultury Piotr Gliński - już po przegranych wyborach - usiłuje zabetonować Polski Instytut Sztuki Filmowej, wybierając na lata 2023-26 podległą sobie Radę Instytutu. Cichcem ogłosił, że do 17 listopada jest koniec »zgłaszania« kandydatów, których on później sam po uważaniu wybierze, wchodząc tym samym w kompetencje nowego ministra kultury. Typowa pisowska zagrywka, by psuć" - napisał dwa tygodnie temu Andrzej Saramonowicz.
- Jest jeszcze kilka tygodni do końca kadencji obecnej Rady. Nie ma powodu, aby się tak spieszyć. Uważam, że nowych członków powinien powołać nowy minister kultury, czas na nowe otwarcie - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Kinga Dębska, obecna wiceprzewodnicząca Rady PISF.
Radę Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej tworzy jedenaście osób. To przedstawiciele twórców, producentów filmowych, związków zawodowych działających w kinematografii, kin, dystrybutorów, nadawców, operatorów telewizji kablowych i platform cyfrowych. Członków Rady PISF powołuje minister kultury i dziedzictwa narodowego na trzyletnią kadencję. Organ ten wytycza kierunki działania PISF oraz opiniuje jego roczne plany działalności i sprawozdania, także finansowe.
***