Resort t�umaczy si� ws. furgonetki z napisem "Niszczymy dokumenty"
![Resort t�umaczy si� ws. furgonetki z napisem "Niszczymy dokumenty"](https://cdn.statically.io/img/bi.im-g.pl/im/c1/ef/1c/z30341313IH.jpg)
W środę (25 października) pisaliśmy o wjeżdżającej na teren Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego furgonetce z napisem "Niszczymy dokumenty". Zdjęcie samochodu, który został zarejestrowany przez kamery TVN24, odbiło się szerokim echem w związku z doniesieniami o masowym pozbywaniu się niewygodnych dokumentów, między innymi w polskich służbach wywiadowczych. Portal Onet skontaktował się z szefem firmy zatrudnionej przez MKiDN, który wyjaśnił, na czym polega ich praca dla resortu.
-To nasza rutynowa robota, nie ma w tym żadnej sensacji. Dwa miesiące temu wystartowaliśmy w zapytaniu ofertowym. Zresztą nie tylko my, ale wiele firm, tylko nam udało się tym razem wygrać. Zajmujemy się niszczeniem dokumentów, które są w archiwum. My nie wiemy, jakie to są dokumenty, nie mamy do nich wglądu - powiedział Onetowi Sebastian Sitnicki, szef firmy Essi. Przedsi�biorca zdradził, że z resortem kultury współpracuje od dwóch miesięcy.
W rozmowie z Onetem Sitnicki wyjaśnił, że dotychczas w resorcie kultury pracownicy Essi byli dwukrotnie, ale nie wszystko, co mieli zrobić, zostało skończone.
Mamy jeszcze dokumenty do zniszczenia, które są obecnie w archiwum. Ministerstwo czeka na decyzję Archiwum Państwowego w sprawie ich brakowania. To jest standardowa procedura. Mamy wieloletnie doświadczenie, wielu klientów, także wśród instytucji państwowych
- podkreślił.
Jako osoba znająca wszystkie procedury w przypadku podobnych spraw Sitnicki wyjaśnił, że początkowo ktoś z ministerstwa wybiera dokumenty, które mogą zostać zniszczone. Następnie informacja ta przekazywana jest do Archiwum Państwowego, które potwierdza tę decyzję. - Dopiero wtedy swoje prace zaczyna firma taka jak moja - zaznaczył. Podkreślił przy tym, że w tym konkretnym przypadku "wszystko było na podstawie konkursu ofert". Na pytanie portalu, czy polskie ministerstwa wykazują większe niż zwykle zainteresowanie niszczeniem dokumentów, stwierdził, że nie zauważył "by było jakiekolwiek poruszenie".
W związku z obecnością furgonetki na terenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego resort wydał oświadczenie, w którym zapewniono, że podejmowane czynności są "rutynowe", a archiwum zakładowe resortu "regularnie pracuje nad brakowaniem dokumentacji niearchiwalnej".
Zgodę na wybrakowanie dokumentacji, zgodnie z przepisami Rozporządzenia Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego wydał Dyrektor Archiwum Akt Nowych. Archiwum zakładowe MKiDN prowadzi dokładną ewidencję swojego zasobu oraz wybrakowanych akt
- podkreślono. Nie doprecyzowano jednak, o jakie dokumenty chodzi. Więcej na ten temat piszemy w artykule: Furgonetka z napisem "Niszczymy dokumenty" na terenie ministerstwa. Resort pisze o "czynnościach rutynowych"