W południe medyków na spotkanie zaprosiła prezydencka minister do spraw dialogu społecznego Bogna Janke. Z ustaleń RMF wynika, że protestujący nie pójdą na rozmowy. W dalszym ciągu domagają się dyskusji z premierem lub prezydentem.
Przedstawiciele ochrony zdrowia zapowiadają zaostrzenie protestu. Tym razem do pracy nie przyjdą pielęgniarki i fizjoterapeuci. Konkretne decyzje o tym, jak dalej będzie on wyglądał, zapadną w środę po południu. Na 15.00 zaplanowane jest spotkanie zarządu Komitetu Protestacyjno-Strajkowego.
We wtorek przedstawiciele strajkujących pracowników ochrony zdrowia nie pojawili się na spotkaniu z ministrem zdrowia. Jak podkreślają od kilku dni, chcą, aby w rozmowach wziął udział również premier Mateusz Morawiecki. Adam Niedzielski stwierdził, że niepojawienie się medyków na spotkaniu oznacza "pewną bojaźliwość, jeżeli chodzi o prowadzenie merytorycznej rozmowy".
Do słów ministra zdrowia odnieśli się przedstawiciele protestujących podczas konferencji prasowej. Jak podkreślali, Ministerstwo Zdrowia powinno być miejscem dialogu, a tymczasem zaproszenie na wtorkowe spotkanie było "zaproszeniem do monologu" i "kolejną próbą pacyfikacji środowiska medyków".
- My się nie boimy. (...) To państwo żeście się bali. Odgrodziliście się zasiekami i nie chcieliście dopuścić nas do miejsca, gdzie planowaliśmy rozbicie "białego miasteczka". Jesteśmy, jako obywatele tego kraju, oburzeni, że władza odgradza się od obywateli policją, zasiekami z bramek - podkreślała wczoraj Krystyna Ptok. - Stoimy tu i teraz. Panie ministrze, panie premierze, zapraszamy do "białego miasteczka" - dodała przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Piel�gniarek i Położnych.
Od ponad dwóch miesięcy trwa protest ratowników medycznych. W wielu miastach Polski składają oni wypowiedzenia czy przechodzą na zwolnienia lekarskie. W efekcie brakuje załóg karetek, którymi może rozporządzać dyspozytor. Jak kalkulował minister zdrowia, w ubiegłym tygodniu nawet 25 proc. karetek nie miało pełnej obsady.
Ratownicy medyczni w sobotę przeszli ulicami Warszawy, żądając spełnienia swoich postulatów. Chcą m.in. poprawy warunków pracy czy lepszego finansowania systemu ochrony zdrowia. Sprzeciwiają się też znacznemu zmniejszeniu ich pensji w wyniku ostatniej nowelizacji przepisów. Zmiana pozbawiła ich prawa do otrzymywania tzw. dodatk�w covidowych, co w praktyce oznacza pensje niższe nawet o kilkaset złotych.
Po manifestacji przed kancelarią premiera powstało "białe miasteczko". Protestujący zapowiadają, że pozostaną tam, dopóki nie zostaną zrealizowane ich postulaty.
Premier Mateusz Morawiecki nie spotka się z protestującymi medykami - tę informację, którą początkowo podała Polska Agencja Prasowa, potwierdził też minister zdrowia Adam Niedzielski. Postulaty przedstawione przez medyków są w ocenie rz�du nierealne do spełnienia.