W wywiadzie dla "The Economist" szef NATO wypowiedział się na temat wojny w Ukrainie. Stwierdził, że Ukraina cały czas jest atakowana przez Rosję i ma prawo do samoobrony.
- Nadszedł czas, aby sojusznicy rozważyli, czy powinni znieść niektóre ograniczenia, które nałożyli na użycie broni, którą przekazali Ukrainie - stwierdził Jens Stoltenberg w wywiadzie. - Zwłaszcza teraz, gdy wiele walk toczy się w Charkowie, blisko granicy, odmawianie Ukrainie możliwości użycia tej broni przeciwko legalnym celom wojskowym na terytorium Rosji bardzo utrudnia jej obronę - dodał.
Stoltenberg podkreślił, że zdaje sobie sprawę z możliwej eskalacji, jednak celem tej decyzji byłoby "zapobieżenie przekształceniu się tej wojny w pełnoprawną wojnę między Rosją a NATO w Europie". Szef NATO podkreślił również, że na pewno nie dojdzie do "wysyłania wojsk lądowych NATO na Ukrainę".
Przypomnijmy, do tej pory m.in. Stany Zjednoczone sprzeciwiają się temu, by ich uzbrojenie z Ukrainy było wykorzystywane do ataku w cele militarne w Rosji. Jednak na początku maja Wielka Brytania dała zielone światło do atakowania Rosji z ukraińskiego terytorium pozyskanym od Brytyjczyków uzbrojeniem.
Natomiast czołowi amerykańscy ustawodawcy - członek Izby Reprezentantów Mike Johnson i kongresmen Michael McCaul, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów skrytykowali obecną politykę Stanów Zjednoczonych wobec wojny w Ukrainie. Uznali, że "mikro zarządzanie wyposażeniem wojennym Ukrainy utrudnia jej zdolność do skutecznej obrony" - podał Kyiv Independent.
Zdaniem McCaula "w Kongresie istnieje poparcie dla zakończenia tej polityki, ale to przede wszystkim doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan i prezydent Joe Biden, nadal sprzeciwiają się jakimkolwiek zmianom". Sekretarz stanu USA Antony Blinken po ostatniej wizycie w Kijowie, na początku maja, również miał dążyć do zniesienia zakazu wprowadzonego przez Waszyngton.