Rosja w ramach wymiany zwolniła 215 uwięzionych Ukraińców. Wśród nich są bohaterscy obrońcy Mariupola czy jeńcy, których okupanci skazali na karę śmierci. Strona ukraińska w zamian przekazała Moskwie ponad 50 osób
"Wyzwalamy nie tylko terytorium Ukrainy. Sprowadzamy również naszych ludzi do domu. Bohaterowie, których odwaga zainspirowała cały świat, są wolni" - napisało w mediach społecznościowych ukraińskie Ministerstwo Obrony.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Dmitrij Kozacki, szef służby prasowej pułku Azow, złożył broń 20 maja razem z innymi żołnierzami, którzy bronili Mariupola. Zanim trafił do rosyjskiej niewoli, udostępnił post w mediach społecznościowych. "No cóż, to tyle. Dziękuję wam ze schronów Azowstalu, miejsca mojej śmierci i mojego życia" - napisał wówczas na Instagramie.
"Przy okazji, dopóki będę w niewoli, wysyłam wam zdjęcia w najwyższej jakości. Zgłoście je do wszystkich możliwych konkursów dziennikarskich i fotoreporterskich. Byłoby mi miło wyjść na wolność i dowiedzieć się, że coś wygrałem. Dziękuję wszystkim za wsparcie. Do zobaczenia" - udostępnił na Twitterze.
"Tak wygląda szczęście: obrońca Azowstalu wrócił do rodziny!" - napisał w mediach społecznościowych doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Geraszczenko. Kozacki wrócił już do domu, gdzie spotkał się z mamą Ireną oraz siostrą Oleną, która napisała, że brat jest wychudzony, wyczerpany, ale żywy i opublikowała zdjęcie z nim.
Do Rosji wróciło 55 rosyjskich wojskowych i Wiktor Medwedczuk - były ukraiński prorosyjski polityk, oligarcha i znajomy Władimira Putina.
"Przekazanie go Moskwie za 200 obrońców Ukrainy oceniane jest jako wielki sukces. Polityk został aresztowany w kwietniu, gdy próbował uciec do Rosji. Był jednym z liderów zdelegalizowanej rosyjskiej partii Opozycyjna Platforma-Za Życiem. Wcześniej przebywał w areszcie domowym z uwagi oskarżenia o zdradę stanu i bogacenie się na rosyjskiej okupacji Krymu" - komentuje serwis Defence24.
Szef biura ukraińskiego prezydenta podkreślił, że wymiana była możliwa dzięki pośrednictwu tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.