Mariupol. Prze�y�a 65 dni z niemowl�ciem w bunkrach. "Schron dr�a�, tynk lecia� na g�owy"

Po tym, jak pu�k Azow zawiesi� bro�, cywile ukrywaj�cy si� w schronach, zostali ewakuowani. Zanim jednak trafili w okre�lone miejsca, ka�dy z nich przeszed� rosyjski ob�z filtracyjny. - Musia�y�my si� ca�kowicie rozebra�. Wybadano nas bardzo dok�adnie, nie pozostawiaj�c miejsc intymnych. Zrobi�y to w jednej tylko parze r�kawiczek - wyzna�a na �amach portalu The Village ma��onka jednego z �o�nierzy. Anna razem z p�rocznym dzieckiem prze�y�a 65 dni w bunkrach Azowstalu w Mariupolu.

Po ponad 80 dniach walki o Mariupol pułk Azow był zmuszony się poddać i przestał stawiać opór. Dowódca ppłk Denis Prokopenko 20 maja opublikował w sieci nagranie, w którym przekazał, że najwyższe ukraińskie dowództwo "wydało rozkaz ratowania życia i zdrowia żołnierzy garnizonu i zaprzestania obrony miasta". Po zawieszeniu broni przez Ukraińców Anna, która przeżyła 65 dni z niemowlęciem w bunkrach Azowstalu, trafiła na terytorium kontrolowane przez ukraiński rząd, natomiast jej mąż - żołnierz pułku - do niewoli. Kobieta na łamach portalu The Village opowiedziała o warunkach, w jakich ukrywała się przed okupantem. Wspominając początek inwazji, powiedziała, że do schronu wzięła jedynie "dokumenty, koc, jedzenie na kilka dni, pieluchy i odżywkę dla niemowląt, bo czuła, że przez stres traci pokarm w piersiach". - To oczywiście nie wystarczyło - dodała.

 

Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.

Zobacz wideo Pomoc Ukrainie. 1,3 mln ładunku, w tym haubice M777, zostało wysłane z Kanady do Europy

Mariupol. Ludzi łączył strach o życie. "Schron drżał, tynk leciał nam na głowy"

Anna przebywała w dwóch schronach. W pierwszym ukrywała się przez tydzień. Panujące warunki porównała do tych w zak�adach karnych. Brakowało nie tylko odpowiednich miejsc do odpoczynku (kobieta spała na ławkach), ale także jedzenia. - Zaczął się ostrzał, dlatego wychodzenie było bardzo niebezpieczne, z dzieckiem wychodziłam na około pięć minut dziennie, żeby się rozprostować i pooddychać świeżym powietrzem - nawet w więzieniu wychodzi się na dłużej - opisywała.

Kobieta większość czasu spędziła w drugim schronie. Przebywała tam przez 58 dni. Jak relacjonowała, tam nie brakowało łóżek. Były one jednak wykonane z twardych, drewnianych palet, które siniaczyły ciało. - Spaliśmy na łóżkach z drewnianych palet, bardzo twardych. Nabawiliśmy się wielu siniaków - baliśmy się, że wezmą nas przez nie za wojskowych - opowiadała.

Wraz z nią pod ziemią ukrywało się 75 osób, w tym 17 dzieci. Ich wspólnym mianownikiem był strach o własne życie. Wielu starało się ukoić nerwy i "zrównoważyć swój stan emocjonalny" alkoholem destylowanym z preparatów antyseptycznych używanych podczas pandemii COVID-19. - Byliśmy ciągle ostrzeliwani, nawet bombami przeciwpancernymi. Schron drżał, tynk leciał nam na głowy, generator został zniszczony przez falę uderzeniową i przestał działać. Czasami pół godziny zajmowało mi podgrzanie w metalowym kubku nad świeczką wody dla dziecka - powiedziała Anna.

Wszechobecny głód. "Zabawy kręciły się wyłącznie wokół tematu jedzenia"

Anna w rozmowie z dziennikarzami wyznała, że poza strachem towarzyszył im również głód. - Kwestia żywności była naprawdę dotkliwa - ludzi przybywało, a jedzenia ubywało - powiedziała. Dodała, że miała szczęście, ponieważ jej syn nie potrzebował dużo pożywienia w przeciwieństwie do starszych dzieci, które przebywały w schronie. - Inne dzieci w wieku od 3 do 5 lat były ciągle głodne. Ich zabawy kręciły się wyłącznie wokół tematu jedzenia - dodała. Problem stanowiła także higiena. Do mycia zgromadzeni wykorzystywali wspomniane już środki antyseptyczne. - Wykorzystaliśmy je jako alternatywę prysznica. Po prostu wycieraliśmy się - wyznała.

Ewakuacja i rosyjska filtracja. "Nie pozostawili miejsc intymnych" 

W schronach Azowstalu ukrywały się setki cywilów. - My szykowaliśmy się na możliwość szturmu zakładów przez obce wojska już od 2014 roku, kiedy zaczęła się wojna na wschodzie Ukrainy, a Azowstal znajdował się zaledwie kilka kilometrów od linii frontu. Tak więc od ośmiu lat przygotowujemy się na atak. Odbywały się specjalne treningi dla pracowników, by każdy wiedział, do którego konkretnie schronu ma uciekać - mówił w rozmowie z "Business Insider" dyrektor generalny zakładów Enwer Ckitiszwili. Po zawieszeniu broni ludność cywilna stopniowo została ewakuowana z pozytywnym skutkiem.

Anna w rozmowie wspomniała również ewakuację i rosyjski obóz filtracyjny, przez który musiała przejść. Powiedziała, że "wszystkich podzielono według płci". - Zabrano nas do namiotu, gdzie w obecności kobiet z rosyjskiej armii musiałyśmy się całkowicie rozebrać. Wybadano nas bardzo dokładnie, nie pozostawiając miejsc intymnych - zrobiły to w jednej tylko parze rękawiczek - opowiadała żona żołnierza pułku Azow. 

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina. 

Wi�cej o: