Wystarczy wymienić: tenis, hokej na lodzie, koszykówka, rugby, futbol amerykański, łyżwiarstwo figurowe a nawet - uchodzący za ucieleśnienie konserwatyzmu - krykiet. We wszystkich tych dyscyplinach sportu sędziowie posługują się wideo przy orzekaniu w spornych sytuacjach.
Wprowadzenie s�dziego wideo w żadnej dyscyplinie sportu nie wpłynęło znacząco na czas trwania meczów, ani na płynność gry. Samo widowisko zyskała natomiast jeszcze jeden pełen emocji element - oczekiwanie na decyzję arbitra.
W większości dyscyplin korzystanie z wideo został ograniczone do tylko najważniejszych spornych sytuacji:
- w hokeju na lodzie są to momenty, w których padł gol
- w rugby - sytuacji, w których drużyn uzyskała przyłożenie
- w koszykówce, gdy zespół uzyska punkty równo z kończącą mecz syreną
- w krykiecie - momenty, które decydują czy zawodnik drużyny atakującej został wyautowany
Warto tu podkreślić to istotne słowo: spornych. Decyzję z użyciem wideo dotyczą tylko sytuacji niejasnych, a takich zdarza się naprawdę niewiele - w piłce nożnej może trzy, może cztery w całym meczu:
W futbolu amerykańskim liczba sytuacji, które może rozstrzygnąć sędzia po obejrzeniu zapisu wideo, liczy aż 13 pozycji. S�dzia nie biega jednak co chwilę do monitora, by zobaczyć jak było naprawdę. Sporną sytuację rozpatruje się dopiero, gdy jedna z drużyn zażąda tzw. challenge'u. Każdy z zespołów ma prawo do dwóch w meczu. Sędzia ma wtedy 60 sekund na obejrzenie powtórek i podjecie właściwej decyzji. Czasem arbiter może też sam z siebie obejrzeć zapis wideo, ale to są rzadkie sytuacje.
Jeśli decyzja sędziego, którą podważono, okazała się właściwa zespół, który ją zaskarżył traci prawo do jednego czasu (time-out) w meczu.
System challenge'u działa także w tenisie. Tutaj prawo do zakwestionowania decyzji arbitra, czy piłka była autowa czy dobra, mają tenisiści. Decyzję podejmuje nie sędzia, ale... komputerowy system, który analizuje lot piłki i orzeka, czy trafiła ona w kort, czy nie. Jeśli dwa razy podważona decyzja arbitra była słuszna, to zawodnik traci prawo do challenge'u w tym secie.
Zresztą piłkarskie organizacje już obficie korzystają z możliwości, jakie daje zapis wideo. Najświeższy przykład to sprawa Sauliusa Mikoliunasa z reprezentacji Litwy, który został zdyskwalifikowany na dwa mecze za próbę wymuszenia karnego w meczu ze Szkocją. Czy nie sprawiedliwiej byłoby go ukrać jeszcze podczas meczu?
W każdej dyscyplinie sportowej umożliwienie korzystania z wideo podczas sędziowania przyniosło pozytywne skutki. Oczywiście, nie wyeliminowało to kontrowersji, czego przykładem choćby nieuznane przyłożenie podczas finału Pucharu Świata w rugby (Anglicy do dziś twierdzą, że Mark Cueto zdobył punkty prawidłowo), ale znacznie zmniejszyło liczbę błędów arbitrów w kluczowych momentach meczów. Poza tym dało lepszy czy gorszy, ale zawsze jakiś oręż zawodnikom w walce o sprawiedliwość. Napawdę lepiej dać sędziemu możliwość skorzystania z wideo niż oglądać skandaliczne sceny na boisku, gdy arbiter otoczony wianuszkiem rozsierdzonych "pokrzywdzonych" musi znosić ich najgorsze wyzwiska. Zresztą takie widowiska trwają w piłce nożnej o wiele dłużej niż te 60 sekund, podczas których arbiter musi podjąć decyzję w futbolu amerykańskim.
Rafał Stec na blogu o wideo w sędziowaniu