Nowe seriale Ameryki

W USA ruszy� w�a�nie nowy sezon telewizyjny. Seriale maj� si� w nim doskonale. Wiele z nich zobaczymy tak�e w Polsce

W amerykańskiej telewizji od lat dzieją się rzeczy ciekawsze niż w hollywoodzkim kinie. To telewizja jako pierwsza pokazała prawdziwe oblicze wojny w Iraku (serial "Over There") czy ponurą rzeczywistość etycznych wyborów, przed jakimi stają codziennie policjanci pracujący w miejskim getcie ("Świat glin"). Potężne stacje telewizyjne w USA podejmują dziś ryzyko, o jakim nie chcą nawet myśleć producenci w Hollywood.

To ryzyko się opłaca. Seriale od lat 80. są podstawą prime time'u w amerykańskiej telewizji - ich liczba na różnych kanałach między 20 a 23 sięga już kilkuset. I choć wiele z nich umiera już po kilku odcinkach - to tych dobrych jest dosyć, by przyciągać miliony widzów. Budżety niektórych z nich dorównują już kinowym, a zyski gwiazd ze sprzedaży najlepszych seriali za granicę i z DVD są gigantyczne. W serialach zagrali już m.in. Al Pacino i Meryl Streep, Martin Scorsese i Clint Eastwood reżyserują, a Robert de Niro finansuje telewizyjne produkcje.

Dobrego nigdy za wiele

Stacje telewizyjne postępują zgodnie z prostą zasadą: jeśli coś się sprawdza, nie zmieniaj tego, lecz kopiuj. Skoro w zeszłym sezonie telewizyjnym, zakończonym w maju, furorę zrobiły seriale "24 godziny" i "Zagubieni", to trzeba nie tylko pokazać ich dalszy ciąg, ale wyprodukować niezliczoną ilość podobnych.

"24 godziny" i "Zagubieni" wracają na ekrany po raz - odpowiednio - szósty i trzeci. Jack Bauer, dzielny oficer wydziału antyterrorystycznego w Los Angeles, poprzedni sezon zakończył fatalnie (żeby się dowiedzieć, jak fatalnie, muszą państwo poczekać na emisję piątej serii w Polsce) i spekulacje na temat tego, jak producenci serii wybrną z kłopotu, zapełniają fora internetowe i strony amerykańskich gazet. Pojawiły się nawet plotki o odejściu grającego Bauera Kiefera Sutherlanda, ale stacja Fox powstrzymała go kilkudziesięcioprocentową podwyżką.

"Zagubionym" krytycy wróżyli po pierwszym sezonie w 2005 r., że nie zdołają utrzymać świeżości i napięcia przez drugi sezon. A jednak w zgodnej opinii krytyków drugi sezon był lepszy od pierwszego. Według przecieków z planu zdjęciowego trzeci ma być co najmniej równie dobry - prawdopodobnie wyjaśni się tajemnica polarnego misia przebiegającego przez wyspę w pierwszym sezonie. Wiele dowiemy się też o zamieszkujących wyspę Innych.

Tej jesieni Amerykanie oglądają dwa nowe klony "24 godzin", zrobione według recepty: dramat sensacyjny/kryminalny opowiadający przez cały sezon o jednym śledztwie prowadzonym przez borykającego się z problemami osobistymi policjanta/agenta FBI. Właśnie ruszył serial "Kidnapped" ("Porwana") o śledztwie FBI w sprawie porwania krewnej pewnej znanej osoby oraz "Vanished" ("Zaginiona") opowiadający o... śledztwie FBI w sprawie porwania krewnej pewnej znanej osoby.

HBO - najbardziej ambitny kanał amerykańskiej TV - ma prawdziwego asa: wiosną ruszy druga część szóstego sezonu mafijnej sagi rodu Soprano. To seria ostatnia, więcej odcinków już nie będzie. "New York Times" uznał niedawno inny flagowy serial HBO "The Wire" ("Podsłuch") za "najlepszy serial kiedykolwiek pokazywany w amerykańskiej telewizji". W zaczynającym się właśnie czwartym sezonie "Wire" całkowicie nieznani w Polsce, ale naprawdę doskonali aktorzy opowiadają wstrząsającą historię wojny pomiędzy policją i handlarzami narkotyków w biednych dzielnicach Baltimore.

Sukces "Zaginionych" otworzył drogę serialowi "Heroes" ("Bohaterowie") o grupie przypadkowych ludzi - od japońskiego komputerowca po nowojorskiego malarza - którzy odkrywają w sobie nadprzyrodzone zdolności. Muszą się z nich nauczyć korzystać (a teleportacja nie jest prosta), by stawić czoło nieujawnionemu jeszcze Złu. Skojarzenia z "Niezniszczalnym" M. Nighta Shyamalana są jak najbardziej uzasadnione.

Więcej dramatów niż komedii

Amerykanie wydają się być w nastroju na seriale o trudnych czasach, sądząc po sukcesie pierwszego odcinka "Jericho", o małym miasteczku na amerykańskiej prowincji, które musi sobie poradzić po nuklearnym ataku terrorystycznym, który zniszczył większą część USA.

Nie miałem jeszcze okazji obejrzeć pierwszego odcinka serialu "Shark" o prawniku, który po latach wyłuskiwania swych winnych klientów z rąk wymiaru sprawiedliwości postanowił odpokutować grzechy i został prokuratorem. W tę rolę wcielił się James Woods, co gwarantuje, że serial będzie co najmniej znośny. "Shark" to oczywiście klon uwielbianych przez Amerykanów tzw. seriali proceduralnych, które szczegółowo opisują pracę policjantów lub prawników. Właśnie ruszył 17. sezon "Law & Order" ("Prawo i porządek"), w którym pierwsze 22 minuty zajmuje policyjne śledztwo w sprawie morderstwa, a kolejne 22 minuty trwa proces.

"L&O" dał życie trzem klonom, z których jeden opowiada o pracy wydziału przestępstw na tle seksualnym, drugi o pracy wydziału przestępstw szczególnie ciężkich, a trzeci o pracy ławy przysięgłych (ten przetrwał jednak tylko pół sezonu).

Doskonale ma się też "CSI" (pokazywany w Polsce pod nieszczęśliwym tytułem "Kryminalne zagadki Las Vegas" - CSI to skrót od Crminal Scene Investigation, czyli ekipy techników zbierających ślady na miejscu przestępstwa)) - tydzień w tydzień w ścisłej czołówce najchętniej oglądanych programów telewizyjnych w USA. Serial łączy arcyciekawe morderstwa z doskonałymi opisami technik policyjnych, świetną grą aktorów (w rolę szefa CSI w Las Vegas od początku wciela się fenomenalny William Petersen) oraz kapitalną muzyką z list przebojów muzyki lounge i downtempo.

Dobrze radzą sobie dwa młodsze klony "CSI" - "CSI Miami" oraz "CSI New York", w którym rolę szefa ekipy CSI gra znany aktor kinowy Gary Sinise. Polecam płyty z muzyką z tych seriali, jest wyśmienita.

Nie mogę nie wspomnieć o "Prison Break", który już ma w Polsce grono wielbicieli, choć jeszcze nie ma go na naszych ekranach. W ubiegłorocznym, pierwszym sezonie był to serial o grupie więźniów, którzy w ciągu dwóch tygodni planują ucieczkę z zakładu karnego pod Chicago. Drugi sezon z tak samą werwą opowiada o tym, co dzieje się po ucieczce. Całość przypomina "Ściganego" z Harrisonem Fordem, ale dzięki nieogranym aktorom, nowoczesnemu montażowi i doskonałemu scenariuszowi (uwaga do twórców "Oficerów" - sami aktorzy naprawdę nie wystarczą) jest dużo, dużo lepsza.

Nie przeżył pierwszego sezonu ani niezły "Over There" ("Tam") o amerykańskich żołnierzach w Iraku, ani "Ring" ("Pierścień") o pracy Pentagonu, za to żyje i ma się dobrze w drugim sezonie "The Unit" ("Jednostka") opowiadający o pracy Delta Force, czyli najbardziej elitarnego oddziału komandosów armii USA. Głównym bohaterem "The Unit" jest sierżant grany przez Dennisa Haysberta (czarnoskóry prezydent z "24 godzin"), a dowódcą Delta Force jest pułkownik grany przez Roberta Patricka (niezapomniany agent Doggett z "Archiwum X"). Serial bardzo realistycznie opisuje zarówno akcje Delta Force, jak i skomplikowane życie rodzinne żołnierzy jednostki, której oficjalnie w ogóle nie ma.

Dużo w tym sezonie dramatów, niewiele natomiast komedii. Wśród kilkunastu wyróżniają się "Studio 60 on Sunset Strip" ("Studio 60 na Bulwarze Zachodzącego Słońca") oraz "Gotowe na wszystko". Dzielne gospodynie domowe zmagają się z tajemnicami swego idyllicznego osiedla już w trzecim sezonie. Krytycy cmokają i mlaskają na "Studio 60" napisane i wyprodukowane przez twórców zakończonego niestety w maju "Prezydenckiego pokera" (czy nie można lepiej przetłumaczyć oryginalnego tytułu "West Wing", czyli "Zachodnie skrzydło Bia�ego Domu"?). Serial oparty na wspomnieniach i plotkach otaczających kultowy program rozrywkowy "Saturday Night Live" opowiada o kulisach produkcji telewizyjnej.

Na koniec dobra wiadomość: ruszający wkrótce w Polsce kanał kablowy Comedy Central będzie pokazywał w sobotnie wieczory "Saturday Night Live" - nadawany w USA zawsze na żywo zestaw bardzo śmiesznych skeczy, brutalnie wyśmiewających hipokryzję i obłudę polityków, kult gwiazd oraz przywary zwykłych Amerykanów.

Dla milionów ludzi w USA 23.30 w sobotę, kiedy zaczyna się "SNL", to godzina święta. Dla aktorów występ w "SNL" - w programie obok stałego zespołu zawsze gra zaproszona gwiazda - to ukoronowanie kariery. W "SNL" z samych siebie nabijali się też m.in. George Bush senior i senator John McCain, a w rozpoczynającym się właśnie za oceanem 32. sezonie ma się podobno pojawić obecny prezydent (którego "SNL" pokazał kiedyś jako człowieka niemogącego złożyć dwóch klocków lego) oraz Condoleezza Rice (którą "SNL" pokazał kiedyś jako kobietę przebraną w skórzane pasy używane w bardzo wyszukanych domach uciechy).

Co zobaczysz w polskiej telewizji?

"24 godziny" - Polsat, wtorek 23.10

"Zagubieni" - TVP 1, czwartek 20.00, piątek 13.30

"Sześć stóp pod ziemią" - HBO 2, sobota 20.00, HBO niedziela 23.55

"Deadwood" - druga seria w listopadzie w HBO

"Law & Order" ("Prawo i porządek") - Hallmark, sobota 22.15, niedziela 22.15

"CSI Las Vegas" - AXN, niedziela 21.05 i 22.45 oraz TVP 2, poniedziałek 00.55

"CSI Miami" - AXN, niedziela 21.55

"CSI New York" - AXN od poniedziałku do piątku o 20.05 i 23.30