Kandydatem na premiera Iraku jest premier Iraku

Dwa miesi�ce po wyborach zwyci�scy szyici wreszcie wy�onili swojego kandydata na premiera. Jest nim aktualny premier Ibrahim D�afari

Decyzję o pozostawieniu Dżafariego na stanowisku podjął wczoraj sojusz szyickich partii religijnych, który wygrał grudniowe wybory do parlamentu. Szyici od kilku tygodni spierali się, kogo wyznaczyć na premiera. Głównym rywalem Dżafariego był wiceprezydent Adel Abdul Mahdi z frakcji najbardziej zaprzyjaźnionej z Iranem.

Ostatecznie porozumienia nie udało się osiągnąć i trzeba było zarządzić wewnątrzpartyjne głosowanie szyickich deputowanych. Dżafari wygrał jednym głosem, w stosunku 64:63. O jego zwycięstwie przesądziło poparcie radykalnego młodego duchownego Muktady as Sadra, który w 2004 r. wywołał dwa powstania przeciw Amerykanom.

59-letni Dżafari rządzący od 10 miesięcy ma opinię spokojnego i zrównoważonego. Jest lekarzem, jego rodzina mieszka w Anglii, gdzie jako opozycjonista ścigany przez służby Saddama schronił się w latach 90. Politykę prowadzi raczej w zaciszu gabinetu.

Niektórzy w Iraku twierdzą, że jest zbyt spokojny, dlatego nie radzi sobie z rebeliantami. Sunnici zarzucają mu z kolei, że patrzy przez palce na samosądy dokonywane na nich przez szyickie bojówki religijne i policję (do której wstępują niemal wyłącznie szyici i Kurdowie, sunnici wstępują raczej w szeregi rebeliantów).

- Moimi priorytetami pozostają bezpieczeństwo, ekonomia i odbudowa kraju - powiedział wczoraj Dżafari. Jednak do nowego rz�du jeszcze bardzo daleko. Teraz szyici muszą wejść z kimś w koalicję, żeby wybrać prezydenta (do tego trzeba dwóch trzecich głosów w parlamencie), który następnie formalnie wskaże premiera.

Amerykanie chcieliby, żeby powstał rząd zgody narodowej: szyitów religijnych, szyitów świeckich, Kurdów i sunnitów. Zadanie może być zbyt ambitne - rok temu aż trzy miesiące zajęło utworzenie pierwszego rządu Dżafariego, a przecież nie wszystkie grupy były w nim reprezentowane.