Kup subskrypcję
Zaloguj się

Nakrętki przymocowane do butelek. Eurosceptycy wykorzystują temat w kampanii

Nakrętki przymocowane do butelek stają się tematem kampanii wyborczej nie tylko w Polsce. Po argument nakrętkowy sięgają przede wszystkim prawicowi politycy. W tym urzędujący wicepremier Włoch.

Plastikowe nakrętki stają się tematem kampanii
Plastikowe nakrętki stają się tematem kampanii | Foto: FotoDax / Shutterstock

Wszystkie plastikowe nakrętki muszą być fabrycznie przymocowane do opakowania napoju. To wynik przepisów unijnych, a termin ich wdrożenia upływa w lipcu 2024 r. Firmy produkcyjne nie czekały jednak do ostatniej chwili i większość butelek czy kartonów posiada już tzw. zintegrowane nakrętki.

Nakrętka, która zostaje przy szyjce butelki czy przy kartonie, okazała się być wielkim problemem dla polityków. Zwłaszcza tych eurosceptycznych. Krytykę tego pomysłu w Polsce w swojej kampanii wykorzystuje m.in. działacz Suwerennej Polski, były wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.

Możliwość zdobycia głosów eurosceptyków, dzięki krytyce nakrętek, zauważył także włoski wicepremier Matteo Salvini, który zachęca do głosowania na Ligę Północną tych, którym nie podobają się nowe unijne przepisy.

Nakrętki przymocowane do butelek. Po co ta zmiana

Konieczność przymocowania na stałe plastikowych nakrętek do opakowań napojów wprowadziła tzw. dyrektywa plastikowa. Jej celem jest ograniczenie przenikania plastikowych odpadów do środowiska naturalnego przy równoczesnym zwiększeniu odsetka recyklowanych plastikowych śmieci.

Zobacz też: Odrywasz nakrętki od butelek? Ministerstwo komentuje

Producenci co do zasady zgadzają się z kierunkiem zmian, ale wskazują, że była ona dla nich kosztowna, a w dodatku spotkali się negatywną reakcją ze strony klientów.

Na zintegrowaną nakrętkę wydaliśmy już 30 mln zł. Musieliśmy modernizować maszyny, niektóre trzeba było wymienić całkowicie. Może i zamierzenie jest słuszne, ale nikt skutecznie nie wytłumaczył założeń tej regulacji" — mówił podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Tadeusz Mroczkowski, prezes Mlekpolu.

Wskazywał przy tym na brak centralnie zaplanowanej kampanii informacyjnej.