Polsce grozi luka pokoleniowa wśród medyków. Trzeba zwiększyć limity przyjęć na medycynę i ułatwić zdobywanie specjalizacji.
Eksperci ostrzegają: za 10 lat Polska będzie musiała sprowadzać lekarzy z zagranicy. Już dwie trzecie medyków ma powyżej 45 lat. Luka pokoleniowa się pogłębia, bo kształcimy ich za mało. W 2013 r. na rynek pracy weszło tylko 3,4 tys. nowych specjalistów (2,7 proc. ogółu lekarzy). W ciągu trzech lat liczba oferowanych rezydentur spadła o 342 (40,6 proc.). Na dodatek system zasilają nie ci medycy, których potrzeba. Społeczeństwo się starzeje, a nie kształcimy geriatrów. W 2013 r. przybyło ich 29 i mamy dziś 298 lekarzy tej specjalności. Poprawienie dostępu do pediatrów jest priorytetem rządu, a w zeszłym roku przybyło ich 172. – Jeśli chcemy mieć krótsze kolejki do specjalistów, trzeba zwiększyć limity przyjęć na studia medyczne i stwarzać zachęty finansowe dla młodych, by wybierali ten zawód – uważa Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Za dziesięć lat, kiedy obecnie rozpoczynający studia medyczne wejdą na rynek pracy jako w pełni wykwalifikowani specjaliści, ponad 20 tys. praktykujących obecnie osób będzie już na emeryturze. Bez zmiany zasad kształcenia polskiej medycynie grozi zapaść – ostrzegają eksperci.

Za mało miejsc

Brak dopływu nowych kadr to efekt m.in. zbyt małej liczby miejsc kształcenia. Zdobycie zawodu lekarza jest limitowane już na starcie. Liczba miejsc na kierunku lekarskim w uczelniach medycznych od lat utrzymuje się na mniej więcej tym samym poziomie (w roku akademickim 2013/2014 na studiach dziennych było ich 3107).