Pokolenie obecnych 20-latków i młodsze osoby zapewne nie wiedzą, czym były telewizory kineskopowe i prawdopodobnie nigdy nie widziały takiego w prawdziwym życiu (no, chyba że w muzeum). Dla nich to po prostu wielkie, ciężkie pudło z relatywnie niewielkim ekranem, które nijak ma się do współczesnych 55- czy 65-calowych telewizorów LCD i OLED. W końcu nie da się do nich podłączyć konsol PS5 i Xbox Series X|S ani nie obsługują aplikacji Smart TV takich jak Netflix czy Disney+.

Telewizor kineskopowy (CRT) Sony Foto: Maury Markowitz / Wiki Commons
Telewizor kineskopowy (CRT) Sony

To wszystko prawda, ale choć CRT-ki odstraszają wyglądem czy brakiem oczywistych na pierwszy rzut oka funkcji, mają kilka zalet, które dają im przewagę nad współczesnymi, płaskimi modelami. Mimo to nie przetrwały próby czasu i od dłuższego nie są już produkowane – w zależności od producenta ostatnie modele przestano produkować w latach 2004-2008, choć w 2010 r. LG wypuściło na rynek koreański 14-calowy telewizor CRT.