Internet co rok zalewają "paragony grozy", zdjęcia zatłoczonych plaż oraz korki z tras prowadzących nad morze. Mimo to Polacy wciąż chętnie wypoczywają nad Ba�tykiem i nie wyobrażają sobie nie odwiedzić go przynajmniej raz w roku. Zdarzają się jednak przypadki, że ktoś zraził się do takiej formy urlopu na zawsze. Powody są różne, ale wszystkie sprowadzają się do jednego: zachowania turystów.
Parawany to jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów, jeśli chodzi o wypoczynek nad morzem. Mają tyle samo zwolenników, co przeciwników. Teoretycznie mają chronić nas przed wiatrem, ale wiele osób wykorzystuje je w zupełnie innym celu. Odgradzają spory kawałek terenu i tworzą "kolonie".
Dwie osoby, a parawan rozłożony, jakby cała rodzina tam w środku była. Przez coś takiego 15 minut szukałem miejsca, żeby rozłożyć ręcznik
- mówi nam Paweł. Czasem między jednym a drugim parawanem nie ma nawet przejścia. Żeby dostać się do morza albo usiąść na piasku, trzeba iść dalej i szukać kawałka wolnej przestrzeni.
Co roku to samo. Chcę poleżeć sobie w spokoju na plaży, a wokół wszędzie biegające dzieci. Rodzice ich nie pilnują, więc sypią mi piachem w twarz
- opowiada Mateusz. Rodzice są zajęci sobą i nie zwracają uwagi na to, co robi maluch, gdzie i z kim. Cierpią przez to inni plażowicze. Według naszego rozmówcy w takich sytuacjach nawet parawan nie pomaga.
Ludzie zachowują się jak bydło. Co drugie słowo przekleństwo. Słuchać się nie da tych wiązanek. Do tego głośna muzyka, również pełna wyzwisk
- skarży się Joanna. Jest zmuszana do słuchania utworów, które jej się nie podobają. W większości przypadków plażowicze puszczają disco polo, rap albo hip-hop. Na dodatek tak głośno, że tekst słyszy pół plaży.
A mnie wkurzają plażowi handlarze, którzy idą jeden za drugim i krzyczą przez megafon. Wiadomo, co sprzedają, nie muszą się tak drzeć
- wyznaje Klaudia, której również przeszkadza hałas, ale w innym wydaniu. Uważa, że każdy człowiek rozpozna handlarza i sam do niego podejdzie, gdy będzie chciał coś kupić. Wieczne krzyki o gotowanej kukurydzy, jagodziankach albo kawie mrożonej to według niej męka dla uszu.
Morze Bałtyckie Fot. Bartosz Bańka / Agencja Wyborcza.pl
Nasi rozmówcy zwrócili uwagę na fakt, jak łatwo przychodzi ludziom ocenianie innych przez pryzmat wyglądu. Bałtyk to dla nich idealne miejsce, żeby poobgadywać turystów, skomentować ich figurę i strój. W większości przypadków robią to starsi mężczyźni.
Zamiast zająć się sobą, to gapią się na innych i komentują. Facet 50 lat z piwnym brzuchem, browar w ręku, a mówił o przechodzącej obok kobiecie, że z takimi nogami nie powinna pokazywać się na plaży
- wspomina Weronika. Czasem idzie to też w drugą stronę i panie stają się obiektem westchnień plażowiczów. W większości przypadków żonatych, którzy wykorzystują chwilową nieobecność żony i zaczepiają młodsze dziewczyny.
Napaleni faceci, którzy ślinią się na widok kobiet w kostiumach kąpielowych. Po dwóch piwkach są już bardziej odważni, więc słyszę jakieś obrzydliwe komentarze. A za chwilę podchodzą do nich żony z dziećmi, którzy poszli na chwilę do morza
- dodaje Julia. Dla wielu osób jedną z gorszych rzeczy jest załatwianie potrzeb fizjologicznych w morzu. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Najgorsze rzeczy mają robić rodzice z dziećmi. Uczą ich zachowań, które dla osoby z boku są niedopuszczalne.
Dziecko poskarżyło się mamie, że chce mu się kupę. Ona stwierdziła, że 5 zł za toaletę przy wejściu to za dużo. Kazała synowi załatwić się tutaj i przykryła to później piachem
- mówi Patryk. Kilka razy widział też, jak rodzice zakopywali na plaży brudną pieluchę albo pojemnik po soku w kartonie. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.