Rehabilitacja estetyczna twarzy da�a spektakularny efekt, ale bola�a jak dwa porody i operacja migda�k�w razem wzi�te

Ola D�ugo��cka
Zapewne zadajecie sobie pytanie: Po co tak cierpie�? Po pierwsze, rzadko kogo ten zabieg boli tak, jak bola� mnie. Po drugie, warto by�o prze�y� ten b�l, �eby przekona� si�, �e w og�le co� takiego mo�na zrobi� z twarz�. G��bokie masa�e mi�niowo-powi�ziowe nale�y traktowa� jak jej serwisowanie. Rehabilitacja estetyczna stymuluje tkanki twarzy, sprawia, �e organizm o nich "nie zapomina" i dzi�ki temu dba o ich ukrwienie.

Cykl "Na własnej skórze" to seria artykułów na Kobieta.gazeta.pl, w której poruszamy tematy kosmetyków i pielęgnacji. Co tydzień w piątek znajdziecie materiały poświęcone urodzie: testy sprzętów oraz rozmowy ze specjalistami. W tym tygodniu przypominamy materiał o rehabilitacji estetycznej twarzy.

.. Rys. Shutterstock

Wnioski płynące z doświadczeń

Żeby zacząć pisać o zabiegach medycyny estetycznej z punktu widzenia dziennikarki zajmującej się tematyką lifestylową, użyję dość pokrętnej analogii.

Jakiś czas temu moja wspólnota mieszkaniowa remontowała po kolei cztery klatki schodowe - trwało to w sumie cztery lata. Klatka nr 1 wyszła pierwsza klasa - miała kamień na ścianach, panele sufitowe, szmery bajery. Ostatnia skończyła z glazurą udającą kamień i dość surowym wykończeniem. Z perspektywy czasu zarząd wspólnoty uznał, że wszystkie ozdobniki zastosowane w pierwszej klatce są bez sensu - wręcz niepraktyczne i niczemu nie służące. I że patrząc rozsądkowo, najbardziej liczą się łatwość czyszczenia i równe powierzchnie.

I tak też jest z moimi doświadczeniami z medycyną estetyczną. Sześć lat temu testowałam wypełniacze i toksynę botulinową (pod oczami i na czole) i już wtedy wiedziałam, że w moim przypadku jest to bez sensu - wolę zostawić twarz w spokoju, ewentualnie stymulować skórę do odnowy, a nie paraliżować mięśnie i pompować w skórę wypełniacze. Im prościej, tym dla mnie lepiej - zupełnie jak z klatkami schodowymi w naszej wspólnocie.

Zobacz wideo

Zmarszczki polubiłam, żyję z myślą, że z dojrzałością mi do twarzy. Wszelkim zaproszeniom na zabiegi z użyciem igły lub kaniuli w obrębie twarzy uprzejmie odmawiam. Trzymam jednak rękę na pulsie, jeśli chodzi o zabiegi nieinwazyjne, stymulujące tkankę, pozwalające na przebudowę komórkową skóry.

Ukochany zabieg bizneswoman Joanny Przetakiewicz i aktorki Anity Sokołowskiej - termolifting Zaffiro - przetestowałam tuż przed czterdziestymi urodzinami. Sprawdziłam też, jak działa urządzenie Indiba emitujące fale radiowe - do tej pory stosowano je przy rehabilitacji ciała po urazach, ale okazało się, że "działa także na starość". Nowością dla mnie, ale nie dla branży kosmetycznej, są masaże twarzy reklamowane jako liftingujące i przeciwstarzeniowe.

Na potrzeby tego materiału byłam na dwóch: masażu liftingującym polskiej marki Creamy i czymś, co okazało się dla mnie przeżyciem ekstremalnym, czyli na rehabilitacji estetycznej twarzy w gabinecie Marie Margo. Opisy trzech pierwszych zabiegów znajdziecie na końcu tego materiału, w pierwszej części skupię się na działaniach Marii Margiewicz, założycielki Marie Margo.

 

Najpierw jak alkoholiczka z długim stażem, potem gładka i jędrna

Zacznę od końca, czyli efektu, żeby nie przestraszyć was opisami zabiegu - w końcu odczuwanie bólu to sprawa bardzo indywidualna (większość klientek uznaje zabieg za przyjemny), w przypadku kobiet zależna także od cyklu hormonalnego. Efekt półtoragodzinnej pracy Marii Margiewicz jest, moim zdaniem, spektakularny. To tak, jakby wziąć same zalety botoksu (gładkie, napięte lico) i wypełniaczy (większa objętość i sprężystość skóry) i uzyskać je w zupełnie naturalny dla tkanek sposób.

Przeciwwskazaniami do wykonania zabiegu są dermatologiczne problemy ze skórą, ogólna infekcja organizmu, rany w obrębie twarzy, świeże rany. Po zabiegu (co widać na zdjęciu) byłam jednak opuchnięta jak znane mi z widzenia alkoholiczki z mojej ulicy, u których opuchlizna połączona ze zmarszczkami daje wrażenie wymęczonej obrzękniętej twarzy. Dodatkowo miałam czerwone plamy pod oczami i na szyi oraz opuchnięte usta. Ten ostatni efekt sprawił, że dziwnie mówiłam - co zostało zauważone przez koleżanki z wydawnictwa.

Rehabilitacja twarzyRehabilitacja twarzy Fot. Materiały Marii Margiewicz

Od razu po masażu widziałam, że twarz zmieniła kształt (z trójkątnego na bardziej prostokątny), usta stały się symetryczne (myślałam, że asymetria to ich naturalny stan). Dzień później, kiedy opuchlizna zeszła, pojawiło się coś w rodzaju zakwasów mięśni twarzy oraz młodsze o jakieś sześć lat rysy. Sama nie wierzyłam, że mogę się chociaż na chwilę pozbyć wyglądających jak "#" zmarszczek pod oczami.

 

Zmarszczki nie są najgorsze

Zdaniem Marii Margiewicz, specjalistki od terapii manualnej z dziesięcioletnim doświadczeniem, o starości nie świadczą zmarszczki mimiczne, bo są one spójne z twarzą i oddają naszą osobowość, ale "spłynięcie skóry”. - Kiedy tkanka jest zadbana, elastyczna, sprężysta, zmarszczki nie postarzają - tłumaczy Margiewicz, zapewniając, że dla twarzy mimika - chociaż robią się przez nią zmarszczki - jest korzystna i zdrowa. - Dla tkanek ważne jest, żeby były ukrwione, a unosząc brwi, śmiejąc się, ciągle nimi pracujemy - mówi specjalistka. I jak podkreśla, dla naszego organizmu ważna jest sama obecność skóry. Nie ma dla niego znaczenia, jak ten narząd wygląda, czy jest pomarszczony i obwisły, ważne, żeby chronił narządy wewnętrzne.

Wraz z upływem lat organizm coraz bardziej "skupia się” na narządach wewnętrznych, co oznacza, że "zabiera” krążenie z peryferyjnych narządów, jakim jest skóra, by bardziej ukrwić np. mózg lub oczy. Natomiast jeśli mięśnie i tkanki twarzy są stymulowane, organizm dostaje sygnał, by o nich pamiętać. - Nie zatrzymamy procesu utraty jędrności skóry, pojawiania się zmarszczek, "spływania owalu” w 100 procentach, ale z moich doświadczeń wynika, że działając kompleksowo, jesteśmy w stanie bardzo zahamować procesy starzenia - zapewnia pani Maria.

Przez kompleksowe działanie należy rozumieć zdrową, zbilansowaną dietę, regularną aktywność fizyczną oraz masaże właśnie. W przypadku twarzy można wykonać ich trzy rodzaje - kosmetyczny: głaszcząco-powierzchniowy, głęboki: mięśniowo-powięziowy i bardzo głęboki: kostny. Ja przeżyłam opcję nr 3, czyli od razu rzuciłam się na głęboką wodę. 

Ból nie do opisania

Ekspertka zaczęła zabieg od ramion i dekoltu. Wcześniej pytałam ją, czy ten zabieg boli, jest nieprzyjemny. Usłyszałam, że to sprawa bardzo indywidualna. Są osoby, które bez problemu wytrzymują masaż na 100 procent mocy. Początek wydaje się całkiem znośny, a wręcz przyjemny. Uciskane mam z dużą mocą miejsca przy obojczyku i na dekolcie. Jednak gdy specjalistka dociera do żuchwy, marzę o tym, żeby przeniosła się w inne miejsce, które może będzie mniej bolało.

Tak się jednak nie dzieje, bo kolejna "obrabiana” część twarzy jest dla mnie jeszcze większą torturą. Szczytem bólu jest szyja. Czuję, że supeł, który rośnie mi w żołądku, coraz mocniej się zaciska, zasklepiam się w bólu. Zabieg zakłada także uciskanie tkanki od środka policzków - specjalistka wkłada palce w rękawiczkach do buzi oraz do nosa. Kiedy zaczyna pracować, wbijać palce w policzki od wewnątrz, bolą mnie nawet tyły ud.

Tak podobno jest, kiedy pracuje się na powięziach [błona, której zadaniem jest zewnętrzna osłona poszczególnych mięśni i grup mięśniowych. Powięzi utrzymują w jedności całe ciało, tworząc sieć otulającą i napinającą poszczególne jego elementy - przyp. red.]. Boli bardziej niż dwa porody, operacja migdałków i punkcja kolana razem wzięte.

Zapewne zadajecie sobie pytanie: Po co tak cierpieć? Po pierwsze, nie jest powiedziane, że każdego tak boli (pani Maria zapewnia, że znalazłam się w absolutnej mniejszości). Po drugie, warto było przeżyć dyskomfort, żeby przekonać się, że w ogóle coś takiego można zrobić z twarzą. W końcu rehabilitacja ciała to nic nowego (manualna pleców także bywa bolesna), twarzy - to nowość. No i ten efekt - uzyskany całkiem naturalnie.

Drogi wydatek, niszowa usługa

Za rehabilitację estetyczną twarzy w salonie Marie Margo trzeba zapłacić 350 zł/90 minut (masaż kosmetyczny liftingujący w salonie Creamy to koszt 160 zł/60 minut, masaż japoński Kobido kosztuje ok. 160 zł/50 minut). Zabieg u Marii Margiewicz kosztuje 450 zł/90 minut.

W Paryżu za podobną usługę, w gabinecie u Joelle Ciocco (na masaż do niej chodzą m.in. projektanci Marc Jacobs, John Galliano oraz aktorka Monica Bellucci), trzeba zapłacić 270 euro i nie jest to zabieg u samej Ciocco, tylko jej uczennic. Masaż u najlepszej specjalistki w Paryżu może kosztować nawet 1000 euro za godzinę. - To jest bardzo wyczerpująca i angażująca manualnie praca - tłumaczy Margiewicz. - W ciągu dnia mogę zrobić niewielką liczbę masaży. Zabieg wiąże się z dużą odpowiedzialnością - trzeba wiedzieć, gdzie, jak i z jaką mocą uciskać, żeby osiągnąć zamierzony efekt. No i jest bardzo mało osób, które go robią, usługa jest nie tylko niszowa, ale i ekskluzywna - dodaje specjalistka. Maria Margiewicz zapewnia, że żeby masażem zaszkodzić, trzeba się bardzo postarać: - Masować brutalnie, z irytacją, w pośpiechu, szarpiąc bez dawkowania siły - mówi. Jednak i w takim przypadku w najgorszym razie dojdzie do urazów, które po kilku dniach się zagoją.

Nieinwazyjne zabiegi na twarzNieinwazyjne zabiegi na twarz Rys. Shutterstock

By dostać się na popołudniową godzinę do Marie Margo, należy liczyć się z kilkumiesięcznym czasem oczekiwania (można zapisać się także do specjalistek wyszkolonych przez Marię - wtedy czas oczekiwania jest krótszy, ale wciąż dość długi). Wśród klientów Margiewicz są osoby, które boją się igieł, wszelkich ingerencji chirurgicznych, nienaturalnych efektów. - One mają świadomość, że takie zabiegi odmładzają wizualnie twarz, ale w żaden sposób nie przywracają młodości tkankom - tłumaczy. - Mam też klientki, które korzystają z chirurgii plastycznej, z nici kosmetycznych, z wypełniaczy, ostrzykiwania botoksem. Decydują się też na masaże, bo chcą działać bardziej kompleksowo.

Specjalistka przekonuje, że ostrzykiwanie toksyną botulinową nie jest najlepszym rozwiązaniem. - Kiedy - nawet miejscowo - mięsień nie pracuje, a po zastrzyku z toksyny botulinowej tak się dzieje, zanika nie tylko mięsień, ale także wszystkie otaczające go tkanki. Jak mięsień pracuje, to jest sprężysty, ma większą objętość, jest zdrowy. Cienka skóra - niech  nawet będzie gładka - oblekająca kość sprawia, że wyglądamy starzej. Lepiej mieć grubszą, żyjącą skórę niż zastygniętą, cienką, bez życia - uważa założycielka Marie Margo.

Przekonuje, że "wyłączając" jakiś kawałek  twarzy, sprawiamy, że w przyszłości mogą pojawić się na niej asymetrie, wystąpić problemy z zastojem limfy - drugim podbródkiem, workami pod oczami. A tego przecież - nawet kosztem pomarszczonego czoła - nie chcemy sobie zafundować.

***

Co nieinwazyjnego można jeszcze zrobić z twarzą? Szykując się do tego materiału, przetestowałam także poniższe zabiegi:

 

Zaffiro to termolifting, zabieg, który ukochały gwiazdy i kobiety na stanowiskach. Polega na wysyłaniu impulsów światła podczerwonego. Podczas zabiegu podgrzewa się głębokie warstwy skóry do temperatury 65°C. Dzięki temu włókna kolagenowe i elastyna, odpowiedzialne za napięcie skóry, zostają skrócone do ich pierwotnej długości, a fibroplasty odpowiadające za produkcję włókien kolagenowych są stymulowane do produkcji nowych, młodych włókien.

Przed termoliftingiem robi się wodny peeling (trochę jakby naszą twarz potraktować myjką wysokociśnieniową). Czy zabieg boli? Są miejsca, w których impuls wydaje się być naprawdę gorący, ale nie jest to ból nie do zniesienia. Najlepiej wykonać serię minimum trzech zabiegów, powtórkę zaleca się raz do roku. Po zabiegu skóra jest delikatnie zaróżowiona, ale równocześnie bardziej napięta i jędrna. Widać to zwłaszcza, kiedy porówna się połowę twarzy po zabiegu z połówką przed nim. Cena za jeden zabieg to ok. 500 zł.

 

Indiba to z kolei technologia, która działa w sposób zgodny w fizjologią człowieka - biostymuluje odnowę tkanek na poziomie komórkowym dzięki urządzeniu wykorzystującym falę radiową o częstotliwości 448 kHz. Zabieg przyczynia się do neokolagenezy (obkurczenie tkanek), aktywacji fibroblastów i wpływa bezpośrednio na włókna kolagenowe.

Indiba daje możliwość wykonania zabiegu na grupach klientów dotąd wykluczonych: w trakcie leczenia onkologicznego oraz z chorobami autoimmunologicznymi. Zabieg polega na masowaniu twarzy dwoma głowicami - jedna po drugiej. Przy pracy drugiej głowicy mięśnie zaczynają żyć trochę swoim życiem - stymulowane sprawią, że twarz robi różne grymasy. Ja odczuwałam nieprzyjemne mrowienie w korzeniach zębów (ból do zniesienia). Cena zabiegu na twarz: 1000 zł/klinika La Perla. Zalecana liczba to od czterech do ośmiu zabiegów.

 

Kosmetyczny masaż liftingujący zrobiła mi specjalistka z Creamy. Był dynamiczny, rozgrzewający, bardzo przyjemny. Twarz była po nim lekko zaróżowiona i rozgrzana. Masażystka zaleca wykonanie około pięciu masaży, żeby zobaczyć efekty. Przez zastosowanie w masażu olejku po zabiegu twarz mi się dość mocno świeciła - dlatego polecam jego robienie wieczorem, kiedy po zabiegu można wrócić prosto do domu.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś do końca nasz artykuł. Jeżeli Ci się podobał, to wypróbuj nasz nowy newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

KLIKNIJ, BY ZAPISAĆ SIĘ NA NEWSLETTER

Wi�cej o: