Co roku latamy z mężem na wakacje all inclusive. Mamy dość intensywny tryb życia, oboje pracujemy w korporacjach i w czasie urlopu chcemy po prostu leżeć nad basenem i niczym się nie przejmować. Do tej pory wybieraliśmy kierunki, które nie są aż tak popularne wśród Polaków. Byliśmy m.in. w Meksyku i na Kubie. To był nas czas we dwoje i chociaż oczywiście zdarzali się turyści z Polski, nikt nie chciał się za bardzo integrować. W tym roku zdecydowaliśmy się na Egipt i od razu zauważyliśmy, że klimat jest zupełnie inny.
Już pierwszego dnia wyjazdu poznaliśmy w hotelu parę po 30-stce. Też byli na wakacjach bez dzieci i od małego smalltalku w recepcji przeszliśmy do wspólnej imprezy przy barze tego samego wieczoru. Dobrze nam się rozmawiało, wymieniliśmy się telefonami i nawet kiedy wróciliśmy do pokoju, powiedziałam podekscytowana mężowi, że fajnie poznać nowych ludzi. Niestety, szybko pożałowałam tych słów.
Następnego dnia o 7 rano obudził mnie telefon, czy schodzimy na śniadanie. Pomyśleli, że zajmą stolik i możemy zjeść razem. Wtedy jeszcze nie wydało mi się to dziwne. Odpowiedziałam wymijająco, że śpimy i złapiemy się później. Umówiliśmy się na basenie. No i tam zaczął się koszmar.
'Nie stać mnie na wakacje all-inclusive ze znajomymi. Wstyd mi przed nimi' (zdjęcie ilustracyjne) Max Davidich / Shutterstock.com
O 12 oboje byli już wstawieni. Rozumiem, że to wakacje i nie chcę nikogo oceniać, ale kiedy ktoś swoim zachowaniem utrudnia wypoczynek innym, ciężko to tolerować. Mężczyzna głośno komentował wygląd każdej kobiety, która przechodziła obok nas, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Rzucał też chamskie komentarze w stronę obsługi hotelowej i ewidentnie miał ochotę na awanturę. Jego partnerka, zamiast zwrócić mu uwagę, tylko się głupio śmiała. W pewnym momencie po prostu wróciliśmy do pokoju, bo nie dało się znieść ich zachowania. Jeszcze tego samego dnia wysyłali nam sms-y. "Gdzie jesteście", "Co robicie?", "Idziemy na kolację?". Pytali nawet, jaki mamy numer pokoju, bo chcieli nas odwiedzić.
Potem przez kolejne dni wyjazdu czułam się paskudnie. Za każdym razem, gdy wychodziliśmy z pokoju, modliłam się o to, żebyśmy ich nie spotkali. Rozmowy zawsze kończyły się niezręcznościami. Okazało się, że sprawdzili nasze media społecznościowe i wiedzą o nas wszystko! Przejrzeli nawet profile znajomych, z którymi mieliśmy zdjęcia. Potem niby na luzie wplatali w rozmowę: "A widziałem, że wasz kolega Maciek zajmuje się marketingiem. Słuchaj, bo mam taką sprawę...". Włosy stawały mi dęba.
Chociaż dawaliśmy im sygnały, że chcemy spędzić czas we dwoje, w ogóle tego nie respektowali. Ostatecznie doszło do nieprzyjemnej wymiany zdań i musieliśmy ostro powiedzieć im, że nie podoba nam się ich zachowanie i nie chcemy mieć z nimi kontaktu. Rozpętała się wielka kłótnia, ale zadziałało. Zamiast cieszyć się urlopem, marzyłam, żeby wrócić już do domu. To były najgorsze wakacje w moim życiu.
Agata
***
Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@grupagazeta.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.