Piotr Garlicki 15 czerwca 2024 obchodził swoje 79. urodziny. Aktor zdobył serca Polaków przede wszystkim rolą profesjonalnego, aczkolwiek nieco szorstkiego w obyciu doktora Stefana Trettera w "Na dobre i na złe". Karierę zaczynał jednak już w latach 70. Dokładnie w 1971 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie. Zaczął grać praktycznie od razu. W 1976 roku widzowie mogli podziwiać go np. w "Barwach ochronnych", a rok później w "Pasji". W 1979 roku zagrał m.in. w "Tajemnicy Enigmy" i "Sekrecie Enigmy". Wcielał się w różne postacie w wielu kultowych, polskich filmach. Pojawił się też w kilku odcinkach serialu "Ojciec Mateusz".
Choć jego kariera kwitła, w życiu prywatnym nie zawsze było kolorowo. Jak czytamy na łamach "Viva!", Piotr Garlicki musiał pokonywać życiowe przeszkody już jako 17-latek. Nie dogadywał się z ojczymem, więc postanowił wyprowadzić się z domu. - Nie chciałem stawiać jej (matki - red.) w sytuacji konieczności wyboru, więc postanowiłem się usunąć. Wyszedłem z domu i nie wróciłem na obiad - opowiadał. -Byłem zdany na własne siły, a więc i samotny - wspominał przed laty w rozmowie z Bogdanem Kuncewiczem.
Po ukończeniu Państwową Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie zaczął odnosić liczne sukcesy. Jednak popularność i renoma, jaką cieszył się wówczas zawód aktora, nie szła w parze z dobrobytem. Artysta postanowił spróbować szczęścia za granicą, a dokładniej w USA. Miał wtedy tylko 100 dolarów w kieszeni - czytamy. Aktor w tamtym czasie bojkotował media publiczne, co przekładało się na jego kiepską sytuację finansową. W Stanach został prawie 15 lat.
Kiedy wyjeżdżałem, w Polsce zawód aktora cieszył się dużą estymą społeczną. Byliśmy poważani przez społeczeństwo, a w kieszeniach było pusto. Nie było pieniędzy. Wyjechałem za ocean z przyczyn czysto ekonomicznych
- mówił w wywiadach sprzed lat. Był jednak jeszcze jeden czynnik: rozpadające się małżeństwo. Wraz z żoną doczekali się syna Łukasza. Po rozstaniu Piotr Garlicki poznał kobietę, z którą zdecydował się wyjechać do USA. Niestety, ten związek również nie przetrwał. Z drugą żoną aktor również doczekał się syna.
W USA nie było łatwo. Artysta parał się dosłownie każdym zajęciem. - Byłem kierowcą ciężarówki, pracowałem w sortowni swetrów, a najdłużej, bo 12 lat, w firmie zajmującej się sprzedażą owoców morza. Popularność zostawiłem na granicy i nie miałem z tym problemu (...). Dzięki mojej ciężkiej pracy dorobiłem się domu, dwóch samochodów, mogliśmy wyjeżdżać na wakacje - opowiadał. Był to jednak bardzo trudny okres, ponieważ aktor nie mógł tak po prostu wrócić do Polski - nawet na pogrzeb swojej matki.
Piotr Garlicki i Borys Szyc podczas próby teatralnej w 2008 r./Zdjęcie archiwalne Fot. Adam Kozak / Agencja Wyborcza.pl
- Przez wiele lat nie mogłem opuścić Stanów, bo byłby to bilet w jedną stronę. Nie mogłem więc przyjechać na pogrzeb mojej matki, nie odwiedzałem syna Łukasza z pierwszego małżeństwa, którego zostawiłem w Polsce - cytuje jego słowa magazyn "Viva!".
Ostatecznie jednak wrócił do kraju. Niedługo później dostał propozycję zagrania dr Trettera w "Na dobre i na złe". Obecnie Piotr Garlicki skupia się na relacjach z synami, którym bardzo kibicuje i z których jest bardzo dumny. Pilnie strzeże swojej prywatności, nie udziela wielu wywiadów i rzadko pojawia się na wydarzeniach branżowych. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.