Telewizja TLC emituje sporo programów reality show, które pokazują aspekty życia różnych ludzi. Obok znanych "Historii wielkiej wagi", opowiadających o ludziach walczących z otyłością kliniczną, można oglądać też "MILF Manor". Premiera formatu miała miejsce 15 lutego 2023 roku. W pierwszym sezonie tej amerykańskiej produkcji brało udział 6 kobiet w wieku od 40 do 60 lat.
Na czas nagrań zamieszkały one w willi w Meksyku wraz z m�odszymi mężczyznami, z którymi miały nawiązywać romantyczne relacje. To podobny format do popularnego "Hotelu Paradise", w którym bierze udział dziewięcioro singli w wieku od 18 do 30 lat, pragnących stworzyć relację uczuciową. Uczestnicy zamieszkują w hotelu na wyspie, bez kontaktu z bliskimi ani dostępu do telefonów komórkowych.
"Haczykiem" w programie emitowanym na TLC jest fakt, że występujący w nim młodsi mężczyźni są jednocześnie synami niektórych kobiet, które również biorą udział w reality show. Jedną z uczestniczek produkcji jest 52-letnia Kelle Mortensten, która nawiązała relację z 28-letnim mężczyzną. Okazało się, że jest on synem jej "koleżanki" z programu, Poli.
Kelle Mortensten jest dwukrotnie rozwiedzioną matką sześciorga dzieci, która pracuje jako pośredniczka kredyt�w hipotecznych w Kalifornii. Jej hobby to fitness, co często pokazuje na swoim Instagramie. Zgromadziła tam blisko 90 tysięcy obserwujących.
Ona i 28-letni Jose szybko przypadli sobie do gustu w pierwszym sezonie programu. Wzajemna fascynacja tej dwójki nie spodobała się jednak mamie Jose'a, którą szczególnie zirytowała pewna sytuacja. Podczas jednej z randek z Kelle, Jose ignorował SMS-y od matki z pytaniem, dlaczego jeszcze nie wrócił do domu. Kelle stwierdziła, że gdy zakochała się w 28-latku, jego mama zaczęła przejawiać "zaburzenia", związane z przywiązaniem. Jej zdaniem Jose czuł się przez to "nieswojo" w trakcie ich romantycznego spotkania.
Jego mama zachowywała się jak zazdrosna żona… Myślę, że zapomniała przeciąć pępowinę, kiedy się urodził
- powiedziała w programie. Nazwała również drugą uczestniczkę programu "rodzicem-helikopterem". Termin ten odnosi się do nadopiekuńczego rodzica, który nadmiernie ingeruje w życie swojego dziecka - nawet, gdy jest już dorosłe.
Kelle Mortensten po programie udzielała różnych wywiadów. Była zapraszana do telewizji, ale rozmawiała również ze znanym tabloidem "The Sun". Wyjawiła w nim pobudki, jakie skłoniły ją do wzięcia udziału w nietypowym reality show. Przywołała bardzo traumatyczne wspomnienia. W dzieciństwie straciła bowiem mamę, która zmarła z powodu nowotworu. Kelle długo nie mogła się z tym pogodzić. - Widziałam jej chęć do życia - wyznała.
Doda�a, że doświadczenie to w późniejszym okresie sprawiło, że poczuła, iż musi cieszyć się życiem i z niego korzystać, nie zważając na to, co mówią inni. Wspominała też, że obserwowała zaciętą walkę swojej mamy z chorobą. - Wykorzystałam moc, którą widziałam jako mała dziewczynka, aby popchnęła mnie do dalszego działa. Ponieważ ona (mama Kelle - red.) nie miała możliwości dożyć 52 lat - oznajmiła.