Wspominaj� wakacje all inclusive. Sami Polacy, alkohol do oporu i "upiorne animacje nad basenem"

Wakacje all inclusive ciesz� si� ogromn� popularno�ci�. Nic dziwnego, to du�e udogodnienie dla wielu os�b, kt�re chc� polecie� za granic�, a przy tym nie stresowa� si� szukaniem knajp czy atrakcji. Przyje�d�amy do hotelu i w zasadzie mo�emy ju� w nim zosta� do ko�ca pobytu. To oczywi�cie niejedyna mo�liwo��, ale rzeczywi�cie sporo Polak�w decyduje si� na tak� form� odpoczynku. A jak wakacje all inclusive wspominaj� moi rozm�wcy? Zapyta�am o to kilka os�b.

Wiele osób wychodzi z założenia, że skoro wykupili pełny pakiet, to należy go do cna wykorzystać. Nieraz słyszy się historie o osobach, które nie wyściubiły nosa poza drzwi hotelowe. I jest to zrozumiałe, gdy jedziemy z założeniem pełnego odpoczynku i relaksu. Doceniamy to, że wszystko mamy podane pod nos, łóżko "ścieli się samo" i niczego się od nas nie wymaga. To miła odmiana od domowej codzienności. Nietrudno jednak o lekką przesadę w interpretacji pakietu all inclusive. Niektórzy na talerze wkładają zdecydowanie więcej, niż są w stanie zjeść, do domu zabierają miniaturowe szampony, mydełka, a nawet hotelowe klapki, a w barze hotelowym przesiadują długo po zamknięciu.

Zobacz wideo Triki, które pomogą wam zaoszczędzić pieniądze przy planowaniu wakacji. W te dni kupuj bilety [MAMY CZAS]

Pierwsze wakacje all inclusive? "Trochę się rozczarowałam. W naszym hotelu byli sami Polacy"

Przyznaję się bez bicia, że mam za sobą taki wyjazd, gdzie bar zamykał się o 22, więc razem ze znajomymi nabraliśmy tych drineczków tyle, ile się zmieściło na stoliku. Nie jestem z tego specjalnie dumna, ale cóż, każdy ma swoje za uszami. Na swoją obronę dodam, że po prostu sobie grzecznie siedzieliśmy i sączyliśmy te rozwodnione winka. W przeciwieństwie do niektórych nie robiliśmy z siebie bydła, które zachowuje się, jakby hotel należał do nich

- zdradziła Magda.

- Pamiętam taką sytuację, kiedy podczas spotkania z rezydentką jakiś gburowaty nowobogacki facet stwierdził, że od biedy weźmie jedną wycieczkę, a resztę czasu spędzi w hotelu, bo "co tu na tej wyspie oglądać" - wspomniała Monika.

Ja pierwszy raz byłam, jak miałam 12 lat i do dziś tego typu wakacje kojarzą mi się z upiornymi animacjami nad basenem i ludźmi, którzy odchodzą od baru z taką liczbą drinków, którą tylko są w stanie utrzymać - no bo przecież zapłacone

- powiedziała Eliza.

- Pierwszy raz byłam na Zakyntos. Byłam bardzo ciekawa, jak to wygląda. I na początku trochę się rozczarowałam. W naszym hotelu byli sami Polacy. Czułam się z tym mega dziwnie, bo to tak, jakbym pojechała nad Ba�tyk, a nie do Grecji. Poza tym ja zawsze lubiłam kontakty z ludźmi z innych państw na wakacjach. Więc to było rozczarowanie. Fajnie zrobiło się dopiero wtedy, gdy wynajęliśmy auto i zaczęliśmy na własną rękę zwiedzać wyspę. Czułam się dobrze poza tym hotelem. I nie, że jestem jakąś "polakofobką". Po prostu jak gdzieś jadę za granicę, to chcę poznać ludzi z innych miejsc - zaśmiała się Asia.

"To, że wykupujesz takie wakacje, nie oznacza, że jesteś przykuty do hotelu"

- Generalnie ja nie widzę nic złego w all inclusive, bo to zależy od człowieka, jak to rozegra. To, że wykupujesz takie wakacje, nie oznacza, że jesteś przykuty do hotelu, hotelowego baru i hotelowej stołówki. I nie możesz nic poza nim zobaczyć. My np. wynajmujemy samochód i zwiedzamy na własną rękę. I nie widzę powodu, dla którego all inclusive miałoby nam w tym przeszkodzić - powiedziała Justyna i dodała:

Do tej pory jeszcze nie trafiliśmy na jakichś patologicznych gości i też staramy się wybierać hotele 18+. Animacje nad basenem rzeczywiście czasem są żenujące i głośne, ale np. rok temu na wakacjach miałam okazję zobaczyć, jak ludzie sobie grają w waterpolo i w sumie fajnie się to oglądało.

Wakacje w hotelu bez dzieci? Polacy mają różne opinie na ten temat/Zdjęcie ilustracyjneWakacje w hotelu bez dzieci? Polacy mają różne opinie na ten temat/Zdjęcie ilustracyjne Wakacje w hotelu bez dzieci? Polacy mają różne opinie na ten temat/Zdjęcie ilustracyjne/Fot. Krzysztof Karolczyk / Agencja Wyborcza.pl

- Ja jeżdżę czasami na takie wakacje - powiedziała Weronika. - Ogólnie mam tak, że lubię balans. Super są takie wakacje "na dziko", że biorę plecak i przemieszczam się z miejsca na miejsce, śpię pod namiotem itp. Ale z drugiej strony raz w roku fajnie polecieć do takiego hotelu i po prostu odpocząć. Według mnie to zależy od tego, czego oczekujesz od wakacji w danym momencie. Warto sprawdzać hotele, ponieważ naprawdę są takie miejsce, gdzie wcale nie tłumów pijanych od świtu do zmierzchu - doradziła.

Iza z kolei dobrze wspomina all inclusive ze względu na wypoczynek z małym dzieckiem. Rodzice często decydują się na pełny pakiet. Łatwo znaleźć sprawdzone hotele, w których można liczyć na porządną ofertę animacji, bezpieczne i różnorodne atrakcje na terenie obiektu czy udogodnienia dla rodzin z maluchami.

Całkiem nieźle mi się sprawdził all inclusive z rocznym dzieckiem. Syn wtedy był jeszcze na piersi, poza tym jadł już dużo innych rzeczy, ale maleńkie porcje. To było spoko, że mogłam wziąć dla niego plaster pomidora, dwa ogórka, sporo owoców, małą bułeczkę, kosteczkę białego sera itd. Gdybym miała kupować mu jedzenie w restauracji za granicą, byłoby to na pewno trudniejsze do ogarnięcia. Raczej niezjedzone i droższe rozwiązanie.

- wspomniała Iza i dodała: - Poza tym wybraliśmy obiekt z m.in. płytkim basenem (ok. 30 cm), nad którym był baldachim i to było ekstra, bo mógł się pluskać z większą ochroną przed s�o�cem. W tym czasie jeden rodzic się pluskał z nim, a drugi leżał na leżaku, odpoczywając po "urlopie" macierzyńskim przed powrotem do pracy.

Wi�cej o: